RozrywkaRyszard ocenił "Sanatorium miłości" krytycznym okiem. Ma produkcji sporo do zarzucenia

Ryszard ocenił "Sanatorium miłości" krytycznym okiem. Ma produkcji sporo do zarzucenia

Ryszard Lasota nie żałuje udziału w "Sanatorium miłości". Do miłych wspomnień, jakimi podzielił się w programie śniadaniowym, dołożył jednak łyżkę dziegciu.

Ryszard ocenił "Sanatorium miłości" krytycznym okiem. Ma produkcji sporo do zarzucenia
Źródło zdjęć: © kadr z programu
Urszula Korąkiewicz

09.04.2019 | aktual.: 09.04.2019 16:57

Ryszard był jednym z najbardziej charakterystycznych, a zarazem najbardziej wymagających uczestników "Sanatorium miłości". W niemal każdym odcinku miał zastrzeżenia do panujących warunków i krytykował nieodpowiednie zachowanie seniorów. Jednak sam też, od czasu do czasu, pozwalał sobie na "szaleństwa". Jako jedyny chociażby zdecydował się przymierzyć koniakowską koronkową bieliznę. Opuszczając program, podkreślił, że nie nawiązał żadnych przyjaźni i nie ma ochoty utrzymywać kontaktów z pozostałymi kuracjuszami. Stwierdził, że wyczuwał między nimi za dużo chęci do zaistnienia i rywalizacji. Wraz z jednym z nich, Lesławem nie kryli, że mieli konflikt.

W ostatnim odcinku powiedział, że nie poda koledze ręki. Ale, gdy gościł w "Pytaniu na śniadanieśniadanie", wyjaśnił, że miało to miejsce poza kamerami. Nie chciał niczego robić pod publiczkę i w blasku fleszy.

Podobnie było przez cały pobyt w sanatorium. Dziś senior cieszy się, że od początku do końca udało mu się być autentycznym i naturalnym. - Przyznam, że to była pewna odwaga. Nigdy nie występowałem w tego typu programach. Niektórzy aż za bardzo się przejęli tym show i mieli parcie na szkło. Ja nigdy nie miałem – powiedział w programie śniadaniowym. Wyjawił także, co go skłoniło do udziału w "Sanatorium miłości".

- Nie poszedłem do tego programu ot tak, bo ktoś mi coś powiedział. Ta nazwa jest tak sugestywna, że kilka razy pytałem, czy ja mam obowiązek się zakochać, czy mam udawać miłość. Zapewniano mnie, że nie. Powiedziano mi, że to jest program o aktywności seniorów, który ma zachęcić innych, by wyszli z domu - dodał.

Przyznał jednak, że, jak się okazało, realia odbiegały od oczekiwań. Kuracjusz stwierdził, że atrakcjom, jakie na nich czekały towarzyszyły… ekstremalne warunki. Dodał, że nie przywykł, by w tym wieku poruszać się starymi pojazdami w dodatku w nie najlepszym stanie. Dodał jednak, że zdobyłby się na ponowny udział, gdyby wcześniej przedstawiono sobie uczestników.

Niemniej przyznał, że spotkał się z dużą sympatią widzów i internautów, których ujęła jego szczerość. I to właśnie ze względu na fanów, by ich nie zawieść, zdecydował się wystąpić w świątecznym, wielkanocnym odcinku "Sanatorium miłości".

Czekacie na świąteczną odsłonę programu?

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (26)