"Rolnik szuka żony": Wyjawił prawdę Manowskiej. Przeczytał, co pisały o nim kandydatki
- Jestem dobry. Chyba nawet za dobry, bym powiedział - stwierdził Mateusz, podsumowując sercowy zawód, jakiego doświadczył w programie. Rolnik, który odesłał do domu wszystkie kandydatki, wyjawił Marcie Manowskiej, co było powodem tej decyzji. Opowiedział o wiadomościach, które rzuciły fatalne światło na jego wybranki.
13.11.2022 21:51
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Kiedy Marta Manowska wróciła na gospodarstwo Mateusza, by poznać decyzję o jego wyborze, rolnik przywitał ją sam. Wymownie wpadł w objęcia prowadzącej, nie kryjąc tego, jak bardzo jest przybity obrotem spraw. Dzień wcześniej odprawił Martynę i Karolinę do domu, zarzucając im fałszywe intencje. Jednocześnie nie powiedział wprost, co sprawiło, że wyciągnął tak kategoryczne wnioski. Całą prawdę wyjawił dopiero prowadzącej "Rolnik szuka żony". Po raz kolejny wrócił do tego, że nie czuł się przez kandydatki wystarczająco dostrzeżony.
- Byłem bardzo szczęśliwy, że przyjechały - wspominał dzień, kiedy przywiózł uczestniczki do siebie. Jednocześnie przyznał, że jeszcze tego samego wieczoru poczuł się niekomfortowo, widząc, że dziewczyny "bardziej skupiają się na sobie".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
- Ja mówiłem od początku: jesteśmy tu żeby się poznać - podkreślał Mateusz. - Nie podobało mi się to, że dziewczyny od początku ustaliły, że nie będą mnie wyrywać między sobą, że będą neutralne - zaznaczył gospodarz.
- No, ale co, ty oczekiwałeś, że one będą tak faktycznie o ciebie rywalizować? - nie kryła zdziwienia Manowska.
- Nie miałem na myśli, żeby tak doszczętnie rywalizowały, ale żeby chciały się czegoś o mnie dowiedzieć, np. żeby zapytały, jaki byłem jako dziecko... - tłumaczył rolnik, podkreślając, że nie czuł, że dziewczyny były faktycznie zainteresowane jego osobą.
Jednak nie tylko to zaważyło na kolejnych decyzjach młodego rolnika. Punktem zwrotnym w całej historii okazały się wiadomości, jakie Mateusz otrzymał od nieznanego nadawcy. Ze screenów wiadomości, jakie między sobą wysyłały jego kandydatki, dowiedział się m.in., że dziewczyny źle oceniają stan jego gospodarstwa i że chciały stamtąd wyjechać. Zuza, którą odesłał do domu jako pierwszą, miała go zaś nazwać "debilem".
- Kto miał te wiadomości, kto je przechwycił i w jaki sposób? – dopytywała Manowska, zastanawiając się, jak to możliwe, że ktoś miał dostęp do prywatnej korespondencji dziewczyn. I choć Mateusz też nie znał odpowiedzi na te pytania, był przekonany, że anonimowy informator miał dobre intencje. - Nie chciał, żebym cierpiał na tym wszystkim - stwierdził gospodarz.
- W sumie nie wiesz, co było prawdą, a co było nieprawdą - zauważyła Manowska. Rolnikowi wystarczył jednak fakt, że dziewczyny były wyraźnie zmieszane podczas ostatniej rozmowy, a to świadczy o tym, że "było coś na rzeczy".
Jakie wnioski po całej tej historii wysnuł Mateusz? Zapytany o to, czego się o sobie dowiedział, stwierdził: - Jestem dobry. Chyba nawet za dobry, bym powiedział.
- Nie ma za dobrych - zauważyła Manowska, wciąż drążąc jednak temat, kto i w jakim celu wysłał Mateuszowi wiadomości, które całkowicie zmieniły bieg wydarzeń na jego gospodarstwie. Hodowca kóz z Wielkopolski stwierdził, że póki co stara się ochłonąć po całej tej historii, wrócić do pracy i normalnego życia. Nie wykluczył jednak, że ponownie sięgnie do listów nadesłanych przez kandydatki na początku programu.
W najnowszym odcinku podcastu "Clickbait" opowiadamy o skandalicznych wczasach w pensjonacie "Biały Lotos", załamujemy ręce nad zdradą Henry’ego Cavilla oraz wspominamy największych mięśniaków kina akcji lat 80. Możesz nas słuchać na Spotify, w Google Podcasts, Open FM oraz aplikacji Podcasty na iPhonach i iPadach.