"Rolnik szuka żony": Mateusz jest zawiedziony dziewczynami. Widzowie tym, co zobaczyli
Mateusz podkreśla, że nie ma szczęścia, jeśli chodzi o powodzenie wśród dziewczyn. Żali się, że kandydatki o niego nie zabiegają, a jednocześnie nie do końca potrafi zasygnalizować, czego od nich oczekuje. Widzowie mają już opinię na temat tego, co się dzieje w gospodarstwie.
W "Rolnik szuka żony" nieuchronnie zbliża się czas ostatecznych wyborów. Część rolników wie już, kogo widzi na swoim gospodarstwie i z kim chciałoby kontynuować znajomość. Niektórzy jeszcze dają sobie moment na przemyślenie ostatecznej decyzji.
Największy kłopot zdaje się mieć Mateusz. Początkowo był entuzjastycznie nastawiony do udziału i z zapałem podszedł do poszukiwania miłości. Kiedy w końcu wybrane przez niego kandydatki pojawiły się w gospodarstwie, entuzjazm zaczął go opuszczać.
Żalił się przed kamerami, że dziewczyny, które wybrał, są zainteresowane raczej poznawaniem siebie nawzajem niż zabieganiem o niego. - Troszkę było to dla mnie rozczarowanie. Jeżeli one ustaliły, że nie będą jedna przed drugą wychodzić, jak one nie widzą w stosunku do siebie rywalizacji, to w sumie nie musiałyby tutaj być - ocenił w jednym z odcinków.
Rolnik otwarcie mówił o swoich oczekiwaniach i potrzebach. Podkreślał, że spodziewał się czegoś innego, a tymczasem nie może liczyć na to, że będzie adorowany, ani na to, że kandydatki będą szukały z nim kontaktu fizycznego. W efekcie jedną z nich odesłał do domu, ale szybko dopadła go refleksja, że mógł popełnić błąd.
Randka z Martyną, na którą stawiał, rozczarowała go jeszcze bardziej. - Dziewczyna, która miała być faworytką, okazało się, że już nią nie jest. Nadziei żadnych już nie mam. Co się ułoży, to się ułoży. Te nadzieje co miałem, to już odpłynęły w dal. Zacząłem się zastanawiać, czy odesłałem właściwą osobę do domu? Czy zamiast Zuzi nie powinna albo Martyna, albo Karolina wyjechać do domu? - dywagował smutny przed kamerą.
O co poszło? Wydaje się, że o ogólne niezrozumienie. Wiele wyjaśniła Mateuszowi wspomniana randka. Kiedy pożalił się, że czuje, że żadna z dziewczyn nie zabiega o jego względy, kandydatka odparła wprost, że to on powinien wskazać stanowczo, czego od nich oczekuje i mówić o swoich potrzebach. Zamiast opierać się na domysłach i oczekiwaniu, powinien pokazać, że "ma jaja".
Ta sytuacja nieco rozjaśniła mu w głowie, ale jednocześnie pokazała, że na zauroczenie raczej nie ma co liczyć. To wzmaga plotki o tym, że Mateusz zostanie kolejnym rolnikiem, który nie wybierze żadnej dziewczyny. Widzowie żywo komentują jego postępowanie w programie.
"Szkoda chłopaka widać ewidentnie, że jest nieśmiały i mocno zestresowany, nie każdy musi być superwyluzowany przy kamerach. Dziewczyny też powinny wiedzieć, że zgłaszając się jako kandydatki do rolnika trzeba liczyć się z przeprowadzką na wieś, bo każdy tego oczekuje. Najlepsza dla niego chyba była jednak ta pierwsza dziewczyna, którą odesłał widać, że była szczera i sympatyczna" - skomentowała jedna z widzek.
Zdarzyły się jednak i złośliwe komentarze: "Jak nie wiadomo o co chodzi to chodzi o kozę", "Strzelił focha stulecia, bo nie pogłaskała jego kózki", "Proszę o rozrysowanie tej rozmowy, bo nie ogarniam. Tam padło tyle różnych tematów i tyle sprzecznych komunikatów, że nie wiem o co chodziło", "Czytam te komentarze I mam wrażenie, że oglądałam inny program... Jakoś bardziej rozumiem o co chodzi Mateuszowi niż dziewczynie".
"On mi przypomina niezdecydowanego Stanisława z poprzedniej edycji i tamtego randki też były drętwe" - zauważa kto inny. A wy co sądzicie? Mateusz odeśle z gospodarstwa wszystkie kandydatki?