"Rolnik szuka żony". Nie pamiętała, że ma podpięty mikrofon. Padły przykre słowa
Pierwszy dzień w nowym miejscu zawsze jest stresujący. Na gospodarstwa rolników i rolniczek przyjechali goście, poznali ich rodziny, rozpakowali walizki. Niektórzy nie powstrzymali się od złośliwych komentarzy.
W ostatnim odcinku "Rolnik szuka żony" zobaczyliśmy przyjazd wybranych kandydatów i kandydatek na gospodarstwa. Zestresowani mężczyźni i kobiety przywieźli podarunki, kwiaty, walizki i nadzieje na odnalezienie miłości. Waldek zaprosił do siebie trzy panie: Annę, Dorotę i Ewę.
Nie jest tajemnicą, że delikatna i atrakcyjna Ewa wpadła mu w oko i jest faworytką do serca rolnika. Mężczyzna zapewnia jednak, że według niego wszystkie panie zasługują na poznanie. Czy wyczuwalne prowadzenie Ewy w tym "wyścigu" jest powodem przykrych komentarzy jednej z pań?
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Gdy Ewa przyjechała do domu rolnika i witała się z jego bliskimi, dwie pozostałe kandydatki, które były tam już wcześniej, obserwowały sytuację z boku. Anna najwyraźniej zapomniała, że ekipa realizacyjna podpięła jej mikrofon. Kobieta zaczęła bowiem komentować wygląd dziewczyny.
- Nasza Britney Spears. Akcja, akcja, uwaga - powiedziała, gdy Ewa zajechała na podjazd.
- Mamy Oscara, mamy Oscara - mówiła dalej. Gdy zobaczyła strój swojej "rywalki", odparła: - Ale kieca... Na wieś? Musi się pokazać.
Siedząca z nią Dorota nie reagowała na te słowa, powiedziała tylko: - Sympatyczna dziewczyna, serdeczna jest.
- Ale widzę, że jego mama co dziewczyna, to lepiej się uśmiecha, bo do mnie to jak bez kija nie podchodź - ciągnęła wątek Anna wciąż nieświadoma, że jej słowa się nagrywają.
Gdy wszystkie trzy panie siedziały wspólnie z Waldkiem i Martą Manowską, prowadząca "Rolnik szuka żony" zapytała każdego, czego oczekuje po programie.
- Na pewno fajnej, wspaniałej zabawy, no i przede wszystkim szczerości i chciałabym, żeby każdy z nas był sobą - odparła wtedy Anna.