"Rolnik szuka żony": Mateusz pochwalił się dobrą nowiną. "Tyle szczęścia"
Mateusz z "Rolnik szuka żony" nie znalazł miłości w programie. Ale nie narzeka na brak radości w życiu. Ostatnio pochwalił się pewnymi narodzinami w swoim gospodarstwie.
Mateusza Budycha z "Rolnik szuka żony" można śmiało określić tytułem najbardziej kontrowersyjnego uczestnika ostatniej edycji. Początkowo panny były zachwycone nieco nieśmiałym i spokojnym farmerem, którego największą pasją było rolnictwo i hodowla kóz. Czar prysł, gdy na gospodarstwie zaczęło dochodzić do niezrozumiałych, zarówno dla uczestniczek, jak i widzów, sytuacji.
Najwięcej emocji wzbudziło bez wątpienia zachowanie Mateusza i jego konfrontacja z Martyną i Karoliną. Rolnik dowiedział się bowiem, że dziewczyny, które zostały u niego w gospodarstwie, coś przed nim ukrywają. Żadna z kandydatek nie chciała jednak się przyznać do tego, co zrobiła, co tylko nakręcało i tak już nerwową atmosferę. Ostatecznie rolnik pożegnał obie panie, które zalały się łzami. O co poszło? Tak naprawdę do tej pory jest to największa zagadka programu.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Mateusz z "Rolnik szuka żony" pochwalił się narodzinami kozy
I choć po programie Mateusz przyznał, że randkuje z pewną Agnieszką, nic z tego nie wyszło. Dziś jest singlem. Czy jest szczęśliwy? Owszem, bowiem źródłem jego radości jest praca na gospodarstwie. Ostatnio pochwalił się nawet pewną nowiną - narodzinami kózki.
"Wybaczcie, że dawno nic nie dodawałem, ale jak widzicie, zaczął się dla mnie w pełni sezon wykotów i tak porody na całego. (...) Nie wiem jak Wy, ale dla mnie takie małe kózki to potrafią wywołać uśmiech na twarzy. Jak widzicie, kózka urodziła, więc młode jak tylko napiją się od matki pierwszego mleka (który nazywany jest siarą), to potem przenoszę do specjalnego ciepłego pomieszczenia, żeby zdrowo rosły" - opisywał na Instagramie, dodając w relacji dwa słowa: "tyle szczęścia".