"Rolnik szuka żony": Elżbieta tłumaczy się z zarzutów o "obóz pracy"
W finale "Rolnik szuka żony" widzowie ujęli się za Elżbietą, zranioną przez Marka. Jednak wcześniej w programie rolniczka mierzyła się z ostrą krytyką. Bohaterka programu TVP odniosła się właśnie do zarzutów o "obóz pracy".
Elżbieta Czabator z ósmej edycji "Rolnik szuka żony" stawiała przed swoimi kandydatami konkretne zadania. Chciała sprawdzić, na ile panowie będą pomocni na gospodarstwie. Na Ryszarda, Stanisława i Marka czekało więc m.in. pielenie grządek, przesadzanie roślin, koszenie trawnika czy robienie konfitur. Rezolutna rolniczka zlecała adoratorom prace jak z rękawa, co nie spodobało się części widzów.
Komentujący program TVP na Facebooku widzowie pisali, że Elżbieta zrobiła swoim kandydatom "obóz pracy". "U pani Eli to ciągle robota i to na akord", "Konia w robocie zamęczyłaby. Ciągle im tylko wymyśla zajęcia..." - oceniali fani "Rolnika".
W ostatnim wywiadzie dla Party.pl, Elżbieta wyznała, że kompletnie zaskoczyła ją ta krytyka. 56-letnia rolniczka zupełnie nie zgadza się z tymi zarzutami.
- Nawet odpisałam komuś, że każdy by chciał pracować w takim obozie. Wbicie kołka, czy robienie dżemu... Naprawdę nie wiem, kto to pisze. Czy ludzie nigdy nie zetknęli się z wsią? Gdybym pokazała prawdziwe oblicze wsi, jak to naprawdę wygląda, to jest dopiero praca! - stwierdziła w rozmowie z dziennikarką serwisu.
Aż strach pomyśleć, jak wyglądałaby program "Rolnik szuka żony", w którym pokazano by "prawdziwe oblicze wsi".