"Rolnik szuka żony 5": Jan został na lodzie. "Zamknę się w 'Sanatorium miłości'"
Jan nie ma szczęścia w miłości. Małgorzata, z którą próbował ułożyć sobie życie w programie, nie chce mieć z nim nic wspólnego. Pozostałe kandydatki również nie chcą wchodzić drugi raz do tej samej rzeki. Wszystko wskazuje więc na to, że lekiem na złamane serce rolnika będzie nowe show Marty Manowskiej.
Jan Widuliński nagrabił sobie u widzów "Rolnik szuka żony". Przypomnijmy, że w finałowym odcinku programu 58-letni farmer z Brzezin bez chwili namysłu i z całym przekonaniem powiedział przed kamerami, że z jego wybranką łączy go jedynie... przyjaźń. Nie byłoby w tym może nic dziwnego, gdyby nie fakt, że siedząca za ścianą Małgorzata właśnie dowiedziała się, że została przyjaciółką swojego ukochanego. Jeszcze chwilę wcześniej opowiadała koleżankom z programu, Marii i Eli, że wprowadziła się do rolnika tuż po zakończeniu nagrań i wiodą wspólnie szczęśliwe życie.
Oboje zaczęli tajemniczo i wymijająco tłumaczyć się z zaistniałej sytuacji. W pewnym momencie było jednak widać, że Małgonia, jak lubił pieszczotliwie nazywać ją rolnik, nie potrafiła ukryć łez. Jan z kolei, zamiast przestać brnąć w kolejne enigmatyczne wyznania, niespodziewanie poprosił Marię (jedną z odrzuconych kandydatek) o jej numer telefonu. Zapowiedział, że nie wszystko stracone i chętnie odnowi z nią kontakt. Zdumiona rozwojem sytuacji prowadząca nie wierzyła w to, co słyszy. Widzowie również, gdy tylko otrząsnęli się z szoku, zaczęli zachodzić w głowę, na czym polegało show 58-latka i co tak naprawdę łączy go z Małgorzatą.
To, w jaki sposób Jan potraktował swoje kandydatki, rozwścieczyło nie tylko internautów. Jak donosi "Rewia", jego dorosłe dzieci wstydzą się za zachowanie ojca, a po programie zerwały z nim kontakt i przestały się do niego odzywać. Wszystko też wskazuje na to, że Widuliński spędzi zbliżające się święta Bożego Narodzenia samotnie.
Jan się tym jednak nie przejmuje. Mimo licznych porażek na polu uczuciowym, nie zamierza składać broni. Wciąż wierzy, że gdzieś na świecie czeka na niego ta jedna, jedyna, wymarzona kobieta.
- Pocieszam się, że panie znają już nie tylko moje zalety, ale i wady, więc może odezwie się do mnie tak, z którą ułożę sobie życie. Wciąż dostaję listy. Albo zamknę się w "Sanatorium miłości". Ten nowy program, który od stycznia poprowadzi Marta Manowska, wydaje mi się całkiem ciekawy - podsumował na łamach "Rewii".