Marcin Kołodyński zginął tragicznie. Dorastał na oczach widzów
Marcin Kołodyński przed kamerą spędził ponad połowę swojego życia. Gdyby żył, zapewne byłby obecnie jedną z największych gwiazd telewizji i kina. Niestety uwielbiany przez widzów aktor i prezenter zginął 1 lutego 2001 r.
01.02.2022 | aktual.: 17.04.2024 09:50
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Marcin Kołodyński urodził się w Warszawie 17 kwietnia 1980 r. W telewizji zaczął występować już w wieku 8 lat po tym, jak pewien reżyser dostrzegł jego potencjał. Kołodyński skorzystał z zaproszenia do programu "5-10-15", gdzie zadomowił się aż na 10 lat.
Pracę w telewizji Kołodyński musiał pogodzić z nauką szkole podstawowej, a następnie w stołecznym LO nr XXXIV. To tam uczyły się takie osobistości jak reżyser Feliks Falk czy aktorka Joanna Jabłczyńska. Młody prezenter dołączył do grona znanych absolwentów, a następnie rozpoczął studia na Uniwersytecie Warszawskim.
Wybrał kierunek dziennikarski, choć rzecz jasna wcale nie potrzebował dyplomu, bo mógł pochwalić się dorobkiem zawodowym, którego mógłby pozazdrościć mu niejeden starszy od niego dziennikarz telewizyjny.
Po zakończeniu w 1998 r. swojej przygody z "5-10-15", Kołodyński trafił do ekipy "Roweru Błażeja" i ""Kolejki - Listy przebojów" w TVP1. Był też gwiazdą projektu "Tenbit", który łączył młodzieżowy portal internetowy z programem nadawanym na TVN.
Na telewizji się nie kończyło. Kołodyński miał duże ambicje – chciał zostać aktorem. W wieku 15 lat zadebiutował rolą Czonakosza w "Chłopcach z placu broni" Teatru Telewizji. Miał też na swoim koncie główną rolę w przedstawieniu "Szara Róża" u boku Anny Muchy, swojej rówieśniczki.
W 1998 r. zagrał w spektaklu "Usta Micka Jaggera", w którym wcielił się w postać Bartka i otrzymał nagrodę Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Był to największy sukces w jego życiu. Dzięki temu szybko pojawiły się propozycje ról w filmach i serialach. Zagrał m.in. w "Sarze", "Ajlawju", kultowej komedii "Chłopaki nie płaczą" czy serialu "Rodzina zastępcza".
Ostatni raz pojawił się na ekranie w epizodycznej roli w "M jak miłość". Niestety wszystko się skończyło 1 lutego 2001 r. Kołodyński był wielkim fanem snowboardu. Tuż przed śmiercią wybrał się razem z kolegą z telewizji, Wojtkiem Błaszczukiem, w okolice Białki Tatrzańskiej.
Pewny swoich umiejętności wskoczył na deskę i zjechał po słabo oświetlonym stoku ok. godz. 23. Na jego drodze stał ratrak, w który Kołodyński uderzył z dużą prędkością. Gwiazdor telewizji zginął na miejscu.
Śmierć 20-latka wstrząsnęła Polską. Na antenie TVP pokazano krótkometrażowy film biograficzny "Jak orzeł". W tym samym roku ustanowiono nagrodę "5, 10 i dalej". Przyznawano ją przez sześć lat w dniu urodzin Kołodyńskiego młodym ludziom, którzy zostali uznani przez jury za wzór do naśladowania dla rówieśników. Na liście laureatów znaleźli się: Maciej Stuhr, Jakub Woźniak i Tomasz Bagiński.
Tragiczny los spotkał też wspomnianego wyżej Wojtka Błaszczuka. Młody prezenter znany z "Roweru Błażeja" zginął 8 miesięcy później w wypadku samochodowym. Miał 24 lata.