Marcin Kołodyński zginął tragicznie. Dorastał na oczach widzów
Marcin Kołodyński przed kamerą spędził ponad połowę swojego życia. Gdyby żył, zapewne byłby obecnie jedną z największych gwiazd telewizji i kina. Niestety uwielbiany przez widzów aktor i prezenter zginął 1 lutego 2001 r.
Marcin Kołodyński urodził się w Warszawie 17 kwietnia 1980 r. W telewizji zaczął występować już w wieku 8 lat po tym, jak pewien reżyser dostrzegł jego potencjał. Kołodyński skorzystał z zaproszenia do programu "5-10-15", gdzie zadomowił się aż na 10 lat.
Pracę w telewizji Kołodyński musiał pogodzić z nauką szkole podstawowej, a następnie w stołecznym LO nr XXXIV. To tam uczyły się takie osobistości jak reżyser Feliks Falk czy aktorka Joanna Jabłczyńska. Młody prezenter dołączył do grona znanych absolwentów, a następnie rozpoczął studia na Uniwersytecie Warszawskim.
Zobacz: Oni odeszli w 2021
Wybrał kierunek dziennikarski, choć rzecz jasna wcale nie potrzebował dyplomu, bo mógł pochwalić się dorobkiem zawodowym, którego mógłby pozazdrościć mu niejeden starszy od niego dziennikarz telewizyjny.
Po zakończeniu w 1998 r. swojej przygody z "5-10-15", Kołodyński trafił do ekipy "Roweru Błażeja" i ""Kolejki - Listy przebojów" w TVP1. Był też gwiazdą projektu "Tenbit", który łączył młodzieżowy portal internetowy z programem nadawanym na TVN.
Na telewizji się nie kończyło. Kołodyński miał duże ambicje – chciał zostać aktorem. W wieku 15 lat zadebiutował rolą Czonakosza w "Chłopcach z placu broni" Teatru Telewizji. Miał też na swoim koncie główną rolę w przedstawieniu "Szara Róża" u boku Anny Muchy, swojej rówieśniczki.
W 1998 r. zagrał w spektaklu "Usta Micka Jaggera", w którym wcielił się w postać Bartka i otrzymał nagrodę Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Był to największy sukces w jego życiu. Dzięki temu szybko pojawiły się propozycje ról w filmach i serialach. Zagrał m.in. w "Sarze", "Ajlawju", kultowej komedii "Chłopaki nie płaczą" czy serialu "Rodzina zastępcza".
Ostatni raz pojawił się na ekranie w epizodycznej roli w "M jak miłość". Niestety wszystko się skończyło 1 lutego 2001 r. Kołodyński był wielkim fanem snowboardu. Tuż przed śmiercią wybrał się razem z kolegą z telewizji, Wojtkiem Błaszczukiem, w okolice Białki Tatrzańskiej.
Pewny swoich umiejętności wskoczył na deskę i zjechał po słabo oświetlonym stoku ok. godz. 23. Na jego drodze stał ratrak, w który Kołodyński uderzył z dużą prędkością. Gwiazdor telewizji zginął na miejscu.
Śmierć 20-latka wstrząsnęła Polską. Na antenie TVP pokazano krótkometrażowy film biograficzny "Jak orzeł". W tym samym roku ustanowiono nagrodę "5, 10 i dalej". Przyznawano ją przez sześć lat w dniu urodzin Kołodyńskiego młodym ludziom, którzy zostali uznani przez jury za wzór do naśladowania dla rówieśników. Na liście laureatów znaleźli się: Maciej Stuhr, Jakub Woźniak i Tomasz Bagiński.
Tragiczny los spotkał też wspomnianego wyżej Wojtka Błaszczuka. Młody prezenter znany z "Roweru Błażeja" zginął 8 miesięcy później w wypadku samochodowym. Miał 24 lata.