Robert El Gendy wspomina wypadek na planie. Dotąd o tym nie mówił
Robert El Gendy doznał kontuzji w tanecznym show TVP, ale to nie jedyny wypadek, jakiemu uległ w pracy. W najnowszym wywiadzie wspomina groźny upadek w "Pytaniu na śniadanie". Co się stało?
30.03.2021 12:47
Trzeci sezon "Dance Dance Dance" na dobre zagościł w ramówce TVP. Pomiędzy jurorami a występującymi iskrzy coraz bardziej, a sami uczestnicy mierzą się z coraz trudniejszymi choreografiami. Nie da się ukryć, że poprzeczka została zawieszona wysoko już w pierwszym odcinku. Zdaje się, że w poprzednich edycjach mieli nieco łatwiejszy start, a zmiana może wynikać z dołączenia do show Agustina Egurroli, który osobiście wybiera układy, nad którymi mają pracować.
Widać też na pierwszy rzut oka, że uczestnicy dają z siebie naprawdę wiele, żeby nauczyć się skomplikowanych choreografii, a później zrobić na scenie dobre show. Zadanie jest o tyle trudniejsze, że naprawdę niełatwo jest im zadowolić jurorów. Choć zza stołu padają komplementy, to punktacja jest wyjątkowo niska – jak dotąd oceny powyżej 6 punktów to naprawdę rzadkość.
Pary jednak nie poddają się i wyciskają siódme poty na parkiecie. Szczególnie pokazał to w odcinku Robert El Gendy. Prezenter sam przyznaje, że nigdy wcześniej nie tańczył, ale stara się wykonywać każdą choreografię najlepiej, jak potrafi, doskonale się przy tym bawiąc. W ostatnim odcinku jednak nie ustrzegł się kontuzji i doznał wypadku podczas próby. Pokazały to kamery tuż przed jego występem, a teraz, kiedy emocje opadły, prezenter opowiedział, co się stało Pomponikowi.
- To była ostatnia próba kamerowa, na scenie byli tancerze, mieliśmy za chwilę iść do domu. Prawdopodobnie zahaczyłem kciukiem o pasek Gośki i wynosząc ją w górę, zerwałem więzadło. Myślałem, że to tylko wybity palec, ale niestety nie – wyjawił serwisowi.
Podkreślił, że ma nadzieję, że obejdzie się bez operacji, ale lekarze podobno nie podchodzą do sprawy tak optymistycznie. Kłopot jest tym większy, że kontuzjowana jest prawa ręka, a to skutecznie utrudnia prezenterowi codzienne funkcjonowanie. Mimo wszystko El Gendy jest dobrej myśli. Tym bardziej, że wcześniej na planie doznał o wiele groźniejszego wypadku.
- Nigdy o tym nie mówiłem publicznie, bo było to dla mnie trudne, ale trzy lata temu, kiedy dopiero zaczynałem pracę w "Pytaniu na śniadanie", zdarzyło się coś, co mogło skończyć się dla mnie tragicznie. Czekałem na omówienie programu i nagle upadłem na kamienną posadzkę i straciłem przytomność. Dzień wcześniej wróciłem z Ameryki Południowej z Rajdu Dakar, nie spałem 26 h, zmieniłem strefę czasową... – zdradził w wywiadzie.
Jak się okazało, upadek pociągnął za sobą poważne skutki
- Trafiłem na SOR do szpitala na Wołowskiej w Warszawie, po prześwietleniu okazało się, że pękła mi czaszka. Co parę minut traciłem przytomność, także w szpitalu. Lekarze do dziś nie wiedzą, jaka była przyczyna. Szukali zmian nowotworowych, na szczęście nic nie znaleźli, ale od tego momentu badam się regularnie – przyznał prezenter.