Reuters wciąż współpracuje z agencją TASS. Pracownicy nie kryją wstydu
"To był wstyd, gdy dwa lata temu podjęliśmy współpracę, ale teraz to jest po prostu złe" - ocenił w rozmowie z Politico pracownik Reutersa, zaskoczony współpracą swojej firmy z rosyjską agencją TASS, która trwa mimo wojny w Ukrainie.
Jak donosi amerykański serwis Politico, wśród pracowników agencji Reutersa panuje coraz większe zaniepokojenie faktem kontynuowania współpracy z rosyjską agencją TASS. Choć ta sięga 2020 roku i już wtedy budziła obawy, to wówczas przeszła niemal niezauważona. Z chwilą rosyjskiej agresji w Ukrainie sytuacja jednak zmieniła się diametralnie, bo jednym z równie istotnych frontów w tej wojnie jest walka informacyjna.
Politico dotarło do dwóch dziennikarzy Reutersa, którzy fatalnie oceniają stanowisko władz brytyjskiej korporacji. "To był wstyd, gdy dwa lata temu podjęliśmy współpracę, ale teraz to jest po prostu złe, a milczenie góry jest niepokojące i być może najgorsze" - ocenił pracownik Reutersa.
Informacje rosyjskiej agencji TASS są rozpowszechniane m.in. za pośrednictwem biznesowej usługi Reuters Connect, która umożliwia dostęp do treści tworzonych przez TASS i dzielenie się nimi.
Wiarygodność i bezstronność rosyjskiej agencji budzi na Zachodzie powszechne obawy. Niepokój pracowników Reutersa wzbudza przekazywanie przez TASS informacji o jawnym charakterze propagandowym. Jako przykłady podano chociażby doniesienia o mordowaniu przez Ukraińców cywilów w Donbasie czy powielanie kremlowskich kłamstw o ukraińskich neonazistach, wykorzystujących swoich obywateli jako "żywe tarcze".
Rzecznik prasowy Reutersa w komentarzu dla Politico podkreślił, że agencja oferuje "dostęp do treści od ponad 90 dostawców zewnętrznych", a TASS jest jednym z nich. Podkreślono też, że nadawca treści jest wyraźnie oznaczony, a Reuters nie ponosi za nie odpowiedzialności ani "nie popiera żadnych poglądów lub opinii w nich wyrażonych".
Aktualne informacje na temat wojny w Ukrainie znajdziecie na live blogu Wiadomości WP.