"Pytanie na śniadanie": Prowadzącym trudno było stłumić emocje. Robert El Gendy nie krył łez
W programie na żywo najtrudniej opanować emocje. Prowadzący "Pytania na śniadanie" wiedzą o tym doskonale. Szczególnie teraz, gdy nawet oni informują widzów o dramatycznych wydarzeniach rozgrywających się na Ukrainie.
26.02.2022 | aktual.: 26.02.2022 16:48
Wydarzenia z toczonej wojną Ukrainy relacjonują niemal wszystkie światowe media. Także w Polsce największe stacje, gazety, rozgłośnie i portale, także te pomniejsze, a nawet lokalne media mówią jednym głosem o rosyjskiej agresji. Tu nie ma czasu na podziały, najważniejszą kwestią jest informowanie o bieżących wydarzeniach.
W specjalnym trybie działają przede wszystkim działy i redakcje programów informacyjnych. Temat wojny w Ukrainie jest jednak poruszany w programach rozrywkowych, takich jak telewizyjne pasma śniadaniowe. Prezenterzy, którzy prowadzą właśnie programy na żywo, są w dodatkowo trudnej sytuacji – muszą dbać o rzetelną informację i należyte potraktowanie tematu, ale także im nie jest łatwo zapanować nad emocjami, czego świadkami byli widzowie sobotniego wydania "Pytania na śniadanie".
Pod koniec programu na kanapie w studio zasiadł Krzysztof Rześniowiecki, który często podsumowuje wydarzenia mijającego tygodnia. Często w swoim bloku przypomina ciekawostki ze świata show-biznesu lub to, co szczególnie ciekawego wydarzyło się w samym śniadaniowym paśmie. Nie tym razem.
W sobotnim wejściu prezenter przywołał dobrze już znane materiały i nagrania w mediach społecznościowych – te, które i tak już wstrząsnęły opinią publiczną. Wyemitowane w telewizji, w porannym programie, zyskały jeszcze bardziej przejmujący wydźwięk.
- To zdjęcia, które rozrywają serce – mówiła Małgorzata Opczowska, której mąż, również dziennikarz, pojechał na Ukrainę jako korespondent. – Chyba nikt nie wstydzi się łez, kiedy to widzi – dodała.
Potwierdzenia jej słów nie trzeba było szukać. Niewątpliwie to, co czuli redaktorzy w studio, czuli też widzowie. Emocje trudno było opanować też współprowadzącemu. Robert El Gendy w momencie gdy pokazywano nagranie ukraińskiego ojca żegnającego się z małą córką, nie potrafił powstrzymać łez.
- Każdy, kto ma dziecko, czuje, co tam się dzieje – mówił za kulisami na swoim Instastory.
- Tu nie ma co komentować – dodał po poruszającej emisji Rześniowiecki. – Można pomagać, można wspierać, można się modlić.