Putin grozi nie tylko Ukrainie. Takie słowa padły na spotkaniu z prezenterem
Władimir Sołowjow, rosyjski oligarcha i prezenter rządowej telewizji, skomentował na antenie słowa, które miały paść z ust Putina w trakcie ich spotkania. Rosja daje tym samym jasny komunikat: trwająca od prawie 5 miesięcy ofensywa w Ukrainie to dopiero początek. I nie tylko Kijów powinien obawiać się agresji rosyjskich wojsk.
11.07.2022 | aktual.: 12.07.2022 07:52
Władimir Sołowjow spotkał się ostatnio z Władimirem Putinem, co zaowocowało kolejną groźbą wymierzoną w Zachód, która napędza rosyjską propagandę. Rządowy kanał Rossija 1 nieustannie emituje skandaliczne dyskusje ekspertów, wieszczących zwycięstwo Rosji, nuklearną zagładę USA itp. Tym razem w studiu z Sołowjowem, który cytował słowa Putina, rozmawiał kremlowski korespondent Paweł Zarubin.
- Słowa Putina, że "my nawet nie zaczęliśmy", myślę, że pod żadnym względem nie były one skierowane wyłącznie do Ukrainy - mówił Sołowjow.
- Oczywiście - przytaknął mu Zarubin, który tak jak starszy propagandysta Putina wierzy, że po Ukrainie przyjdzie kolej na kolejne wrogie "ruskiemu mirowi" kraje. Rosjanie od miesięcy są bowiem karmieni wizją wojny w Ukrainie jako "walki dobra ze złem i prawdy z kłamstwem".
Sołowjow po niedawnym spotkaniu z Putinem przekazał też jego słowa o "potrzebie szerszego wsparcia". - Wydaje mi się, że to już istnieje w naszym społeczeństwie - mówił prezenter, podając przykład ludzi noszącymi wypisane litery "Z" i "V", okazujących wsparcie materialne, obecność billboardów ze zdjęciami "rosyjskich bohaterów" walczących w Ukrainie.
- Być może powinniśmy pójść o krok dalej - dodał Sołowjow. - Tak czy inaczej, chłopcy, którzy są teraz na linii frontu, powinni odczuwać naszą miłość, troskę i nieskończony szacunek za ich bohaterskie czyny - skwitował prezenter.