Przez rok potajemnie nagrywała Rosjan. Wiemy, co mówią o Putinie naprawdę

Film dokumentalny "CTRL+Z" na kanale Arte pokazuje atmosferę wewnątrz Rosji od 24 lutego 2022 do stycznia 2023. Mała podmoskiewska mieścina wierzy kremlowskiej propagandzie, choć pojawiają się głosy sceptyczne. - Czy my jesteśmy owcami i nie mamy własnej woli? - pyta jeden z wątpiących w sens "specoperacji" żołnierzy.

Marsz tzw. nieśmiertelnego batalionu, z poparciem dla wojny w Ukrainie, w Moskwie w 2022 roku
Marsz tzw. nieśmiertelnego batalionu, z poparciem dla wojny w Ukrainie, w Moskwie w 2022 roku
Źródło zdjęć: © via Getty Images | Oleg Nikishin

Film "CTRL+Z" ma tytuł adekwatny do tego, co dzieje się obecnie w Rosji. Do totalnej kontroli społeczeństwa (CTRL) poprzez policję, wojsko, FSB i donosicielstwo dodano ostatnio jeszcze Z, czyli znak zwany "rosyjską swastyką", symbol inwazji w Ukrainie. Litera Z oznacza Za zwycięstwo, Za Putina, Za ojczyznę, Za armię.

Rosyjska reporterka/reżyserka Natasza Rostowa (to jej pseudonim, bo autorka ukrywa się przed władzami) przez rok filmowała zwykłych Rosjan wewnątrz ich kraju. Zaczęła 24 lutego, w dniu ataku armii orków na Ukrainę. Skończyła na początku 2023 roku, kiedy to ze względów bezpieczeństwa opuściła Rosję (ukrywa się w jednym z państw europejskich).

Kręciła kamerą, a czasem smartfonem. Raz otwarcie, innym razem z ukrycia. Większość jej bohaterów i bohaterek ma zamazane twarze ze względów bezpieczeństwa.

Młodzież z regionu twerskiego  w czasie wiecu poparcia dla specoperacji
Młodzież z regionu twerskiego w czasie wiecu poparcia dla specoperacji© arte

Dokument nie jest pozbawiony wad: trwa 50 minut, co oczywiście jest za krótkie, jak na tak ważny problem, jakim jest stosunek zwykłych Rosjan do wojny ("specoperacji"). Wątki i problemy są ledwie zarysowane, filmowi brakuje głębi. To bardziej szkic niż głęboka analiza. Ale trzeba też zrozumieć, że autorka musiała działać w ukryciu, a za filmowanie i szczere rozmowy z ludźmi mogła jej grozić poważna kara z więzieniem włącznie. Trzeba więc docenić jej odwagę. Niełatwo też o bohaterów w kraju, gdzie ludzie po prostu boją się mówić publicznie, co myślą, bo jest to surowo karane.

Mimo tego film ma wiele zalet. Pokazuje nam wnętrze gnijącego imperium: rosyjskie domy, ulice i skwery. I to nie tylko w Petersburgu, ale przede wszystkim w małym miasteczku w rejonie Tweru (180 km od Moskwy). W filmie pada nazwa Wysznyj Wołoczok, to miasto położone na terenie obwodu twerskiego – duża część zdjęć powstała właśnie tutaj.

Co widzimy? Kolumny starych samochodów marki łada jadące przez miasto z rosyjskimi flagami, oklejone literą Z. Oglądamy patriotyczne wiece z poparciem dla "specoperacji", uroczysty pogrzeb pierwszej ofiary, której ciało wróciło z frontu. Mężczyzna z jednostki powietrzno-desantowej chowany jest z honorami, jako rosyjski bohater. Młodzież śpiewa rzewne piosenki, jest warta honorowa i przemówienia popa i szefowej lokalnej administracji.

Film pokazuje też coś, o czym dawno wiemy: że większość Rosjan mówi i myśli telewizją, czyli propagandowym przekazem SołowiowaSkabiejewej. Popierają Putina i wierzą w jego opowieść o tym, że Ukraina jest częścią Rosji, wojna trwa w obronie Donbasu, a Zachód chce Rosję zniszczyć, więc Kreml musi działać wyprzedzeniowo.

Lokalna młodzież zaraz wyruszy na demonstrację poparcia dla armii i Putina
Lokalna młodzież zaraz wyruszy na demonstrację poparcia dla armii i Putina© Arte

Autorka filmu dociera do tych Rosjan i Rosjanek, którzy wierzą rosyjskiej propagandzie, gdy ta wmawia ludziom, że Ukraińcy sami ostrzeliwali swoich, dobijali rannych, atakowali własne osiedla, a w Buczy na ziemi leżeli aktorzy – tę potworną zbrodnię nazywają inscenizacją. Wierzą, że ich armia witana jest w Ukrainie z wdzięcznością i łzami w oczach "wyzwolonych". 

Rostowa pokazuje też jak z poparciem dla speoperacji idzie rosyjska Cerkiew. Patriarcha Kirył mówi, że udział w wojnie unieważnia wcześniejsze grzechy, a miejscowy pop z Tweru przekonuje: - Modlitwa to gwarancja powrotu z frontu żywym.

Widzimy też jak ważna dla Rosjan i Rosjanek jest materialna rekompensata za udział w wojnie. Za zabitego męża i syna można dostać nawet 11 milionów rubli, czyli około 650 tysięcy zł. Ktoś kupuje sobie mieszkanie, ktoś inny - wymarzony samochód.

- Wypłacili ci już? Wypłacili?! Pożyczysz? – to główne tematy rozmów.

Co najważniejsze, reżyserka dociera też do ludzi, którzy są przeciwnikami tej wojny. Do Rosjan, którzy płaczą, boją się, chcą uciec z kraju. To także zawodowi żołnierze, którym udało się przeżyć i którzy są na przepustce w domu. Mówią, że ich armia jest nieprzygotowana, źle wyposażona, brakuje jej wszystkiego. – Jesteśmy w dupie – mówi zwięźle jeden z żołnierzy. - Wojna jest ch...wa.

Cmentarz dla "bohaterów" z jednostki powietrzno-desantowej, którzy zginęli w Ukrainie
Cmentarz dla "bohaterów" z jednostki powietrzno-desantowej, którzy zginęli w Ukrainie © arte

Co rozsądniejsi Rosjanie zastanawiają się jednak, dlaczego właściwie muszą strzelać do Ukraińców - przecież wielu z nich ma tam bliskich, rodziny, krewnych. Czy są owcami bez własnej woli, żeby posłusznie wykonywać absurdalne rozkazy? Grupki młodzieży na ulicach Petersburga krzyczą "Niet wojnie", ale zaraz są zwijane z ulicy. Młody chłopak, który protestował przeciwko wojnie, jest w ramach kary wysłany pierwszym pociągiem na front.

- Czekam na dzień, kiedy Putin powie: Chłopaki, żartowałem z tą drugą największą armią świata, wracajcie już – wyznaje ktoś w filmie.

Problem w tym, że Putin tego nie mówi. Rozkazuje za to strzelać w bloki mieszkalne, szpitale, szkoły, zabijać dzieci.

Film pokazuje, co to znaczy zostać "zombie", jak Ukraińcy nazywają Rosjan: najlepszą ofertę pracy w okolicy ma armia; propaganda w telewizji mówi ci, co masz myśleć, a organy państwa organizują czas wolny (parady, pochody, demonstracje z poparciem dla Kremla). Zostajesz posłusznym wykonawcą woli rządu - wypranym z uczuć, biernym, podporządkowanym władzy.

Jak tłumaczy Putina jedna z bohaterek filmu wierząca propagandzie?

Putin nie ma pełnej informacji, odcinają go od pełnej wiedzy – wyjaśnia. – A nam potrzebne są rządy jego żelaznej ręki, bo Zachód nienawidzi nas i naszych wartości.

Miejscowy pop przemawia w czasie uroczystości ku chwale zabitego "bohatera"
Miejscowy pop przemawia w czasie uroczystości ku chwale zabitego "bohatera"© arte

Film pozostawia niedosyt, bo chcemy wiedzieć o tych Rosjanach i ich motywacjach więcej. Ale ma wielką zaletę - dociera z kamerą poza Moskwę i Petersburg. Najczęściej pokazuje się nam informacje o wielkich patriotycznych koncertach na stadionie Łużniki, na których dziesiątki tysięcy ludzi krzyczą: "Putin! Rassija!".

Tymczasem film Rostowej pokazuje, jak ten moskiewski entuzjazm sączy się z telewizji także do mniejszych rosyjskich miasteczek. Prowincja na swój sposób także celebruje tę wojnę: w czasie mszy, na cmentarzu, w czasie pochodu w Dniu Zwycięstwa. Mit Wielkiej Rosji i tzw. ruskiego miru ma się tu dobrze, choć pojawiają się pewne rysy na tym zabetonowanym "wielkoruskim" monolicie.

Cały film stacji Arte "CTRL + Z" do obejrzenia poniżej:

Sebastian Łupak, dziennikarz Wirtualnej Polski

Wybrane dla Ciebie