Przez jej występ wydawca TVP stracił pracę. "To bardzo niesprawiedliwe"
Słowacka wokalistka Karin Ann wystąpiła na żywo w programie śniadaniowym TVP z tęczową flagą. Osoba odpowiedzialna za audycję została wyrzucona. Gwiazda w rozmowie z WP przyznała: - Bardzo mi przykro z powodu zwolnionego redaktora.
20.07.2021 14:31
Nie ustają echa afery związanej z występem słowackiej wokalistki Karin Ann w "Pytaniu na śniadanie" TVP. Kilka dni temu artystka w programie na żywo zadedykowała piosenkę osobom LGBT, których sytuacja w Polsce jest bardzo ciężka i na znak poparcia okryła się tęczową flagą. TVP natychmiast usunęła zapis programu ze strony internetowej i z archiwum, nie można go więc tam obejrzeć.
Wczoraj zastosowano kolejne drastyczne środki - tym razem represje dotknęły pracownika stacji, który przygotowywał program. Radosław Bielawski potwierdził, że został zwolniony, ale nie chciał komentować sytuacji. Dziś konsultuje się z prawnikami.
- To bardzo smutna sytuacja, jest nam bardzo przykro - powiedział WP manager artystki. - To skandaliczne, co się stało. Przecież ten człowiek nie zrobił niczego złego, wykonywał tylko swoją pracę. Mogę zapewnić, że nie było żadnej zmowy, nie konsultowaliśmy tego, co zrobiła Karin, z pracownikami TVP. Nie wiedzieli, co się wydarzy. Nie są niczemu winni. Zresztą, tu nie można mówić o żadnej winie: Karin po prostu powiedziała, co myśli. W wolnym, demokratycznym kraju każdy musi mieć do tego prawo. Nie można go ograniczać.
Sama Karin Ann także postanowiła wypowiedzieć się o sytuacji, której katalizatorem był jej występ w TVP.
- Podczas całej polskiej trasy koncertowej promuję ideę równości i prawa człowieka - skomentowała dla Wirtualnej Polski. - Podczas występu w TVP nie zrobiłam nic ponad to, że skorzystałam z wolności słowa, żeby wesprzeć mniejszość. Nigdy moim zamiarem nie było doprowadzenie do tego, żeby ktoś stracił pracę. To bardzo niesprawiedliwe: wyrzucić kogoś tylko dlatego, że skorzystałem z podstawowego prawa człowieka: do swobody wypowiedzi. Bardzo mi przykro z powodu zwolnionego redaktora. Mam nadzieję, że inne stacje, które nie ograniczają wolności słowa, szybko zaoferują mu jakieś ciekawe stanowisko.
W wywiadzie dla Wirtualnej Polski, którego wokalistka udzieliła zaraz po telewizyjnym występie, jednoznacznie deklarowała, że chętnie zrobiłaby to jeszcze raz.
- Im więcej tego typu sygnałów pojawia się w mediach, im więcej jest tam miejsca dla przedstawicielek i przedstawicieli mniejszości, tym bardziej ludzie przyzwyczajają się do tego, że oni istnieją. I że są normalni, zwyczajni, niegroźni. Moim zdaniem to bardzo ważne i będę robić wszystko, aby pomagać ludziom dotkniętym represjami tylko za to, kim są. Na swoich koncertach wywieszam za sceną flagę symbolizującą prawa człowieka. To dla mnie bardzo ważny przekaz. Nigdy z niego nie zrezygnuję.
Radosław Bielawski pochodzi z Trójmiasta, już jako student był lokalnym korespondentem stacji Polsat. Potem pracował w Radiu 94, a w połowie pierwszej dekady nowego wieku był dyrektorem programowym w Grupie Radiowej Agory. Później zaczął pracować w programie "Dzień Dobry TVN", a w 2009 r. przeszedł do konkurencyjnego "Pytania na śniadanie" w TVP.