Przez jej występ wydawca TVP stracił pracę. "To bardzo niesprawiedliwe"
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Słowacka wokalistka Karin Ann wystąpiła na żywo w programie śniadaniowym TVP z tęczową flagą. Osoba odpowiedzialna za audycję została wyrzucona. Gwiazda w rozmowie z WP przyznała: - Bardzo mi przykro z powodu zwolnionego redaktora.
Nie ustają echa afery związanej z występem słowackiej wokalistki Karin Ann w "Pytaniu na śniadanie" TVP. Kilka dni temu artystka w programie na żywo zadedykowała piosenkę osobom LGBT, których sytuacja w Polsce jest bardzo ciężka i na znak poparcia okryła się tęczową flagą. TVP natychmiast usunęła zapis programu ze strony internetowej i z archiwum, nie można go więc tam obejrzeć.
Wczoraj zastosowano kolejne drastyczne środki - tym razem represje dotknęły pracownika stacji, który przygotowywał program. Radosław Bielawski potwierdził, że został zwolniony, ale nie chciał komentować sytuacji. Dziś konsultuje się z prawnikami.
- To bardzo smutna sytuacja, jest nam bardzo przykro - powiedział WP manager artystki. - To skandaliczne, co się stało. Przecież ten człowiek nie zrobił niczego złego, wykonywał tylko swoją pracę. Mogę zapewnić, że nie było żadnej zmowy, nie konsultowaliśmy tego, co zrobiła Karin, z pracownikami TVP. Nie wiedzieli, co się wydarzy. Nie są niczemu winni. Zresztą, tu nie można mówić o żadnej winie: Karin po prostu powiedziała, co myśli. W wolnym, demokratycznym kraju każdy musi mieć do tego prawo. Nie można go ograniczać.
Sama Karin Ann także postanowiła wypowiedzieć się o sytuacji, której katalizatorem był jej występ w TVP.
- Podczas całej polskiej trasy koncertowej promuję ideę równości i prawa człowieka - skomentowała dla Wirtualnej Polski. - Podczas występu w TVP nie zrobiłam nic ponad to, że skorzystałam z wolności słowa, żeby wesprzeć mniejszość. Nigdy moim zamiarem nie było doprowadzenie do tego, żeby ktoś stracił pracę. To bardzo niesprawiedliwe: wyrzucić kogoś tylko dlatego, że skorzystałem z podstawowego prawa człowieka: do swobody wypowiedzi. Bardzo mi przykro z powodu zwolnionego redaktora. Mam nadzieję, że inne stacje, które nie ograniczają wolności słowa, szybko zaoferują mu jakieś ciekawe stanowisko.
W wywiadzie dla Wirtualnej Polski, którego wokalistka udzieliła zaraz po telewizyjnym występie, jednoznacznie deklarowała, że chętnie zrobiłaby to jeszcze raz.
- Im więcej tego typu sygnałów pojawia się w mediach, im więcej jest tam miejsca dla przedstawicielek i przedstawicieli mniejszości, tym bardziej ludzie przyzwyczajają się do tego, że oni istnieją. I że są normalni, zwyczajni, niegroźni. Moim zdaniem to bardzo ważne i będę robić wszystko, aby pomagać ludziom dotkniętym represjami tylko za to, kim są. Na swoich koncertach wywieszam za sceną flagę symbolizującą prawa człowieka. To dla mnie bardzo ważny przekaz. Nigdy z niego nie zrezygnuję.
Radosław Bielawski pochodzi z Trójmiasta, już jako student był lokalnym korespondentem stacji Polsat. Potem pracował w Radiu 94, a w połowie pierwszej dekady nowego wieku był dyrektorem programowym w Grupie Radiowej Agory. Później zaczął pracować w programie "Dzień Dobry TVN", a w 2009 r. przeszedł do konkurencyjnego "Pytania na śniadanie" w TVP.