Pożegnanie z Geraltem. Recenzja finału trzeciego sezonu "Wiedźmina" Netliksa
Finał trzeciego sezonu nie jest formalnym końcem "Wiedźmina" Netfliksa. Akcja dopiero się rozkręca, ale bez Henry'ego Cavilla i z tak nierównym wykonaniem nie wróżę mu świetlanej przyszłości.
27.07.2023 | aktual.: 27.07.2023 10:12
Netflix po raz pierwszy zdecydował się podzielić sezon "Wiedźmina" na dwie części. Po obejrzeniu pierwszej z nich (pięć odcinków trafiło na platformę w czerwcu) miałem bardzo mieszane uczucia. Szanuję prawo scenarzystów do własnej wizji, ale zupełnie nie podobało mi się, jak pozmieniali, połączyli lub wyrzucili ważne wątki i postacie. Przed premierą tamtych odcinków widziałem oczyma wyobraźni uliczne protesty z transparentami "Make Wiedźmin Great Again" i "Sapkowski wiedział lepiej". I choć sam nie poszedłbym na siedzibę Netfliksa z pochodnią i widłami, to na usta ciśnie się wyświechtane, ale idealnie pasujące określenie: zmarnowany potencjał.
Tym samym słowa oburzenia, które rozlały się po sieci, wcale mnie nie zaskoczyły. Bo choć w serwisie Rotten Tomatoes, który agreguje opinie recenzentów z całego świata, trzeci sezon "Wiedźmina" ma aż 85 proc. pozytywnych ocen, to "zwykli" widzowie mają o nim o wiele gorsze zdanie. Nie tylko we wspomnianym serwisie, gdzie ocenili go na 24 proc.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Czy emisja drugiej części trzeciego sezonu (odcinki 6-8) zmieni ich nastawienie do tej, bądź co bądź, popularnej produkcji? Raczej nie, co nie zmienia faktu, że jako serial fantasy "Wiedźmin" Netfliksa ma swoje mocne momenty i wierzę, że w oderwaniu od literackiego pierwowzoru może komuś dostarczyć rozrywkę na poziomie. Choć paradoksalnie coraz częściej mówi się, że kolejny sezon będzie jeszcze mocniej bazował na kanonie Sapkowskiego.
Cała trzecia seria opowiada o wydarzeniach z "Czasu pogardy", choć scenarzyści wplatali i zmieniali sceny z innych części sagi. Jak również wymyślali niektóre postacie na nowo. Najlepszym tego przykładem jest Jaskier, który zdaniem scenarzystów był biseksualny i miał romans z księciem Radowidem. Wątek redańskiego monarchy został pociągnięty w finale sezonu i jest jednym z tych elementów układanki, przez który fani książkowego "Wiedźmina" będą ciskać gromy.
Końcówka trzeciego sezonu, wzorem "Czasu pogardy", obfituje w masę spektakularnych i kluczowych scen z udziałem Geralta, Ciri i Yennefer. Dość powiedzieć, że trup ściele się gęsto, a twórcy przekraczają kolejne granice pod względem krwistości i dosadności. Sceny walk z udziałem wielu aktorów robią wrażenie - pod względem choreografii "Wiedźmin" jest klasą samą w sobie, jeśli chodzi o produkcje "telewizyjne". Jednocześnie są momenty, gdy dynamiczne pojedynki sprawiają wrażenie niedopracowanych, jakby ilość była ważniejsza od jakości. Cały czas mam w pamięci scenę w Blaviken z pierwszego sezonu, w której Geralt w morderczym tańcu rozprawiał się po kolei z kilkoma przeciwnikami. I niestety tamta sekwencja pozostaje niedoścignionym wzorem.
Nowe odcinki "Wiedźmina" to także spektakularne efekty wizualne (czary, potwory), które również pozostawiają sporo do życzenia. Podobnie jak scenografia, która miejscami kojarzy się z tanią produkcją telewizyjną, a nie jednym z najpopularniejszych seriali Netfliksa ostatnich lat. Co prawda pod tym względem "Wiedźmin" nie zawodzi na całej linii, ale widać przepaść, jaka dzieli go chociażby od "Rodu smoka" czy "Pierścieni Władzy".
Czy seans najnowszych odcinków "Wiedźmina" uważam za czas stracony? Mimo wszystko nie, bo z ciekawością oglądałem efekty przeniesienia na ekran tych elementów historii, które pamiętałem z książek. Niestety jako całość "Wiedźmin" Netfliksa zawodzi przez autorskie pomysły scenarzystów i nierówne wykonanie. Na przykład jeden z wielkich potworów wygląda znakomicie, ale gdy dochodzi do bezpośredniego starcia, to cały czar pryska.
Nie można też zapomnieć, że ostatni odcinek trzeciego sezonu to również nieformalne pożegnanie z Henrym Cavillem, który w przyszłości ma być zastąpiony przez Liama Hemswortha. Nie wyobrażam sobie tej zmiany. Cavill w roli Geralta był świetny i ciągnął ten serial (momentami w duecie z Jaskrem). W kolejnych odcinkach udało mu się zbudować autentyczną więź z Ciri i Yennefer, więc nowy aktor zostanie wrzucony na głęboką wodę. Nie chcę być czarnowidzem, ale może przez to utonąć - tak jak i cały serial.
Jakub Zagalski, dziennikarz Wirtualnej Polski
W najnowszym odcinku podcastu "Clickbait" wybieramy się na wakacyjną podróż śladami hitowych filmów i seriali, zachwycamy się słoneczną Taorminą, przypominamy najbardziej wstrząsające odcinki "Black Mirror" i komentujemy nowy sezon show Netfliksa. A na koniec sprawdzamy, jak wypadł Marcin Dorociński w "Mission:Impossible". Możesz nas słuchać na Spotify, w Google Podcasts, Open FM oraz aplikacji Podcasty na iPhonach i iPadach.