"Pożar w burdelu" porażką TVN. Oglądalność mówi sama za siebie
Po emisji "Pożaru w burdelu" pojawiło się wiele nieprzychylnych opinii na temat show emitowanego w TVN. Okazuje się, że najlepszym odzwierciedleniem poziomu produkcji, jest jej oglądalność.
28.02.2018 | aktual.: 28.02.2018 13:46
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Jak donosi serwis wirtualnemedia.pl średnia widownia tego widowiska wyniosła jedynie 851 tys. osób. Przełożyło się to na 6,58 proc. udziału stacji w rynku telewizyjnym wśród wszystkich widzów. Dla porównania, średnia oglądalność czwartej serii "Drugiej szansy", pokazywanej jesienią ub.r. niemal w tym samym paśmie wyniosła 1,73 mln widzów. Przełożyło się to na 13 proc. udziału w rynku telewizyjnym.
Kabaretowe widowisko TVN zostało negatywnie ocenione przez wielu dziennikarzy komentujących je w social media. Ocenili, że spektakl jest niesmaczny i oparty na prostackich żartach.
- Miało być z dystansem. Żarty z lewaków, feministek, obrońców konstytucji, z wyśmiewania prawicy - wszystko aż krzyczało "mamy dystans do siebie, nic nam nie robią hejterzy". Szkoda tylko, że dowcipy krążące wokół tych samych tematów z czasem robiły się coraz bardziej czerstwe -pisaliśmy w naszej recenzji..
Wygląda na to, że TVN jest świadom tej porażki.
– Chyba nie będziemy już wracać do takiej formuły – przyznaje wicedyrektor programowy stacji Bogdan Czaja w rozmowie z "Press". – Nigdy nie zakładaliśmy, że ”Fabryka patriotów” będzie hitem oglądalności, to nie jest tego typu program – dodaje.
Nie oznacza to jednak, że TVN zupełnie zrezygnuje ze współpracy z twórcami "Pożaru".
– Nie wykluczam dalszej współpracy z twórcami Pożaru, zarówno autorzy, jak i ekipa aktorska to są zdolni ludzie. Natomiast chyba nie będziemy już wracać do takiej formuły, jednak ta teatralno-musicalowa forma nie najlepiej się przekłada na widowisko telewizyjne – przyznaje Bogdan Czaja z TVN w "Press".
Fabuła "Fabryki patriotów" jest oparta na tym, że Burdeltata, szef "Pożaru w burdelu", zostaje ministrem kultury i rozrywki w rządzie Mateusza Morawieckiego. W widowisku kpiono z niektórych inicjatyw rządu, m.in. programu 500+, a także tradycyjnych wartości. Żartowano też z mediów: niektórych gwiazd TVN i TVP, niedawnej kary nałożonej na TVN przez KRRiT oraz obecności muzyki disco polo w TVP. W spektaklu pojawiły się m.in. piosenki z przekleństwami, patriotyczne plemniki i żarty z wciągania prochów przodków, hippisowska piosenka śpiewana przez "Wandę, przyjaciółkę papieża", piosenka martwego płodu występującego wspólnie z prof. Chazanem i żarty z antysemityzmu.