Agnieszka Wojciechowska van Heukelom skomentowała głośny występ w TV Republika. "Jestem zażenowana"
16.04.2024 16:41, aktual.: 16.04.2024 20:40
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
W niedzielę wieczorem na antenie Telewizji Republika w programie na żywo doszło do niecodziennego zdarzenia, będącego kolejną odsłoną polskiej wojny kulturowej o aborcję. Podczas dyskusji po projekcji filmu dokumentalnego o prawach reprodukcyjnych zaproszona do rozmowy Natalia Broniarczyk, aktywistka organizacji pro-choice Adopcyjny Dream Team, połknęła tabletkę aborcyjną. Spotkało się to z oburzeniem konserwatywnych polityczek, obecnych w studiu.
Najbardziej impulsywnie zareagowała łódzka posłanka PiS, Agnieszka Wojciechowska van Heukelom. – Wychodząc ze studia, powiedziałam "do widzenia", na co ona odparła: "nigdy wcześniej nie spędziłam tyle czasu z seryjnym mordercą" – relacjonowała Broniarczyk w rozmowie z Wirtualną Polską. Udało się nam dotrzeć do posłanki i zapytać, czy rzeczywiście wyraziła się w ten sposób.
– Co do pożegnania po nagraniu podtrzymuję swoje zdanie o tym, że nigdy nie rozmawiałam tyle czasu z osobą, która w sposób uporczywy opowiada się za seryjnym mordowaniem dzieci – nie zaprzeczyła Wojciechowska van Heukelom.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Za co płaci Holandia
Jeszcze podczas programu padły zapowiedzi pozwów sądowych przeciw Broniarczyk. Wirtualna Polska zapytała posłankę PiS-u, czy już podjęła kroki prawne przeciwko aktywistce. – Pozwu nie złożyłam, przecież minęły raptem dwa dni, choć rozważam - skomentowała Wojciechowska van Heukelom.
– Przede wszystkim zamierzam sprawdzić, jakie finanse zostały przyznane organizacji, reprezentowanej przez tę panią, przez rząd holenderski. Mam podwójne obywatelstwo, oprócz polskiego właśnie holenderskie, więc będzie mi łatwo to zrobić. Trzeba sprawdzić, czy w tej sprawie nie doszło do naruszeń polskiego prawa – zapowiedziała polityczka.
"Czułam się zażenowana"
Konserwatywna posłanka opowiedziała Wirtualnej Polsce o tym, jak czuła się podczas programu. – Czuję się zażenowana jako kobieta tym, co usłyszałam. Według tego, co mówi ta pani i jej podobne, większość kobiet to bezmyślne istoty, które co chwila zachodzą w ciążę i trzeba je za rękę prowadzić na aborcję. Z tego, co mówią wynika, że marzeniem większości kobiet jest właśnie aborcja na życzenie – ocenia.
Przeczytaj również: To będzie rok Friza? Niewiarygodne, co zamierza zrobić
– Czuję się zażenowana tym, że musiałam wysłuchiwać niepotwierdzonych niczym teorii i oglądać zachowania niezgodne z prawem. Tak, niezgodne – wystarczy znać przepisy dotyczące aborcji, żeby wiedzieć, ile z nich zostało złamanych w sytuacji, kiedy ktoś publicznie chwalił się, że pomagał w przeprowadzeniu wielu aborcji, że wielu aborcji dokonywał – wyjaśniła Wojciechowska van Heukelom.
Czy padła nazwa?
Posłanka dodała także kilka słów na temat reklamy środków medycznych na antenie telewizyjnej. – Czuję się zażenowana tym, że ktoś w programie telewizyjnym nielegalnie robi reklamę tabletek czy substancji poronnych, bo przecież na antenie padła ich nazwa. Na miejscu stacji zastanowiłabym się, czy nie pozwać tej osoby za takie wykorzystanie czasu antenowego – powiedziała.
Broniarczyk w rozmowie z Wirtualną Polską przedstawiła zupełnie inny przebieg tego fragmentu programu w TV Republika. – Nie podałam nazwy handlowej preparatu, a jedynie jego określenie medyczne, więc nie można mówić o nielegalnej formie reklamy – tłumaczyła aktywistka. Działaczka na antenie wymieniała dwie nazwy: "mifepriston" i "mizoprostol", które są organicznymi związkami chemicznymi, a nie nazwą własną konkretnego produktu.
Przemek Gulda, dziennikarz Wirtualnej Polski
W najnowszym odcinku podcastu "Clickbait" pochylamy się nad "Mocnym tematem" Netfliksa, załamujemy ręce nad szokującą decyzją Disney+, rzucamy okiem na "Nową konstelację" i jedziemy do Włoch z "Ripleyem". Znajdź nas na Spotify, Apple Podcasts, YouTube, w Audiotece czy Open FM. Możesz też posłuchać poniżej: