Polsat jest bezstronny i rzetelny? Tak pokazali walkę o TVP
Polsat stara się wykonać coś, co w Polsce jest prawie niewykonalne: stać z boku głównej osi politycznego sporu. I to się nawet w miarę udaje, choć podgryzanie nowego rządu w "Wydarzeniach" jest widoczne.
21.12.2023 09:59
W Polsce dokonuje się potężna zmiana związana z przejęciem władzy przez dotychczasową opozycję. Głębokie reformy są szybkie i dokonują się na wielu płaszczyznach. Ich schemat jest dość podobny: nowy rząd robi porządek po poprzednim, a dzisiejsza opozycja dmie w surmy "upadku demokracji" i "zawłaszczania państwa".
Miernik polaryzacji wychodzi poza skalę i trudno dziś nie opowiedzieć się jednoznacznie po jednej albo drugiej stronie. Ale - jak w słynnym komiksie o Asteriksie - wygląda na to, że jest jedna wioska Galów, która stara się opierać temu procesowi i pozostawać na jego uboczu. Tą wioską wydaje się dziś być Polsat.
Przez kilka ostatnich dni oglądaliśmy sztandarowy program informacyjny stacji - nadawane codziennie o 18.50 "Wydarzenia", żeby sprawdzić, czy Polsat zajmuje jakieś stanowisko w polskim sporze. Okazało się, że raczej nie, ale...
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Tyle samo miejsca dla obu stron
W Polsacie można było w ostatnich dniach bez żadnego problemu zauważyć próby zrównoważenia racji przeciwnych stron sporu politycznego. W poniedziałkowym wydaniu (18.12) było to widać np. w materiale dotyczącym sporu o praworządność. Stacja oddała głos zarówno stojącemu po jednej stronie konfliktu nowemu ministrowi sprawiedliwości Adamowi Bodnarowi i przedstawicielom PiS, domagającym się wotum nieufności dla byłego Rzecznika Praw Obywatelskich.
Takich przykładów można podawać wiele. W zasadzie wszystkie wielkie spory polityczne ostatnich dni: kłótnia o KRS, o wyrok w sprawie posłów Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika czy wojna o media publiczne, relacjonowane były w taki sposób, żeby obie strony miały tyle samo miejsca na przedstawienie swoich racji. I na bezlitosne, często ocierające się o wulgarność, potępienie strony przeciwnej.
Co więcej, ani osoby prowadzące program, ani przygotowujące materiały, nie komentowały jednoznacznie i jednostronnie poszczególnych spraw, nie zajmowały stanowiska, nie wskazywały, kto - według nich - ma rację. Były to więc standardy bardzo odległe od tego, co w ostatnich miesiącach można było zobaczyć w TVP.
Wbijanie szpilek rządowi
Kiedy uważnie analizuje się "Wydarzenia", można jednak dostrzec kilka drobiazgów, które przekonują, że stacja lubi wbić szpilę urzędującemu rządowi. To nie jest otwarta, bezpardonowa krytyka, to raczej delikatne wskazywanie braku konsekwencji między deklaracjami a działaniami, czy niejasności co do legalności i słuszności wszystkich działań.
Czasem Polsatowi zdarza się nieco mocniej dopiec nowemu rządowi - w niedzielę (17.12) dobrym powodem było usunięcie minimalnej kwoty 1500 zł z przedwyborczej deklaracji dotyczącej podwyżki wynagrodzeń nauczycielskich.
Bezdyskusyjnym bohaterem wtorkowego wydania (19.12) był Donald Tusk - nie mogło być inaczej w dniu, kiedy ruszyła ofensywa decyzyjna nowego rządu. Polsat dość szczegółowo i rzetelnie omówił najnowsze postanowienia władzy i decyzje personalne, ale nie obyło się bez kilku uszczypliwości - tak było np. przy okazji omawiania kwestii nie zrealizowania obietnicy dużego zwiększenia kwoty wolnej od podatku.
Dyżurni komentatorzy
W "Wydarzeniach" można było też dostrzec powtarzającą się strategię komentowania poczynań władzy - w praktyce wyglądało to zapewne tak, że ekipa z kamerą nagrywała któregoś z politycznych harcowników PiS-u, przepytując go o wszystkie najważniejsze wydarzenia dnia. A potem zarejestrowana wypowiedź była dzielona na fragmenty, dotyczące kolejnych tematów i umieszczana w materiałach im poświęconym.
Można było więc odnieść wrażenie, że każdy krok nowej władzy jest krytycznie komentowany przez któregoś z ideologów władzy poprzedniej. Dyżurnymi antyrządowymi komentatorami, punktującymi działania władzy, byli: Marcin Horała, Zbigniew Kuźmiuk, a nawet Janusz Kowalski.
Ich wypowiedzi często umieszczane były na końcu materiału, co potęgowało wrażenie, że ostatnie zdanie w Polsacie zwykle ma zapalczywy przedstawiciel dzisiejszej opozycji, nie mający litości dla nowej władzy.
Walka o telewizję na trzecim planie
Mocno intrygująca była kolejność materiałów w wydaniu "Wydarzeń" ze szczególnie gorącej środy (20.12). Choć najwięcej emocji wzbudziła tego dnia sprawa odbierania mediów PiS-owskim propagandystom, ktoś w Polsacie zadecydował, że to nie będzie najważniejszy temat dnia. Ba, nie pojawi się nawet na drugim miejscu. Wcześniej omówione zostały kwestie wyroku dla Kamińskiego i Wąsika i zmian w Krajowej Radzie Sądownictwa.
Dopiero wtedy pojawił się materiał dotyczący tego, co się działo na ul. Woronicza i placu Powstańców Warszawy. Owszem, był obszerny i atrakcyjny - choćby przez to, że włączone były do niego nieprofesjonalne zapisy, nagrywane w budynkach telewizji przez przypadkowych świadków takich wydarzeń jak przepychanki pod drzwiami gabinetów prezesów. Ale sprawiał wrażenie, że kwestia kluczowa dla rynku mediów w Polsce, której skutki mogą w bezpośredni sposób dotknąć także Polsat, nie interesuje tej stacji w zakresie, którego można byłoby się spodziewać.
To, co działo się w najważniejszym programie informacyjnym Polsatu w ostatnim czasie skomentowała dla Wirtualnej Polski Dorota Gawryluk, jedna z twarzy "Wydarzeń".
- Z mojej perspektywy po 13 grudnia nic się nie zmieniło - zapewniała. - Prowadzę program, który jest rzetelny, jak zawsze - podkreśliła Gawryluk w rozmowie z WP.
Przemek Gulda, dziennikarz Wirtualnej Polski
W najnowszym odcinku podcastu "Clickbait" rozmawiamy o najlepszych (i najgorszych) reklamach świątecznych, wielkich potworach w "Monarchu" na AppleTV+ i szokującym znęcaniu się nad ludźmi w "Special Ops: Lioness" na SkyShowtime. Możesz nas słuchać na Spotify, w Google Podcasts, Open FM oraz aplikacji Podcasty na iPhonach i iPadach.