Polka wygrała niemieckiego "Idola". Wspomina, co było najtrudniejsze

Aneta Sablik w 2014 r. szturmem podbiła serca jurorów i widzów muzycznego talent show w Niemczech. W najnowszym wywiadzie opowiedziała, jak jej życie zmieniło się od czasu wygranej.

Aneta Sablik podczas polskich preselekcji do Eurowizji w 2017 roku
Aneta Sablik podczas polskich preselekcji do Eurowizji w 2017 roku
Źródło zdjęć: © AKPA | AKPA
oprac. MOS

Jej historia pozornie wygląda niczym gotowy scenariusz na film. W 2012 r. Aneta Sablik wyemigrowała do Niemiec, nie znając tamtejszego języka ani kultury. Niedługo później zgłosiła się na casting do "Idola", gdzie zrobiła piorunujące wrażenie.

Produkcja dla niej zmieniła zasady programu. Otóż wcześniej nie dopuszczano do udziału w show osób, które nie mówiły w języku niemieckim. Aneta nawet nie rozumiała, że przechodzi do kolejnej rundy. Mimo to doszła aż do finału.

- Miałam duży problem z barierą językową, bo przez pierwsze kilka lat byciu tu byłam przekonana, że w Niemczech da się żyć, znając tylko język angielski. Ten kraj pokazał mi jednak: "Hej, słoneczko, jeżeli chcesz tutaj być, to musisz się uczyć niemieckiego". [...] Zdarzały się noce, że wyłam w poduszkę, zwłaszcza że niemiecki był językiem, którego nigdy się nie chciałam uczyć w szkole - powiedziała w wywiadzie dla Plejady.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Nauka przed i w trakcie udziału w programie szła jej opornie. Produkcja "Idola" była jednak bardzo wyrozumiała dla Polki.

- Pamiętam, że w programie dawali mi szablony z gotowymi zdaniami, które odczytywałam, nie wiedząc nawet, co jest na nich napisane. Myślę też, że właśnie gdybym znała ten język i rozumiała wszystko, co się dzieje w tym programie, to pewnie bym go nie wygrała - dodała.

W 2014 r. Aneta Sablik wydała debiutancki krążek "The One", który zdobył status złotej płyty. Wokalistka twierdzi, że udział w talent show jej nie zmienił poza tym, że jej muzyczna pasja stała się źródłem zarobku.

- Podsumowując "Idola", muszę powiedzieć, że moje życie się praktycznie nie zmieniło od tego czasu. Ludzie mogą myśleć, że ten program zmienił mnie o 180 stopni, ale to nieprawda, bo dalej jestem tą samą dziewczyną z Bielska-Białej - zapewnia.

Polscy słuchacze mogą kojarzyć ją z występu na preselekcjach do Eurowizji w 2017 r. Zaśpiewała wówczas "Ulalala", jednak zajęła dopiero dziewiąte miejsce. Później Sablik wzięła udział w niemieckim reality show "Kampf der Realitystars", gdzie razem z innymi celebrytami żyła w bambusowej chacie w Tajlandii, wykonując różne zadania zręcznościowe w walce o 50 tys. euro. Dziś przyznaje, że nie czuła się dobrze w takim formacie.

- Potwierdziłam sobie jednak, że nie jestem dobra w reality shows i kompletnie się w tego typu formatach nie sprawdzam. W gronie tych szalonych ludzi wyszłam na chyba najbardziej neutralną osobę. Jakoś to przeżyłam, ale to doświadczenie było dla mnie ważne - wspomina.

Co dziś słychać u Anety Sablik? W trakcie pandemii wraz z partnerem zamieszkała na Majorce. "Obecnie żyję trochę tu, a trochę w Niemczech". Przez ostatni rok intensywnie występowała na scenie i wydała nowy singiel "3\4 Days".

W najnowszym odcinku podcastu "Clickbait" rozmawiamy o serialu "Detektyw: Kraina nocy", przyznajemy, na jakie filmy i seriale czekamy najbardziej w 2024 roku i doradzamy, które nadrobić z poprzedniego. Możesz nas słuchać na Spotify, w Google Podcasts, Open FM oraz aplikacji Podcasty na iPhonach i iPadach.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)