Pokazał mu gdzie jego miejsce. Poseł zgasił pupilka Putina
W tej wojnie polem bitwy stały się też media społecznościowe, czego dowodem jest najnowszy tweet litewskiego parlamentarzysty. Odpowiedź Matasa Maldeikisa na zaczepkę kremlowskiego propagandysty to czyste złoto.
Wszystko zaczęło się 9 czerwca, kiedy litewski poseł Matas Maldeikis odniósł się do projektu złożonego w rosyjskiej Dumie Państwowej zakładającego uchylenie decyzji Rady Państwa ZSRR ws. uznania niepodległości Litwy z 1991 r.
Maldeikis napisał na Twitterze, że jeśli Duma zdecyduje się na taki krok, to Wilno odwoła traktat z Polanowa z 1634 r. Tym samym zażąda od Rosji podporządkowania się Władysławowi IV, a ponadto zwrotu Wielkiemu Księstwu Litewskiemu wszystkich zajętych terytoriów. "Smoleńsk należy do Litwy!" - napisał poseł partii Związek Ojczyzny - Litewscy Chrześcijańscy Demokraci.
Jego wpis nie uszedł uwadze Władimirowi Sołowjowowi – naczelnemu propagandziście rosyjskiej TV słynącemu ze skandalicznych wypowiedzi i powielania najbardziej niedorzecznych fake newsów.
Dziennikarz, który na współpracy z Kremlem dorobił się milionów, stwierdził, że kraje bałtyckie mają właśnie "zawał".
- Ale jest pewien problem. Kiedy litewski poseł krzyczy, nikt nie słucha. Kiedy Putin wyda dźwięk, nawet najcichszy, wszyscy o tym wiedzą, a świat słucha z całą uwagą. Jeśli więc litewski poseł mówi, że "Smoleńsk to Litwa", to niech przyjdzie i go sobie weźmie - mówił Sołowjow, a za jego plecami pokazano na ekranie wpis Litwina.
Matas Maldeikis nie zamierzał przepuścić takiej okazji.
"Ten facet właśnie zaprosił mnie do inwazji na Rosję! Nie, dziękuję, mam już pralkę" - napisał poseł, nawiązując do doniesień na temat kradzieży dokonywanych przez rosyjskich żołnierzy.
"'Nikt nie słucha litewskich parlamentarzystów' - mówi Sołowjow, emitując mój tweet w ogólnokrajowej telewizji" - dodał wyraźnie rozbawiony Maldeikis.