Po cichu ruszyły wypłaty dla artystów. Golcowie nie kryją rozczarowania
Ministerstwo płaci, ale mniej. I późno. Wreszcie ruszył Fundusz Wsparcia Kultury. Po cichu i bez oficjalnego ogłoszenia. Wnioskodawcy nie kryją rozczarowania. - Nasza dotacja została obniżona o 316 806 zł - mówi WP Rafał Golec.
08.12.2020 | aktual.: 02.03.2022 18:56
Trwa zamieszanie wokół Funduszu Wsparcia Kultury, flagowego programu ratunkowego polskiej kultury, wprowadzonego w życie przez Ministerstwo Kultury, Dziedzictwa Narodowego i Sportu. Właśnie rozpoczęła się wypłata przyznanego instytucjom i firmom dofinansowania. Ale zostało ono zmniejszone. W rozmowach z dyrektorkami i dyrektorami instytucji z całej Polski powtarza się ten sam schemat: "Kwota jest pomniejszona, nikt z nami tego nie konsultował".
- W nowej wersji otrzymaliśmy mniej o ok. 60 tys. zł - mówi Marcin Kowalski, dyrektor Teatru Polskiego w Poznaniu, który w pierwotnej wersji miał otrzymać 368 750 zł. - Jeszcze nie dotarły do nas te pieniądze, Ministerstwo ma na to 14 dni od podpisania umowy.
Nieco mniej straciła Opera Bałtycka w Gdańsku. Jej dyrektor Romuald Wicza Pokojski mówi, że według nowych zasad kierowana przez niego instytucja ma otrzymać 667 tys. zł. W pierwotnym rozdaniu było to 709.600 zł. - Dziś podpisujemy umowę - dodaje Wicza Pokojski.
Skandale 2020. O nich było naprawdę głośno
Ewa Wolniewicz, dyrektorka teatru Łaźnia Nowa w Nowej Hucie, mówi, że najpierw ministerstwo przyznało kierowanej przez nią instytucji 621 760 zł, ale ostatecznie na jej konto ma trafić około 545 tys. zł, czyli o 80 tys. mniej. Wolniewicz podkreśla, że nie było w tej sprawie żadnych konsultacji.
Jak informuje Bogusław Jasiok, zastępca dyrektora Teatru Śląskiego, kwota wsparcia dla tej instytucji została obniżona o 60 tys. zł. W jej przypadku to relatywnie mało, bo pierwotna kwota wsparcia była większa niż dla wielu innych podmiotów - miała wynieść 1 385 237 zł.
Ministerstwo wciąż nie ogłosiło nowej listy beneficjentów i przyznanych im kwot. W pierwotnym ogłoszeniu dotyczącym programu, opublikowana została dokładna lista instytucji i firm, którym przyznano wsparcie oraz kwot, jakie miały uzyskać.
Wywołała ona burzę w mediach społecznościowych, przede wszystkim za sprawą wysokich kwot, które miały trafić do wykonawców nurtu disco polo. Ministerstwo wstrzymało wypłaty i rozpoczęło proces weryfikacji danych. Jej wynikiem są obecne obniżenia wysokości dotacji. Ale oficjalnie nie wiadomo, kto dostanie mniej i o ile.
"Proces weryfikacji i podpisywania umów w ramach Funduszu Wsparcia Kultury jest w toku. Powyższym procesem zajmują się dwie instytucje: Instytut Muzyki i Tańca oraz Instytut Teatralny. Biorąc pod uwagę różnorodne argumenty, które padały podczas dyskusji wokół FWK – generalnie kwoty przydzielonych refundacji zostały obniżone. Dodatkowo weryfikacja merytoryczna w niektórych przypadkach potwierdza brak zasadności części przedstawionych przez wnioskodawcę kosztów. W takich sytuacjach kwoty dotacji także są obniżane" - takich informacji udzieliło Centrum Informacyjne Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego.
Jego pracownicy pozostawili jednak bez odpowiedzi ważne pytania: czym są te "różnorodne argumenty"? Czy wszyscy beneficjenci otrzymają dotacje w obniżonej wysokości? Co stanie się z "zaoszczędzonymi" w ten sposób pieniędzmi? Czy zupełnie "wypadną" w programu? Oraz: czy i kiedy zostanie opublikowana nowa lista kwot przyznanym beneficjentom?
Wciąż nie jest także wyjaśniona rozbieżność w kwestii uzgodnień między ministerstwem a poszczególnymi instytucjami. Centrum Informacyjne twierdzi, że takie rozmowy były prowadzone, żaden z zapytanych dyrektorów i dyrektorek instytucji tego nie potwierdza.
- Nikt z ministerstwa nie rozmawiał z nami na temat obniżenia kwot - mówi Paweł Łysak, dyrektor warszawskiego Teatru Powszechnego. - Mało tego, z tego co wiem, w drugim etapie rozmów na temat kwot z funduszu, nie uczestniczył już środowiskowy zespół konsultacyjny, który brał udział w ustalaniu pierwotnych kwot.
Kierowana przez Łysaka instytucja może się okazać jedną z najbardziej stratnych na najnowszych zmianach wprowadzonych przez ministerstwo do programu ratunkowego dla kultury.
- Najpierw wnioskowaliśmy o niespełna 800 tys. zł - precyzuje Paweł Łysak. - Przyznano nam tylko połowę, czyli 400 tys., a ostatecznie mamy dostać 312 tys. zł, czyli jeszcze o ponad 80 tys. zł mniej.
Jeszcze mniej wiadomo o tym, jak zmienią się kwoty przyznane pozainstytucjonalnym beneficjentom programu. Ci, o których było najgłośniej w mediach, np. Kamil Bednarek, nie zgodzili się udzielić informacji w tej sprawie.
- Nasza dotacja została obniżona o 316 806 zł - mówi Rafał Golec, pełnomocnik firmy Golec Fabryka, która jest wydawcą fonogramów zespołu Golec uOrkiestra oraz współorganizatorem jego koncertów, w tym koncertów telewizyjnych i która w pierwszym "rozdaniu" miała otrzymać 1 mln 890 tys. zł.
- Dostaliśmy od ministerstwa 48 godzin na uaktualnienie dokumentacji, ale nikt z nami nie uzgadniał przyczyn ani tym bardziej wysokości obniżenia kwoty dofinansowania.
- W ogóle nic nie wiem na ten temat - twierdzi natomiast Sławomir Świerzyński, lider zespołu Bayer Full, który w pierwszej wersji projektu miał otrzymać z ministerstwa 150 tys. zł. - Nie wiem, czy ministerstwo obniży mi tę kwotę i kiedy mi ją wypłaci. Nikt ze mną o tym nie rozmawiał.
AKTUALIZACJA:
Centrum informacyjne ministerstwa w przesłanym do redakcji oświadczeniu wyjaśnia, że rozmowy, które były prowadzone z beneficjentami, nie dotyczyły spraw merytorycznych, a więc np. kwestii powodów obniżenia kwot dotacji. Podmioty, które zajmowały się procesem weryfikacji i podpisywaniem umów, czyli Instytut Muzyki i Tańca oraz Instytut Teatralny, kontaktują się z beneficjentami wyłącznie w celu podpisania umów.