"Oszust z Tindera" wysyłał wiadomości do reżyserki. Upubliczniła je

Felicity Morris i Bernadette Higgins, czyli reżyserka i producentka "Oszusta z Tindera" publikują nowe wątki ws. Simona Levieva i jego współpracowników. Okazuje się, że Simon chciał współpracować z Netfliksem, ale do czasu.

"Oszust z Tindera"
"Oszust z Tindera"
Źródło zdjęć: © Netflix
Magdalena Drozdek

10.02.2022 | aktual.: 22.02.2022 11:19

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

"Oszust z Tindera" to globalny hit Netfliksa, który bije rekordy popularności na platformie. Jeszcze nigdy żaden film dokumentalny na tej platformie nie budził takich emocji i nie przyciągał tak wielu widzów. Internauci spędzili w sumie ponad 45 mln godzin, oglądając historię trzech kobiet i mężczyzny, który zapędził je w miłosną pułapkę. Na publikacji filmu sprawa się nie kończy. Pojawiają się coraz to nowe doniesienia o bohaterkach filmu, a także o antybohaterach z "Oszusta...".

Felicity Morris i Bernadette Higgins ruszyły z podcastem "Making of a Swindler", w którym zdradzają nowe wątki tej pokręconej historii. Wiele informacji nie zmieściło się w prawie dwugodzinnym filmie - jak np. to, że ochroniarz Peter, znany już jako Piotr K., także mógł zostać oszukany przez Simona Levieva. W drugim odcinku podcastu z kolei ujawniają treść wiadomości, jakie Leviev wysyłał do reżyserki.

Morris postanowiła podzielić się tym, co przekazywał jej Simon Leviev. Mężczyzna był przez nią wielokrotnie proszony o oficjalny komentarz, który mógłby znaleźć się w filmie. I co ciekawe, na początku Leviev był zainteresowany współpracą.

- Jestem gotowy na 100 proc., żeby z tobą współpracować. Chcę poświęcić się tej misji, której podjął się Netflix i żeby osiągnąć jak najlepszy efekt dla mnie. Zrobić coś, czego jeszcze nikt nie zrobił - to treść jednej z wiadomości głosowej, jaką przekazał reżyserce.

W innej twierdził, że Netflix sporo na tej produkcji zarobi i jeśli będą współpracować, to skorzysta na tym i Morris, i on sam.

Po jakimś czasie Morris poinformowała Simona, że nie mogą dłużej bawić się w kotka i myszkę, i że musi dać im znać, czy przedstawi swoją wersję wydarzeń, czy nie chce brać udziału w produkcji i komentować wysuwanych przez kobiety oskarżeń.

- Nie chcę uczestniczyć w czymś, nad czym nie mam kontroli. Chyba nie zamierzacie pokazać prawdziwej wersji wydarzeń tylko to, co się sprzeda. I tu mam problem. Jeśli tak to macie zamiar pokazać, to nie jest dla mnie korzystne. Wy przedstawicie sprawę w ten sposób, a cały świat zrozumie, że było inaczej. Moi prawnicy będą bardziej niż szczęśliwi, mogąc was pozwać, bo opieracie film na historiach opowiedzianych przez różne osoby, a nie przedstawiacie faktów - poinformował twórczynie, zmieniając ton.

Morris w podcaście zdradza, że Simon Leviev bombardował je wiadomościami i wysyłał linki do tekstów, które przedstawiały go w pozytywnym świetle. Z jednego z takich tekstów dowiedziały się, że Simon, "pewny siebie geniusz finansów", dostał lukratywną propozycję od Netfliksa, który ma pokazać, jego karierę w handlu nieruchomościami.

Reżyserka podkreśliła, że gdy zapytała Simona, czy mowa o jej filmie, zerwał z nią kontakt.

Przypomnijmy, że Leviev krótko po premierze "Oszusta z Tindera" opublikował na InstaStories komunikat, że historia opowiedziana przez 3 bohaterki to kłamstwo, a on w najbliższym czasie przedstawi swoją wersję wydarzeń. Instagram niedługo później usunął jego profil z platformy.

Źródło artykułu:WP Teleshow
oszusttindernetflix
Komentarze (10)