"Oszust z Tindera". Simon Leviev zarzeka się, że nie jest kłamcą i nie naraził na milionowe długi wielu kobiet
Bohater dokumentu Netfliksa, "Oszust z Tindera" zaczyna swój pochód po mediach i stara kreować się w nich na... ofiarę dokumentalistek, które opisały historię oszukanych kobiet.
"Tindler Swindler", czyli "Oszust z Tindera" w jedną dobę stał się przebojem Netfliksa. Dokument opowiedział historię trzech (z domniemanych wielu) kobiet, które padły ofiarą mężczyzny. Schemat jego działania polegał na rozkochaniu w sobie partnerki, pokazywaniu jej "swojego" bogactwa, zabieraniu w podróże prywatnymi samolotami i obdarowywaniu prezentami. Jednocześnie Leviev przez całą znajomość dawał znać, że jest w niebezpieczeństwie i czyhają na niego tajemniczy wrogowie. Gdy kobieta już połknęła haczyk, okazywało się, że Simon potrzebuje pożyczki.
Zakochana dziewczyna zapożyczała się nawet w kilku bankach, by wydostać ukochanego z opresji. Tymczasem oszust wykorzystywał te pieniądze, by mamić następną ofiarę.
Simon za identyczny proceder został skazany w Finlandii już w 2015 roku, jednak po wyjściu z więzienia naciągał kolejne kobiety. Dziś żyje w Izraelu, gdzie odsiedział zaledwie parę miesięcy za podrobienie dokumentów. Hitowy dokument Netfliksa niestety tylko zwiększył jego popularność.
Leviev zapowiedział pozew przeciwko Netfliksowi (na zapowiedziach na razie się skończyło), a tymczasem zamarzył o hollywoodzkiej karierze. Już zaangażował agentkę w Los Angeles. Nic zatem dziwnego, że zaczął udzielać wywiadów.
W rozmowie z "Inside Edition" zaprzeczył, by oszukał bohaterki "Oszusta".
- Nie jestem potworem, byłem tylko facetem, który chciał poznać dziewczyny na Tinderze - powiedział dziennikarce.
- Nie były ani wrobione, ani zastraszane - stwierdził. Przypominamy, że dokument Netfliksa przedstawia nagrania Simona, na których groził każdej z trzech oszukanych kobiet. Leviev niestety nie odnosi się do żadnego dowodu z filmu. Zaprzeczył nawet, że podawał się za syna właściciela diamentowego dokumentu.
W krótkim wywiadzie nie pada żadne pytanie o więzienie w Finlandii, ani o dowody wideo i zdjęciowe jego malwersacji. Simon zapowiada, że będzie "walczył o swoje dobre imię", ale nie wiadomo, czy zechce rozmawiać z europejskimi organami ścigania.
Z czego dzisiaj żyje Simon? Twierdzi, że prowadzi legalną działalność, np. jest doradcą biznesowym. Można także zamówić u niego krótkie nagranie wideo, czy kupić koszulkę. Żadna część z tego dochodu nie jest przekazana ofiarom, które do dziś spłacają długi zaciągnięte dla niego.