Ostałowska rzadziej pojawia się w "M jak miłość". "Nie mam na to wpływu"
16.02.2022 08:48
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Dominika Ostałowska od lat gra lubianą przez widzów Martę Mostowiak. W ostatnim czasie jednak nie ma jej w serialu zbyt wiele. Aktorka skomentowała ostatnio sprawę i przyznała, że choć to dla niej też przykre, nie ma wpływu na decyzje scenarzystów.
"M jak miłość" to jedna z najpopularniejszych polskich telenoweli, emitowana już bez mała 20 lat. W przypadku tak długiego "stażu" nie jest niczym dziwnym, że co jakiś czas zdarza się rotacja w obsadzie, część aktorów odchodzi, w miejscu dobrze znanych bohaterów pojawiają się zupełnie nowi, a część wątków postaci zamiast się rozwijać, maleje. Scenarzyści muszą się nieźle napracować, by przez tak długi czas utrzymywać zainteresowanie widzów.
Zdarza się jednak, że rozwiązania, które proponują, dziwią fanów serialu. Nieraz nie kryją niezadowolenia z faktu, że część ich ulubionych bohaterów pojawia się na ekranie coraz rzadziej. Tak jest w przypadku Dominiki Ostałowskiej, która wciela się w Martę Mostowiak i jest związana z serialem od samego początku.
Aktorka niejednokrotnie podkreślała w wywiadach, że pracę w "M jak miłość" traktuje poważnie i lubi grać swoją serialową bohaterkę. Tym bardziej, że scenarzyści często szli jej na rękę, ale zazwyczaj rzucali jej aktorskie wyzwania i nie szczędzili w wątku Marty zwrotów akcji.
Od jakiegoś czasu jednak losów serialowej sędzi jest na ekranie mniej, a i Ostałowska pojawia się na ekranie coraz rzadziej. Jeśli już, to pojawia się w kontekście wątków związanych z serialowym synem, Łukaszem.
Widzowie mogą odnieść wrażenie, jakby jej wątek był stopniowo wygaszany. Sprawa wzbudziła niepokój wśród fanów Ostałowskiej, tym bardziej że nie pojawia się nawet w nowej czołówce słynnej "Emki". Aktorka zapewniła ostatnio, że taki obrót spraw nie jest jej inicjatywą.
- Nie chciałam znikać z "M jak miłość". To nie moja wina. Ja chętnie gram Martę. Skoro nie było na ekranie, to była to tylko decyzja scenarzystów – powiedziała w rozmowie z "Faktem".