Fatalna sytuacja Dominiki Ostałowskiej. Ledwo wiąże koniec z końcem
Dominika Ostałowska bardzo mocno odczuwa skutki pandemii, która od miesięcy odbiera chleb ludziom filmu i telewizji. Weteranka "M jak miłość" nie może występować w teatrze, do tego ma na utrzymaniu 18-letniego syna. Wszystko to sprawia, że musi wkładać dużo energii, by nie stracić resztek optymizmu.
Dominika Ostałowska jest doskonale znana widzom "M jak miłość" z roli Marty Wojciechowskiej-Budzyńskiej. W serialu gra od 20 lat, ale praca w telewizji nie była dotychczas jej głównym zajęciem. Ostałowska jest dyplomowaną aktorką, wielokrotnie nagradzaną za występy teatralne. Po szkole związała się z Teatrem Ateneum, później przez kilkanaście lat występowała w Powszechnym, a od 2012 r. jest aktorką Teatru Studio. Niestety pandemia koronawirusa odebrała jej możliwość zarabiania przed żywą publicznością.
Jak donosi "Super Express", Ostałowska jest w trudnej sytuacji finansowej, bo poza graniem w "M jak miłość", nie ma innych stałych źródeł dochodu. Praca na planie to dla niej zaledwie kilka dni w miesiącu. Z tej pensji musi utrzymać siebie i syna.
- Dużo energii kosztuje mnie, żeby utrzymać się psychicznie "ponad poziomem wody". Staram się robić rzeczy, które sprawiają nam jakąś drobną przyjemność, tak żeby nie stracić już resztek optymizmu – mówiła Ostałowska w "Dobrym Tygodniu".
- Syn jest jednak już dorosły. Sam widzi i słyszy co się wokół dzieje. Trudno jest więc przed nim cokolwiek ukrywać – dodała aktorka, którą jeszcze w zeszłym roku mogliśmy oglądać w "Przyjaciółkach" czy "Echu serca".
Dominika Ostałowska ma 18-letniego syna Huberta, którego ojcem jest jej były mąż i aktor Hubert Zduniak ("M jak miłość", "Smoleńsk").