Ola i Rafał z "Love Island" mieli rozstać się w zgodzie. Nic z tego. Teraz wzajemnie się oskarżają
Ola i Rafał z "Love Island" poszli śladami zwycięzców pierwszej edycji i tak jak oni zaczęli publicznie roztrząsać temat swojego rozstania. Choć oboje zapewniają, że życzą sobie jak najlepiej, ich kolejne oświadczenia temu przeczą. - Jest mi najzwyczajniej w świecie przykro dlatego, że zostałam wykiwana - żali się Ola w najnowszym nagraniu na Instagramie.
A miało być jak w bajce. Ola Kotowska i Rafał Pietrzak, którzy poznali się i zakochali w sobie w programie "Love Island", postanowili się rozstać. Choć o swojej decyzji mogli poinformować w lakoniczny i kulturalny sposób, oni wybrali uwielbiany przez celebrytów sposób - przerzucanie się kolejnymi publikowanymi na Instagramie oświadczeniami. Podobnie zachowali się zresztą zwycięzcy pierwszej edycji. Sylwia Madeńska i Mikołaj Jędruszczak najpierw zapewniali, że rozchodzą się w zgodzie i szacunku, a później oboje wbijali sobie publicznie szpile i wyciągali kolejne brudy.
Jako pierwszy do sprawy postanowił odnieść się Rafał. Napisał krótkie oświadczenie, w którym usiłował dyplomatycznie skomentować to, co się wydarzyło między nim a Olą.
"Powrót do realnego świata postawił mnie z Olą w różnych życiowych sytuacjach, na które niestety szybko zaczęliśmy mieć dość skrajne poglądy. W dużej mierze chodzi również o komercjalizację naszego związku w mediach" - napisał na InstaStory.
Później nagrał jeszcze kilka słów wyjaśnienia, które dały fanom do myślenia.
- Dla mnie miłość nie szuka poklasku. Nie chcę sprzedawać swojego związku. (...) Komercjalizacja związku na siłę to po prostu robienie interesów i szukanie rozgłosu. Bo miłość w tych czasach dobrze się sprzedaje. Ja nie jestem na sprzedaż i nie chciałbym sprzedawać swojej miłości - dodał.
Ola długo nie komentowała sytuacji. W końcu jednak uległa.
"Niedługo nagram dla was odpowiedź i ustosunkuję się do całej sytuacji. Pokażę się wam, ale na chwilę obecną potrzebuję czasu sam na sam i na razie nie wyglądam ani nie czuję się na siłach. Dlatego moi drodzy, jesteśmy w kontakcie i czekajcie na więcej informacji ode mnie" - napisała.
Jej przerwa od internetu trwała jednak tylko kilka godzin. W nocy na Instastory pojawiła się obszerna relacja na temat jej związku z Rafałem. Dziewczyna odpowiedziała na zarzuty, jakoby nie przeżywała rozstania albo "udawała zrozpaczoną".
- Nie udaję, bo nie jestem zrozpaczona. Jest mi najzwyczajniej w świecie przykro dlatego, że zostałam wykiwana. Bo mieliśmy się spotkać z Rafałem... Natomiast jak się tutaj okazuje ku mojemu zaskoczeniu, zrobił to sam - powiedziała, zaznaczając, że chciała, aby informację o rozstaniu przekazali fanom razem.
- Nie chciałam się z nim kłócić. Chciałam zostać na ścieżce przyjaznej, koleżeńskiej. Nie potrzebuję nowych problemów w życiu. Każdemu życzę dobrze, Rafałowi też. (...) Okazuje się po programie, że się strasznie różnimy i do siebie nie pasujemy - dodała.
Ola odniosła się też do "komercjalizacji związku", tłumacząc, że wcale nie ma parcia na szkło i nie zmuszała Rafała do relacjonowania ich związku w mediach społecznościowych.
I gdy fani uznali, że temat jest zakończony, do akcji po raz kolejny wkroczył Pietrzak.
- Wybaczcie, że wałkuję ten temat po raz kolejny, ale słyszałem w internecie, że Ola nazwała mnie oszustem i chciałem się do tego odnieść. Zwyczajnie odmówiłem jej spotkania, na które rzeczywiście byliśmy umówieni, żeby razem tam pójść, że nie jesteśmy razem, ale pewne fakty spowodowały, że odechciało mi się po prostu z nią spotykać. Nie chciałem, uznałem, że tak będzie lepiej. (...) Nie rozstaliśmy się z Olą jako wrogowie. W każdym rozstaniu są jakieś napięcia, nie jest to łatwa sytuacja, ale też życzę jej dobrze, niech realizuje się tak, jak uważa, że będzie to dla niej najlepsze. Życzę wam, żebyście nigdy, ale to przenigdy nie musieli rozstawać się w mediach społecznościowych. Bo to nie jest nic fajnego - podsumował na InstaStory.