Odsłoniła kulisy "Ślubu od pierwszego wejrzenia". Za część rzeczy musiała zapłacić. "Wydałam mnóstwo pieniędzy"

"Ślub od pierwszego wejrzenia" od początku budzi wiele emocji. W końcu przyszli małżonkowie poznają się tuż przed ceremonią. A co z jej organizacją? Jak działa "Ślub..."? Jedna z uczestniczek wszystko zdradziła.

"Ślub od pierwszego wejrzenia": uczestniczka mówi o kulisach
"Ślub od pierwszego wejrzenia": uczestniczka mówi o kulisach
Źródło zdjęć: © kadr z programu

Pomysł, by wziąć ślub z zupełnie obcą osobą, bo według ekspertów z show to powinno się udać, jest absurdalny. A jednak są osoby, które postanawiają zaryzykować i zgłaszają się do "Ślubu od pierwszego wejrzenia" w poszukiwaniu miłości życia. Przeważnie całe przedsięwzięcie kończy się porażką, ale program wciąż jest nagrywany. Widzowie stacji TVN śledzą już szóstą edycję programu.

Uczestniczka pierwszej serii - Magdalena Pazura - zdradziła Plotkowi kulisy show. Oczywiście potwierdziła, że ceremonia z programu nie jest szopką, ale prawdziwym, ważnym ślubem. Jeśli parze nie uda się wytworzyć więzi, małżonkowie muszą wziąć rozwód. Ale najpierw ich zadaniem jest dostarczenie wszystkich dokumentów, które są potrzebne, aby urzędnik mógł ogłosić obcych sobie ludzi mężem i żoną.

- Od momentu oświadczenia mi, że znaleźli męża, było dziesięć dni. Ślub jest naprawdę, sporo z tym było walki, aby zdobyć dokumenty, na które normalnie czekamy dwa tygodnie. Musiałam mocno prosić o przyspieszenie procedury wydania dokumentów, ale nie mogłam przecież zdradzić urzędnikom, dlaczego mi tak zależy na czasie - mówiła Pazura.

Co do samej uroczystości - większość rzeczy planuje produkcja, większość też jest przez produkcję opłacana. Jednak nie wszystko.

- Miałam spory problem z doborem gości, żeby nikogo nie urazić, ponieważ był limit. I brak jakichkolwiek zaproszeń - musiałam zapraszać telefonicznie. Wydałam mnóstwo pieniędzy, bo za wiele rzeczy (wszelkie dodatki, makijaż, fryzjer, wieczór panieńskihotelu) musiałam zapłacić sama. Nie jest tak kolorowo, jak inni myślą - wyznała.

Pazura, decydując się na udział w show, nie mogła wycofać się w ostatniej chwili. Gdyby do tego doszło, zapłaciłaby karę. Jednak uczestniczka naprawdę chciała wziąć ślub i miała nadzieję, że wszystko zakończy się happy endem. Było odwrotnie, więc po kilku miesiącach od ceremonii zaczęły się przygotowania do rozwodu. Z tym nie było problemów, bo wszystkimi formalnościami zajęli się producenci "Ślubu...".

- Rozwód przebiegł dosyć sprawnie. Otrzymałam w mailu, kiedy się odbędzie, i pojechałam. Tam czekała na mnie pani mecenas. Na szczęście poszło sprawnie i wszystko za mnie załatwili - czytamy.

Zdecydowalibyście się na udział w podobnym show?

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (9)