Ochroniarz oszusta z Tindera żyje swoim najlepszym życiem. Internauci go niszczą
Piotr Kaluski był ochroniarzem Simona Levieva, którego świat poznał dzięki serialowi "Oszust z Tindera". Choć Polak procesuje się z Netfliksem, na Instagramie wcale nie odcina się od produkcji.
25.03.2022 10:36
"Oszust z Tindera" opowiadający historię Simona Levieva, który uwodził kobiety, by wyłudzić od nich pieniądze, stał się hitem na Netfliksie. O dokumentalnym miniserialu mówili wszyscy. Wszyscy też chcieli wiedzieć, jak obecnie wygląda życie Levieva i jego ofiar. Okazuje się, że serialowy antybohater nigdy nie został ukarany za swoje przekręty i wciąż publikuje na Instagramie fotki ze swojego wystawnego życia. Skąd ma na to pieniądze? Trudno powiedzieć. Pewne jest jednak, że serial przyniósł mu sławę.
Ale nie tylko on był w centrum zainteresowania widzów w Polsce. Bo w "Oszuście z Tindera" pojawił się polski wątek. Widzowie szybko wyłapali, że mężczyzna podający się za ochroniarza Simona Levieva, jest Polakiem.
Z filmu nie wynikało, czy Piotr Kaluski wiedział o oszustwach swojego pracodawcy i pomagał mu w nich. Twierdzi, że sam padł ofiarą znanego oszusta. Mimo to nie procesuje się ze swoim byłym pracodawcą, a z Netfliksem, od którego domaga się 3 mln euro odszkodowania. Kaluski twierdzi, że ponosi poważne konsekwencje pojawienia się w kontrowersyjnej produkcji.
- Przez ten film jestem bez pracy. Nie zajmuję się niczym. Z dnia na dzień straciłem reputację. Jakąkolwiek i gdziekolwiek. Ludzie do mnie mówią: "Ty złodzieju, oddaj pieniądze". Pytam: "Jakie pieniądze? Komu ukradłem? Gdzie? Kiedy? Czy ktoś mi dał tę forsę?" – wyznał w rozmowie z serwisem Pomponik.
Na pytanie, czy miał świadomość tego, że Leviev oszukuje swoje partnerki, odpowiedział: - Absolutnie nie. Tam nikt nie był nieszczęśliwy, nie czuł się pokrzywdzony. Nie było takiej sytuacji, że jest jakieś oszustwo. Oszustwo było skierowane w moją stronę, bo on mi nie zapłacił. Nie rozliczył się ze mną.
Kaluski powiedział też, że serial nie wpłynął na niego dobrze: - Po premierze ciężko mi było przez dwa, trzy tygodnie się pozbierać. Duże podziękowania w stronę Antka Królikowskiego, bo wylądowałem z tym wszystkim u psychiatry. Wróciłem do domu i nagle widzę siebie na Netfliksie. Są ludzie, którzy powiedzą: "Chciałbym być na jego miejscu", ale ja się o to nie prosiłem. Antek pomógł mi poradzić sobie z tą sytuacją i za to jestem mu wdzięczny - zdradził Piotr Kaluski.
Przyznał jednak, że nie procesuje się ze swoim byłym pracodawcą.
Czy życie ochroniarza Piotra jest rzeczywiście tak złe? Z instagramowego konta, które założył kilka dni temu, wynika coś zupełnie innego. Mężczyzna publikuje tam zdjęcia z dalekich podróży – odwiedził m.in. Wyspy Zielonego Przylądka, Wietnam i Zanzibar. Znajdziemy tam też fotki z Simonem Levievem z opisami typu: "To była droga podróż, jak sądzę" i wreszcie jest zdjęcie z Antkiem Królikowskim, którego Kaluski poznał podczas gotowania posiłków dla uciekających przed wojną Ukraińców. Z instagramowych postów wynika, że zarówno on, jak i Królikowski, są bardzo zadowoleni ze swojej relacji.
Zastanawiające jest jednak to, że mężczyzna, który procesuje się z Netfliksiem, na instagramowym profilu nie odcina się od serialu, a wręcz promuje się na nim. "Byłem prawdziwym ochroniarzem Simona Levieva. Wkrótce powiem więcej o tym, co wiem", czytamy w opisie, a pod każdym zdjęciem znajdziemy hasztagi "netflix" czy "tinderswindler" (oryginalny tytuł serialu). Wszystko wskazuje na to, że ochroniarz nie ma ochoty odcinać się od serialu, za to ma ochotę odcinać kupony od swoich pięciu minut sławy.
Internauci jednak bezlitośnie krytykują jego postawę oraz znajomość z Antkiem Królikowskim, któremu też ostatnio obrywa się za to, że zdradzał Joannę Opozdę, gdy ta była w ciąży. "Przestań się wybijać na Antku", "musi boleć, że nikogo to konto nie obchodzi", "Uczepił się Antka i myśli, że karierę zrobi. Antek jest znany tylko przez swoją głupotę, specjalnej kariery nie robi", "I co, myślisz, że karierę teraz zrobisz na plecach tego oszusta i przy pomocy Królikowskiego?", "Wstyd", "Żenada".