Korytarze Polsatu huczą od plotek. Miszczak zemścił się na Skrzyneckiej po latach?
Krótkie spotkanie w ostatniej chwili i Katarzyna Skrzynecka "wyleciała" z programu "Twoja Twarz Brzmi Znajomo" - tak Edward Miszczak "czyści" Polsat z ludzi, którzy podpadli mu w TVN.
Katarzyna Skrzynecka, wokalistka i aktorka, nieoczekiwanie straciła pracę w programie Polsatu "Twoja Twarz Brzmi Znajomo". Stacja przygotowała oficjalne oświadczenie, w którym "dziękuje [...] za wiele lat serdecznej i owocnej współpracy", a także "za nieocenione zaangażowanie w tworzenie uwielbianego przez widzów programu".
Oficjalne podziękowania opublikowała także w swoich mediach społecznościowych sama aktorka. Sprawiają wrażenie miłych i słodkich, wręcz przesłodzonych - Skrzynecka umieściła w nich mnóstwo serduszek - ale w słowach o tym, że "Nowy Rok przyniósł dla mnie, jak się okazuje, >>nowe zmiany<<", trudno nie dostrzec cienia zaskoczenia, a może nawet i żalu. Dalej aktorka pisze wprost i dobitnie: "Będę tęsknić". Nie wspomina ani słowem o przyczynach tej zmiany.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Gwiazdorzyła" czy nie?
Wiadomość o odejściu Skrzyneckiej wywołała spore zaskoczenie dla osób związanych z "Twoja Twarz Brzmi Znajomo".
- Nie ukrywam, że to dla mnie duża niespodzianka - komentuje dla WP Andrzej "Gromee" Gromala, producent muzyczny, który w jednej z edycji polsatowskiego widowiska wystąpił w charakterze jurora i współpracował z Katarzyną Skrzynecką. - Zawsze mi się wydawało, że ona jest jednym z filarów tego programu. Zawsze była dobrze przygotowana, zawsze mocno przeżywała kolejne edycje, bardzo emocjonalnie podchodziła do uczestników.
Bardzo oficjalny sposób załatwienia tej sprawy i kategoryczna odmowa komentarzy z obu stron - Wirtualna Polska zwróciła się z prośbą o komentarz i informacje o szczegółach rozstania zarówno do aktorki, jak i do stacji, otrzymaliśmy tylko lapidarne oficjalne formułki - wzbudził mnóstwo wątpliwości, plotek i zakulisowych komentarzy.
W kuluarach szybko zaczęły krążyć sugestie, że wokalistka była "trudna we współpracy", że jest szczególnie wrażliwa na punkcie swojej osoby i swojego wyglądu, a na dodatek notorycznie spóźniała się na plan. Potwierdzeniem miałoby być chociaż sytuacja sprzed kilku dni, opisywana w mediach plotkarskich - aktorka publicznie zaatakowała jedną z internautek, która publikowała krytyczne komentarze na temat jej wyglądu.
"Brak czasu"?
Ale osoby, które pracowały z Katarzyną Skrzynecką w studiu podczas nagrań kolejnych odcinków programu "Twoja Twarz Brzmi Znajomo" nie potwierdzają tego, nikt nie opowiadał o szczególnie drastycznych sytuacjach, które mogłyby o tym świadczyć.
- W mojej obecności nie było żadnej sytuacji, w której Katarzyna Skrzynecka zachowywałaby się w gwiazdorski sposób - wspomina jedna z osób, które rywalizowały w programie. - Choć nie było za dużo okazji, żeby spędzać wspólnie czas. Stół jurorski to jedna ekipa, a kanapy osób występujących w programie - druga. Czasami udało się zamienić kilka zdań w przerwach.
- To bardzo miła, ciepła, pozytywna osoba - opowiada Gromee. - Nigdy nie widziałem, żeby kogoś źle potraktowała podczas nagrywania programu, nigdy nie zauważyłem, żeby była dla kogoś niesympatyczna, albo żeby "gwiazdorzyła". Jedyny powód jej rozstania z programem, jaki przychodzi mi do głowy, to po prostu brak czasu. Nagrania były bardzo wymagające pod tym względem, może po prostu Skrzynecka chce się poświęcić jakiemuś innemu projektowi.
Krótkie spotkanie w ostatniej chwili
Wszystko wyjaśniła jednak informacja, którą udało nam się zdobyć anonimowo od osoby związanej z produkcją programów Polsat. Z rozmowy z nią wynika, że tłem najnowszych wydarzeń w "Twoja Twarz Brzmi Znajomo" są zmiany na szczytach polsatowskiej władzy - Edward Miszczak przejmuje właśnie fotel dyrektora programowego od zasiadającej na nim przez kilkanaście ostatnich lat Niny Terentiew.
- Sprawa jest prosta - mówi osoba informująca o kulisach sprawy Skrzyneckiej, - to czystki Edwarda Miszczaka. Wystarczy prześledzić historię: "Taniec z gwiazdami", bardzo ważny dla TVN program, który prowadziła Skrzynecka, po kilku latach został przejęty przez Polsat.
Miszczak musiał odebrać to bardzo osobiście. Podobnie jak decyzję samej Skrzyneckiej, która także przeniosła się do Polsatu. I musiał pamiętać to przez lata. Dziś dostał okazję, żeby odpłacić aktorce za tę "zdradę". I wygląda na to, że ją wykorzystał, i że usunięcie Skrzyneckiej z programu to jego osobista decyzja.
- Odbyło się krótkie spotkanie w tej sprawie - opowiada osoba, która zdecydowała się z nami rozmawiać. - I zaraz po nim, w ostatniej chwili, informacja dotarła do służb prasowych stacji. To raczej pewne, że w najbliższym czasie można się spodziewać wielu podobnych decyzji.
Jury, oglądalność, władza
"Twoja Twarz Brzmi Znajomo" to program oparty na hiszpańskiej licencji, emitowany w Polsacie od 2014 roku. Polega na tym, że uczestnicy starają się jak najlepiej imitować światowe gwiazdy sceny muzycznej, zarówno pod względem głosu i sposobu śpiewania, ale także - wyglądu i choreografii. Katarzyna Skrzynecka wystartowała w pierwszej edycji i przebojem ją wygrała, wcielając się m.in. w Sarah Brightman i Andreę Bocellego. W związku z tym stacja zaproponowała jej zasiadanie w gronie jurorskim, co wokalistka z powodzeniem robiła przez kolejnych kilkanaście edycji programu.
Była jurorką z prawie najdłuższym stażem w "Twoja Twarz Brzmi Znajomo", wyprzedzała ją tylko Małgorzata Walewska, która zasiada tam od samego początku. Dziś Walewska odmawia komentarza na temat współpracy z koleżanką z jury. Przez długie lata członkiem tego grona był także Paweł Królikowski, w ostatniej edycji obok Skrzyneckiej i Walewskiej uczestników programu oceniali jeszcze Robert Janowski i Michał Wiśniewski. Ten ostatni siedział w jurorskim fotelu przez trzy poprzednie edycje, ale w grudniu stacja poinformowała, że w kolejnej nie będzie można go już zobaczyć.
Pierwsze edycje oglądały nawet trzy miliony widzów. Z czasem oglądalność spadała, osiągając wiosną 2020 roku, czyli podczas pierwszego pandemicznego lockdownu, najsłabszy wynik - poniżej miliona. Ostatnie edycje przyciągały przed ekrany ponad 1,6 miliona publiczności, choć niedawno oglądalność znów zaczęła nieznacznie spadać.
Przemek Gulda, dziennikarz Wirtualnej Polski