RozrywkaNiejasne tłumaczenie Marcina Wolskiego. Nie widzi nic złego w propagowaniu mowy nienawiści?

Niejasne tłumaczenie Marcina Wolskiego. Nie widzi nic złego w propagowaniu mowy nienawiści?

Niejasne tłumaczenie Marcina Wolskiego. Nie widzi nic złego w propagowaniu mowy nienawiści?
Źródło zdjęć: © PAP | Marcin Obara

26.06.2017 09:49, aktual.: 27.06.2017 15:14

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Dyrektor TVP2, Marcin Wolski najwyraźniej nie ma zamiaru przepraszać za swoje kontrowersyjne wystąpienie podczas koncertu "Imieniny Pana Janka". Wolski uważa, że jego fraszka nie została właściwie zrozumiana, a za brak odpowiedniej interpretacji nie ponosi odpowiedzialności. Innego zdania jest Jan Wróbel, publicysta i dziennikarz Radia Tok FM, który w wystąpieniu prezesa TVP2 widzi działanie na szkodę społeczeństwa.

Z okazji 50-lecia pracy artystycznej Jana Pietrzaka, zorganizowano mu jubileuszowy koncert, który transmitowany był na antenie TVP1. Wśród zaproszonych gości znalazł się Marcin Wolski, który postanowił wygłosić kilka fraszek własnego autorstwa. Jedna z nich poświęcona była wizji Warszawy za kilka lat. "Idziesz na Warszawę, co w swojską zamienia się Medynę. Bazar na placach i alejach, z góry muezini nawołują, tam ścięto tysięcznego geja, tu jakąś lesbę kamienują. Na krótkiej smyczy trzymasz córkę, świadom łakomych oczu braci. Włożyła właśnie nową burkę, wie - jak się puści, głowę straci. (...). Czy tego chciały postępaki wpuszczając pierwszych imigrantów?" - wygłosił ze sceny Wolski.

Jak można się było spodziewać, autorowi fraszki natychmiast zarzucono obrazę uczuć religijnych oraz jawne dyskryminowanie mniejszości seksualnych. Co ciekawe, prezes TVP2 nie dostrzega w swoim wystąpieniu niczego złego, a samo pytanie o to, czy przedstawicielowi telewizji publicznej wypada propagować mowę nienawiści wobec mniejszości seksualnych i wyznaniowych uważa za wrogi atak.

- Taka rozmowa, na ten temat, jest poniżej mojej godności, bo to rozmowa na poziomie kamienia łupanego - powiedział Wolski "Presserwisowi" - Moja fraszka nie została właściwie zrozumiana, a pani się odwołuje do retoryki "Gazety Wyborczej". Moja fraszka jest w obronie gejów i lesbijek, nie przeciwko nim i jest żartobliwym ostrzeżeniem przed tym, co się w Polsce może wydarzyć, co może spotkać gejów i lesbijki, kiedy muzułmanie zaczną w Polsce rządzić. To żartobliwa parabola, dowcip, wykorzystujący chwyty stosowane w literaturze. Nie moja wina, że ktoś tego nie zrozumiał - wyjaśniał obudzony.
Wolski próbował tłumaczyć, że obraźliwe określenie "lesba" zostało przez niego wybrane tylko dlatego, że jest krótsze niż "lesbijka", a użycie go podyktowane było względami stylistycznymi. Zaznaczył także, iż nie dostrzega niczego niestosownego w swoim wystąpieniu, a swój wywód zakończył zaskakującym stwierdzeniem, iż podobne utwory powinny znaleźć się w kanonie lektur szkolnych. Zapytany o analogiczną sytuację i wyemitowanie w TVP utrzymanej w podobnym stylu fraszki o chrześcijanach, wydaje się być już nieco mniej otwarty: - Polska jest krajem chrześcijańskim i zadaniem telewizji publicznej jest propagowanie wartości chrześcijańskich - odpowiedział na pytanie dziennikarki.

Zachowanie Wolskiego spotkało się z ostrą krytyką ze strony Jana Wróbla, nauczyciela, historyka, publicysty i dziennikarza Radia Tok FM. Wróbel uważa, że taka postawa reprezentowana przez prezesa telewizji publicznej ma zły wpływ społeczny: - Tego robić nie można, a szczególnie nie powinien tak postępować człowiek zasłużony i na tak ważnym stanowisku. Propagowanie nienawistnych treści zawsze jest głupie, bez względu na to, kto to robi. To zło społeczne - wyjaśnia.

A co wy sądzicie o występie Marcina Wolskiego?

Zobacz, co Maciej Orłoś mówi o Telewizji Polskiej:

Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (203)
Zobacz także