Nie znaleźli miłości w "Ślubie od pierwszego wejrzenia". Szybko odnaleźli sposób na pocieszenie
Wraz z jesienną ramówką TVN ruszyła kolejna edycja kontrowersyjnego programu "Ślub od pierwszego wejrzenia". Zanim jednak rozwiną się losy nowych bohaterów, spójrzmy, co u tych, którzy powiedzieli sobie "tak" na oczach widzów wcześniej. Jest ciekawie.
Z trzech par, które brały udział w drugiej edycji "Ślubu od pierwszego wejrzenia", tylko jedna przetrwała. I to ta, która na samym początku sprawiała wrażenie najmniej dobranej. Paulina i Krzysztof po zakończeniu programu postanowili pielęgnować relację rozpoczętą na antenie. Pozostali szukają pocieszenia i zawiązały się przyjaźnie.
Ania i Grzegorz zakończyli związek jeszcze w trakcie programu, natomiast Marcin i Agnieszka chwilę później uznali, że to nie jest to, czego oczekiwali. Przeglądając profile w mediach społecznościowych bohaterów drugiej edycji produkcji TVN, można śmiało powiedzieć, że niepowodzenie w miłości przekuli w znajomość.
Ania już nie pierwszy raz publikuje zdjęcia z Marcinem z drugiej edycji i Jackiem z pierwszej. Zdaje się, że przyjaźń kwitnie. Internauci chcieliby, żeby połączyło ich coś więcej. Trzeba przyznać, że mogłoby być naprawdę ciekawie. "Szkoda, że to tylko przyjaźń. Fajne chłopaki są", "Aniu, pewnie ciężko Ci się zdecydować. Moim zdaniem zasługujesz na obu panów" - piszą internauci.
Ania, Marcin i Jacek zgodnie przyznają, że jest to tylko i wyłącznie przyjaźń. Jak to bywa w internecie, pojawiły się również zarzuty, że ich relacje są na pokaz. Bohaterka programu postanowiła sprostować i raz na zawsze wyjaśnić. "Znajomości te są najlepszym co mnie spotkało po programie. Wspólne przeżycia i doświadczenia sprawiły, że możemy na siebie liczyć i się wspierać. Staliśmy się rodziną ŚOPW (red. "Ślub od pierwszego wejrzenia"). I nie, nie jestem ani z Marcinem, ani z Jackiem w związku" - pisała w jednym z kilku postów na Instagramie.
Przypomnijmy, że w "Ślubie" uczestnicy widzą się pierwszy raz na ślubnym kobiercu. A dobierani są przez programowych specjalistów na podstawie swoich preferencji. Jak widać, wychodzi to różnie.