Nie miał o niczym pojęcia. Zszokowany Mika po opuszczeniu "Love Island"
Uczestnicy "Love Island" przez cały pobyt na Wyspie Miłości są odcięci od świata. Boleśnie przekonał się o tym Mika, który dopiero po opuszczeniu programu dowiedział się o wojnie w swojej ojczyźnie.
"Love Island" to program, który niemal każdego dnia gromadzi przed telewizorami ogromną rzeszę fanów. Na ekranach telewizorów oglądają, a w sieci komentują poczynania uczestników. "Ajlandersi" często prowokują do obszernych dyskusji.
Tak jak fani mają dostęp do wszystkich informacji ze świata, tak uczestnicy programu są od nich zupełni odcięci. Zupełnie nie mają pojęcia, co dzieje się poza drzwiami willi. Tak naprawdę dopiero powrót do Polski jest dla nich okolicznością sprzyjającą ku temu, by byli "na bieżąco".
Boleśnie odczuł to na własnej skórze Mika, który dopiero po powrocie do Polski dowiedział się, że w jego ojczyźnie toczy się wojna. Gdy tylko odzyskał dostęp do telefonu odezwał się do swoich fanów. "Właśnie dowiedziałem się o wojnie na mojej ojczyźnie i potrzebuję trochę czasu... Myślałem, że mamy XXI wiek i wojna nie może być sposobem na rozwiązanie konfliktu, iż rządza (nieswoich) terenów nie może być powodem do bezlitosnego mordowania ludzi" - wyznał w gorzkich słowach.
Sytuacja, w jakiej znalazł się Mika, rzeczywiście jest trudna. "Żadne państwo, żadna rasa, żaden człowiek nie zasługuje na śmierć. Dla niektórych Górny Karabach jest ziemią, dla NAS jest to DOM" - dodał.
Mice życzymy teraz jak najwięcej spokoju!