Najtrudniejsza rewolucja. Magda Gessler nie przebierała w słowach

Rewolucja w grudziądzkim barze "Pierożek", przemianowanym na bistro "Ach pomidor" rodziła się w takich bólach i tak nerwowej atmosferze, że o włos, a nie doszłoby do finałowej kolacji. - Właściciel jest jeb...- podsumowała Magda Gessler, która po uwagach restauratora nie tylko wyszła z siebie, ale i z lokalu, który miała uratować... Jaki był finał?

Podczas rewolucji w Grudziądzu wszystkim puszczały nerwy
Podczas rewolucji w Grudziądzu wszystkim puszczały nerwy
Źródło zdjęć: © kadr z programu

- To była jedna z najtrudniejszych rewolucji - przyznała podczas finałowej kolacji w dawnym barze "Pierożek" w Grudziądzu Magda Gessler, która z pewnością na długo zapamięta spotkanie z właścicielami lokalu. Paweł i Damian, którzy zwrócili się do gwiazdy TVN z prośbą o pomoc, o gastronomii nie mieli zielonego pojęcia. Restaurację prowadzili od dziewięciu miesięcy, przejmując bar z 40-letnią tradycją od poprzednich właścicieli.

Powody? Jednego skusiła wizja dobrego zarobku (raz widział utarg na kwotę 3,7 tys. zł, co zrobiło na nim wrażenie), drugi zawsze chciał mieć swój bar. Szybko jednak okazało się, że gastronomiczny biznes do najłatwiejszych nie należy, zwłaszcza wtedy, gdy samemu nie zna się ani na gotowaniu, ani na zarządzaniu. Rotacja personelu, fatalna kuchnia i mało atrakcyjny wygląd "Pierożka" to tylko wierzchołek problemów, jakie już na wstępie zdiagnozowała znana restauratorka.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Degustacja w "Pierożku" wypadła fatalnie. Śmierdzące ogórki w zupie, pierogi z "koszmarnym farszem" oraz gulasz smakujący "plastikiem roztopionym w mikrofali" - wołały o pomstę do nieba, choć ostatecznie test smaku zdał placek ziemniaczany, co tym bardziej zaskoczyło Magdę Gessler.

Fatalny obraz sytuacji lokalu tylko pogorszyło spotkanie z właścicielami: Pawłem i Damianem, którym w interesie pomagały partnerki. Niestety nikt z nich nie miał doświadczenia w gastronomicznym biznesie, co jednak nie przeszkadzało im w ambicjach. - Rzuciliśmy się na głęboko wodę, ale chcieliśmy w niej pływać i to pełnymi żaglami - rzucił Paweł dziś restaurator, a dawniej kierowca taksówki.

- Wołowe du... zarządzają tym barem - szybko podsumowała ich Gessler, pokładając nadzieje w partnerce Damiana, Ani, która jako jedyna zdawała się mieć jakiekolwiek umiejętności i poczucie smaku. - Albo jej przekażecie to wszystko, albo to polegnie - stwierdziła Gessler, typując kobietę do zarządzania kuchnią. Ta jednak wcale nie wydawała się zadowolona. Miała poważne wątpliwości zarówno co do swoich możliwości, jak i tego, czy będzie mogła samodzielnie - bez udziału panów - decydować.

- Sytuacja jest poważna, mamy kryzys - stwierdziła Gessler, nie podejrzewając wtedy jeszcze, w jak wielkich bólach będzie rodzić się rewolucja w lokalu przemianowanym na restaurację "Ach pomidor".

Koncepcja lokalu, w którym pierwsze skrzypce - zgodnie z nazwą - gra od tej pory pomidor zaskoczyła właścicieli. Barowe dania ustąpiły miejsca m.in. gulaszowi z dziczyzny duszonej w winie, czy oryginalnym nadziewanym sałatką owocową pomidorom. Prawdziwe problemy zaczęły się jednak w trakcie przygotowań do finałowej kolacji.

Brak podstawowego sprzętu, opieszałość i kiepska organizacja zespołu wyraźnie irytowały Gessler, która poganiała ekipę. To jednak nie spodobało się jednemu z właścicieli, który postanowił stanąć w obronie partnerki, choć ta wcale nie widziała problemu w zachowaniu restauratorki. Doszło do nieprzyjemnej wymiany zdań.

Damiana poniosły nerwy. Po jego uwagach Gessler przerwała przygotowania do finałowej kolacji
Damiana poniosły nerwy. Po jego uwagach Gessler przerwała przygotowania do finałowej kolacji © kadr z TVN

- Ania jest bardzo wrażliwa, pomaga nam, a słyszę, że cały czas dostaje ochrzan - zwrócił uwagę Gessler partner kobiety. I choć impulsywne zachowanie kolegi próbował poskromić drugi z właścicieli, przysłowiowe mleko się rozlało. Gessler nie wytrzymała.

- Mam ochotę wyjść i napisać kartkę: kolacji nie będzie, bo właściciel jest "jeb...." - i wyszła z kuchni. Po interwencji Ani, która zapewniała partnera, że krzywda jej się nie dzieje i tak wygląda praca w kuchni, ten przeprosił gwiazdę TVN. Mimo tych zawirowań finałowa kolacji ostatecznie się udała, czego nie można powiedzieć o samej rewolucji.

Kiedy po kilku tygodniach Gessler wróciła do Grudziądza, bistro "Ach pomidor" tylko z pozoru przypominało to miejsce, które zostawiła w rękach właścicieli. Już na wejściu restauratorkę uderzył brak karty, powrót starych dań i skromnie nakryte stoły. Do tego na sali w roli kelnera pracował jeden z właścicieli, który wyraźnie nie czuł się w tej funkcji dobrze. Fatalnego wrażenia dopełniła degustacja, w której od razu czuć było brak Ani i powrót do starych praktyk. Jak przyznał Damian, jego partnerka nie pomaga już w lokalu.

- Wy się nie zmieniliście - gorzko podsumowała w rozmowie z Pawłem i Damianem Gessler. - Kochani, mnie tu nie znajdziecie, ani mnie, ani moje energii - skwitowała na odchodne gwiazda TVN, która pod tą rewolucją ostatecznie się nie podpisała.

W najnowszym odcinku podcastu "Clickbait" rozmawiamy o horrorach, które bawią, strasząc, wspominamy ekranizacje lektur, które chcielibyśmy zapomnieć, a także spoglądamy na Netfliksowego "Beckhama", bo jak tu na niego nie patrzeć? Możesz nas słuchać na Spotify, w Google Podcasts, Open FM oraz aplikacji Podcasty na iPhonach i iPadach.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (19)