Na to poszły 2 mld zł. "Wiadomości" wyjaśniły, czym jest burza
Wygląda na to, że TVP wzięło sobie do serca płynącą zewsząd krytykę i zarzuty o brak misji. W czwartkowych "Wiadomościach" widzowie dostali bowiem lekcję z elementarnych podstaw fizyki. Edyta Lewandowska wyjaśniła, skąd się bierze burza i czym tak właściwie są pioruny.
Ostatnie kilka dni sprawiły, że w końcu mogliśmy poczuć prawdziwą wiosnę. Jednak wraz z piękną pogodą nad Polską przetoczyły się burze. Straż pożarna interweniowała ok. 500 razy, najwięcej w województwach dolnośląskim, śląski i opolskim. Opadom towarzyszyły silne wyładowania atmosferyczne, które doprowadziły do pożarów, m.in. w miejscowości Szczytna.
Kolejny news dotyczący pogody, niby nic nadzwyczajnego. Jednak redakcja "Wiadomości" postanowiła wykorzystać okazję i niczym BBC pokazać, że wypełnia misję publicznego nadawcy. W tym celu wykorzystano możliwości, jakie daje nowoczesna technologia. Ta sama, która wygenerowała kiedyś w programie TVP szeroko komentowaną "jesień".
W studiu pojawiła się "sugestywna" wizualizacja ilustrująca krótki, acz treściwy wykład Edyty Lewandowskiej. Prowadząca, niczym urodzona nauczyciela szkoły podstawowej, wprowadziła widzów w arkana fizyki.
- Aby mógł powstać piorun w chmurze, muszą pojawić się elementy naładowane dodatnimi i ujemnymi ładunkami. W chmurze burzowej występują krople wody oraz kryształki lodu, które zderzając się ze sobą nadają chmurze odpowiedni ładunek - tłumaczyła dziennikarka
- Kiedy nagromadzona siła jest dostatecznie duża, przeciwstawne cząsteczki przyciągają się i wyładowują swoją energię właśnie w postaci piorunów - mówiła Lewandowska.
No dobrze, zapytacie, ale czym są właściwie te pioruny? Tu też TVP pospieszyło z klarowną odpowiedzią.
- Piorun to impuls eklektyczny, który rozgrzewa powietrze do bardzo wysokich temperatur, nawet 30 tys. stopni Celsjusza - podkreślała prowadząca.
Z "Wiadomości" można było się także dowiedzieć, dlaczego podczas burzy widzimy rozbłyski na niebie oraz słyszymy grzmoty. Okazuje się, że nauka też ma na to wytłumaczenie.
- Rozgrzane jony emitują światło, czyli błyskawice, a powietrze gwałtownie się rozszerza, wywołując drgania, które słyszymy w postaci grzmotów - postawiła kropkę nad "i" prowadząca.
Po tym treściwym wstępie wyemitowano materiał Konrada Stankiewicza, w którym pokazano zniszczenia, jakie wyrządziły ulewne opady na południu kraju.