Na planie "Rancza" obowiązywał rygor. Aktorzy musieli się podporządkować

Jedna z gwiazd serialu "Ranczo", Magdalena Waligórska-Lisiecka, opowiedziała o zasadach, jakie obowiązywały aktorów. Dzięki tej roli stała się rozpoznawalna, ale wiązało się to z wyrzeczeniami.

Magdalena Waligórska-Lisiecka wspomina czas spędzony na planie "Rancza"
Magdalena Waligórska-Lisiecka wspomina czas spędzony na planie "Rancza"
Źródło zdjęć: © AKPA
Magdalena Sawicka

09.08.2021 09:47

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Losy sympatycznych mieszkańców wsi Wilkowyje przez lata gromadziły przed telewizorami tłumy widzów. Nie ma wątpliwości co do tego, że "Ranczo" to jedna z najpopularniejszych polskich produkcji ostatnich lat. Fani serialu już nie mogli doczekać się kontynuacji serii, która jednak stanęła pod znakiem zapytania po śmierci Pawła Królikowskiego.

Ostatnio o "Ranczu" znów zrobiło się głośno, a to za sprawą Netflixa. Platforma udostępniła bowiem wszystkie sezony produkcji i tym samym zyskała nową publiczność. Pamięć o popularnym serialu TVP wciąż jest żywa nie tylko w pamięci fanów, ale i aktorów. Magdalena Waligórska-Lisiecka udzieliła ostatnio wywiadu, w którym opowiedziała, jak produkcja wpływała na jej teraźniejszość.

Musztra jak w wojsku

Aktorzy, którzy grają w telenowelach, każdą, nawet najmniejszą zmianę wizerunkową, muszą konsultować z produkcją. Serialowa barmanka Wioletka dostała od twórców "Rancza" zakaz opalania.

"Jednego roku, kiedy zaczęliśmy kręcić "Ranczo" w czerwcu, a kończyliśmy we wrześniu, musiałam zobowiązać się pisemnie, że w trakcie wakacyjnej przerwy nie opalę się. Pamiętam, że wyjechałam na urlop do Portugalii i chowałam się przed słońcem. Musiałam zapomnieć o beztroskim plażowaniu, a całe ciało smarowałam kosmetykami z filtrami UV, żeby na nagraniach nie było kontrastu" - wspomina w rozmowie z "Super Expressem".

Aktorzy serialu "Ranczo"
Aktorzy serialu "Ranczo"© AKPA

Podobne sytuacje zdarzały się też na innych planach zdjęciowych. "W 'Na dobre i na złe' natomiast musiałam uzgadniać wszystko, co dotyczy fryzury. Bez uzgodnienia z produkcją nie mogłam obciąć sobie grzywki, czy zrobić pasemek – opowiadała "Super Expressowi" Magdalena Waligórska-Lisiecka.

"Chodziłam więc do fryzjera dopiero jak pewne sceny zostały zakończone. Nie było to dla mnie jednak jakimś wielkim wyrzeczeniem. Nawet gdyby kazano mi wejść do lodowatej wody zimą, potraktowałabym to zadaniowo, tym bardziej że wcale nie jesteśmy źle opłacani - podsumowała gwiazda "Rancza".

Komentarze (8)