"My way"? Nazywanie kursantki "rybką" to za wiele. Oby żaden inny instruktor nie obrał takiej drogi

"My way"? Nazywanie kursantki "rybką" to za wiele. Oby żaden inny instruktor nie obrał takiej drogi
Źródło zdjęć: © Materiały prasowe
Magdalena Drozdek

21.11.2019 11:23

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Edyta Górniak w "My way" niby ma uczyć się jeździć, ale wszyscy dobrze wiemy, że to ma być program rozrywkowy a nie poradnik, jak radzić sobie za kółkiem. To rozumiemy doskonale. Za to zachowania instruktorów diwy kompletnie nie.

Od pierwszego odcinka wiadome było to, że Górniak za kierownicą, na placu manewrowym i u siebie w domu będzie kręcić wielkie show. Taka już jest i nawet ją za to uwielbiamy. Górniak to charakterna postać z krwi i kości, a nie jakiś produkt marketingowego snu o pieniądzach. Diwa żyje na innej planecie i nie chcemy jej z niej sprowadzać. Edyta jaka jest, każdy wie.

Dziecinna, trochę infantylna, bardzo uczuciowa. I te uczucia tak z niej wypływają, jak siedzi za kierownicą. W "My way" patrzymy sobie, jak Edyta próbuje rozwikłać zagadki stojące za przepisami ruchu drogowego i dojechać z punktu A do punktu B, jakimś cudem bez szkody dla pieszych. Tu mamy czystą rozrywkę. Przykro się jednak robi, gdy spojrzy się na to, co wyczyniają jej instruktorzy.

Ostatni odcinek (ten pokazywany wieczorem, 20 listopada) sprawił, że opadły mi ręce. Instruktor Dawid próbował flirtować z Górniak, raz nazywając ją Edi, a raz nawet per "rybko".

Instruktorzy biorący udział w programie od początku próbowali skracać dystans do gwiazdy, chcąc sprawić, by Edyta poczuła się nieco swobodniej w aucie. Ale w ostatnim odcinku granice dobrego smaku ktoś tu rozjechał bez próby hamowania.

Obraz
© Materiały prasowe

Pan Dawid, który reprezentuje szkołę doskonalenia jazdy bardzo znanej marki, nie popisał się profesjonalizmem. Punktował, jak ładnie Edyta wygląda, jaką prześwitującą bluzkę ma na sobie (przez którą to nie mógł się podobno skupić na pracy), poprawiał jej źle zapięty pas, który skręcał się w okolicy piersi i dotykał dłoni, by sprawdzić, czy ma zimne czy może nie. Serio?

W pewnym sensie rozumiemy, że w programie rozrywkowym relacja instruktor-kursant nie będzie taka jak w prawdziwym życiu. Chodzi w końcu o to, żeby widzowie mieli z tego jakąś uciechę. Jasne.

Pytanie tylko, czy takie zachowanie instruktora, który dotyka kursantkę, nie jest w pewnym stopniu pokazaniem, że takie sytuacje w innych okolicznościach są OK. Siadaj kochaniutka za kierownicę, pokażę ci świat.

Obraz
© Materiały prasowe

Nie wyobrażam sobie, że mogłabym kontynuować naukę z instruktorem, który stosuje obleśny flirt, by "rozluźnić atmosferę" w aucie. Nie wyobrażam sobie, że instruktor dotyka kursantkę, bo ma takie widzimisię. Gdybym usłyszała od instruktora, któremu płaci się niemałe pieniądze, żeby wykazał się profesjonalizmem i przekazał cenną wiedzę (jak nie zabić siebie i innych w ruchu drogowym, serio ważne), że nazywa mnie "rybką", wysiadłabym z auta. Górniak dobrze zrobiła, że od razu na to zareagowała i skończyła temat nazywania jej "rybką".

Naprawdę nie brakuje historii o niestosownych zachowaniach instruktorów w różnych szkołach jazdy, na które nikt nie powinien się godzić. Szkoda, że widzimy to na ekranie. Może jedni potraktują to jako czystą rozrywkę, ale inni mogą wziąć przykład, że na kursach naprawdę można pozwolić sobie na więcej. Przecież w aucie nikt nikogo nie nagrywa – wyłączając sam egzamin państwowy. Drogie panie, pamiętajcie, że na przekraczanie granic i słownych, i cielesnych, nie musicie się godzić.

Obraz
© Materiały prasowe

Wizerunek Górniak jaki jest, taki jest i pewnie jeszcze po "My way" będzie miała więcej fanów. Pokazała się w końcu z nieco innej strony.

Wydaje się jednak, że najbardziej cierpi wizerunek instruktorów. Kto chciałby się u nich szkolić, jeśli nie potrafią zapanować nad temperamentem Górniak, a jeszcze prowokują ją do kolejnych przedziwnych dyskusji o jej życiu prywatnym? I nieustannie próbują jej zaimponować. Tak rozluźniają atmosferę, że kursantka odjeżdża im sprzed nosa bez nadzoru, co jest niedopuszczalne.

Wielka szkoda, że tania rozrywka stoi wyżej od profesjonalizmu. Szkoda też, że jesteśmy świadkami cyrku na czterech kółkach, z którego nie dowiemy się nic o bezpiecznej jeździe. Za to wiele o tym, dlaczego Edi założyła prześwitującą bluzkę. Instruktorzy sami robią z Edyty stereotypową "babę z kierownicą".

Nie wiemy, czy Edyta dojedzie z tymi instruktorami do celu i zda egzamin na prawo jazdy. Nie wiemy, czy taka jazda bez trzymanki nie odbije się czkawką instruktorom, którzy podkopują właśnie swoją osobistą markę. Może chcą zajechać gdzieś dalej w show-biznesie? Można i tak. Ale kursantom i kursantkom, którzy będą traktowani tak w samochodach podczas nauki jazdy, polecamy wysiadać na pierwszym możliwym przystanku.

Widzisz coś ciekawego? Jesteś świadkiem nietypowego zdarzenia, wypadku, sytuacji na drodze? Coś Cię zbulwersowało, zaintrygowało lub po prostu uważasz, że powinniśmy o tym napisać? Prześlij nam informację, zdjęcie lub filmik, kilkając w ten link.

Komentarze (373)