"My way". Edyta Górniak w nowym programie utrwala stereotyp głupiej "baby za kółkiem"

"Jeśli źle prowadzi auto, to na pewno kobieta". Trudno policzyć, ile razy usłyszałam to zdanie i to niekoniecznie z ust mężczyzn. Edyta Górniak w nowym programie TVN "My way" tylko ugruntowuje takie przekonanie.

"My way". Edyta Górniak w nowym programie utrwala stereotyp głupiej "baby za kółkiem"
Źródło zdjęć: © East News
Karolina Grabińska

31.10.2019 | aktual.: 31.10.2019 13:29

Stereotypowe podejście, często krzywdzące, o kobiecie za kółkiem mówi, że rozróżnia samochody tylko ze względu na kolor, nie ma pojęcia, gdzie jest lewa, a gdzie prawa strona i maluje się, prowadząc auto. Edyta Górniak, świadomie lub nie, wpisuje się dokładnie w ten obraz. Poziom infantylności w pierwszym odcinku programu "My way" przekroczył wszelkie granice.

W zamyśle programu piosenkarka ma przejść kurs z instruktorem, nauczyć się prowadzić auto, by na koniec podejść do egzaminu na prawo jazdy. Odcinki show trwają zaledwie 30 minut, ale to wystarczy, by widz miał okazję poznać Edytę jako trzpiotkę, kokietkę i "typową babę" za kierownicą.

Rozumiem, że to show tv i rządzi się swoim prawami, ale Górniak wsiadająca do samochodu w świecącym garniturze, białej koszuli i pod muszką to naprawdę komiczny widok. Przez pierwsze kilka minut Edyta zaśmiewa się do łez, choć ani widzowie, ani cierpliwy pan instruktor nie mają pojęcia z jakiego powodu.

Gdy w końcu dochodzi do siebie, stwierdza, że nie jest gotowa, by wsiąść za kółko. Odpowiedź instruktora na taką deklarację wyraźnie wybija ją z rytmu.

- No w takim obuwiu na pewno pani nie będzie prowadzić - stwierdza stanowczo Filip Raszewski.

Okazuje się bowiem, że Edyta ma na sobie buty na kilkucentymetrowej, cieniutkiej szpilce. Wydaje się zaskoczona, że kobiety nie prowadzą w takim obuwiu.

To jednak dopiero początek ogólnej kompromitacji gwiazdy. Górniak, która jeszcze nie tak dawno policzkowała Donatana za przedmiotowe traktowanie, nie widzi nic złego, by przy nauce zmiany opony rzucić:

- Myślę, że na tym etapie, gdybym była taka wypięta, to już by się ktoś zatrzymał, by mi pomóc.

Edycie samochód podoba się dlatego, że ma "seksowne światła", a instruktora prosi o przypomnienie, która strona jest lewa, a która prawa i gdzie znajduje się pedał gazu.

Prawdę mówiąc, nie mam pojęcia, o czym jest ten program. Jeśli miał pokazać odrealnioną divę oraz stereotypową kobietę za kółkiem, udało się aż za dobrze. Przerywniki, w których Górniak opowiada o swoim życiu prywatnym, ciężkim dzieciństwie czy traumatycznym małżeństwie, zostały nagrane, by jakkolwiek móc sprzedać to show.

Szkoda tylko, że dla laików, którzy będą go oglądać, pozostanie programem udowadniającym, że kobieta to infantylna i głupiutka osoba, dbająca głównie o błyszczyk na ustach i stylizację do samochodu.

Edyta Górniakmy wayprogram
Zobacz także
Komentarze (34)