Mówicie, że "Warsaw Shore" to patologia? Włączcie sobie "Big Brothera"
Oburzało was, jak niejednokrotnie w najbardziej kontrowersyjnych programach telewizja pokazywała przygodny seks i picie na umór? Zapnijcie pasy. Teraz jest dużo gorzej.
27.03.2019 | aktual.: 27.03.2019 15:47
Od ponad tygodnia na antenie TVN7 możemy oglądać reaktywację "Big Brothera". W odświeżonej wersji programu wszystko miało być lepsze i ciekawsze. Jednak ani luksusowa podwarszawska willa, ani nowoczesne kamery czułe na każdy ruch domowników nie są w stanie zrekompensować tego, co razi najbardziej: uprzedzonych, zahukanych uczestników. Słuchając ich rozmów, mamy wrażenie, że znów znów cofnęliśmy się do przełomu XX i XXI wieku.
"Łukasz sika na siedząco"
Jeden z bohaterów programu okazał się (o zgrozo!) gejem. Jak widać w 2019 r. wciąż potrafi to szokować... Łukasz Darłak, psycholog z Rzeszowa, został niejako postawiony przez grupę uczestników pod ścianą i zmuszony do zadeklarowania się jako homo lub hetero. Oczywiście całą sytuację poprzedziły niewybredne żarty z Łukasza i jego "zniewieściałości". Maciej Borowicz zaczął nawet pokazywać, jak według niego Łukasz lubi uprawiać seks. Pozostali towarzysze dyskusji pękali ze śmiechu, namawiając go do kolejnych drwin i szykan.
Nic dziwnego, że mocno zestresowany chłopak początkowo powiedział, że jest hetero, a dopiero później zebrał się na odwagę i wyznał prawdę. Jak się okazało, jego lęk przed publicznym coming outem nie był bezzasadny. Życzliwi "koledzy" urzędujący z nim w pokoju śmiali się, że teraz "śpią z laską" i sugerowali, że "Łukasz sika na siedząco, jak reszta dziewczyn". Tomek, nominował nawet Darłaka do opadnięcia z programu, argumentując, że ten "nie był od początku szczery i go oszukał". Bardzo nam przykro Tomek, że twoje uczucia zostały urażone. Serce nam się kraje.
Miało być modnie, a wyszła słoma z butów
Widać, że producenci castingujący uczestników chcieli zrobić seksowny, modny program, atrakcyjny dla grupy komercyjnej, na modłę reality-show emitowanych obecnie na Zachodzie. Bohaterowie to głównie ludzie młodzi, w większości atrakcyjni, z różnymi zainteresowaniami. Miało być kolorowo, różnorodnie. Niestety, nie do końca, delikatnie mówiąc, się to udało. Już po kilku dniach okazało się, że to osoby pełne uprzedzeń, których ulubioną rozrywką jest lincz na słabszym. Jest mi autentycznie żal twórców "Big Brothera". Przypuszczam, że nie tak miało być. Podczas odcinków transmitowanych ze studia, jak na dłoni widać zażenowanie Agnieszki Woźniak-Starak i Małgosi Ohme zmuszonych do komentowania "popisów" uczestników-troglodytów.
Warto zadać sobie pytanie, do kogo w takim razie skierowany jest program "Big Brother"? Na pewno nie do "młodych, z dużych miast", bo mi patrząc na to, co dzieje się w show, nóż otwiera się w kieszeni, a ręka odruchowo sięga po pilota. Widzowie szukający "spokojniejszych" reality włączą "Rolnik szuka żony" lub "Sanatorium miłości". Skoro nudni i zblazowani mieszkańcy domu Wielkiego Brata tak szybko sami rezygnują z udziału w programie, to może warto zastąpić ich jakimiś barwnymi i zabawnymi ludźmi? Takimi, którzy będą zapewniać widzom rozrywkę, a nie czerpać ją z pastwienia się nad innymi.
Już więcej rozumu mają w "Warsaw Shore"
Przypomniało mi się, jak ostro krytykowano w mediach program "Warsaw Shore", który 6 lat temu pojawił się na antenie MTV. Oburzano się, że uczestnicy ostro imprezują, piją na umór, a pijani uprawią przygodny seks. Gdzie jest teraz ten chór zgorszonych, gdy na oczach milionów ludzi linczuje się chłopaka za jego orientację seksualną? Warto wspomnieć, że gdy ktokolwiek w programie MTV przejawiał agresywne lub homofobiczne zachowania, był z niego eliminowany. Na kilka sezonów w ekipie pojawił się wyautowany gej. Został bardzo ciepło przyjęty przez resztę imprezowiczów i był mocno zintegrowany z grupą. Można? Jak widać tak.
Nie łudźmy się, to tylko reality-show. Nie chodzi o żadną wartość edukacyjną, a jedynie o niewymagającą rozrywkę. Niestety od tygodnia jedyną konkurencją w domu Wielkiego Brata zdaje się być "kto bardziej dowali Łukaszowi", który zaszczuty popłakał się ostatnio w pokoju zwierzeń. Dla mnie to jest największa patologia. Większa niż morze alkoholu i najbardziej wymyśnle orgie. Patologią jest linczowanie człowieka, który balansuje na skraju wytrzymałości psychicznej. Nie oglądam tego. Przełączam kanał.