„Most nad Sundem”: telewizyjne arcydzieło. Jedna z najlepszych serii kryminalnych ostatnich lat [RECENZJA] Oglądaj w Telewizji WP

„Most nad Sundem”: telewizyjne arcydzieło. Jedna z najlepszych serii kryminalnych ostatnich lat [RECENZJA] Oglądaj w Telewizji WP
Źródło zdjęć: © Materiały prasowe
Grzegorz Kłos

23.02.2017 11:43, aktual.: 23.02.2017 14:49

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Jeśli jakimś cudem nie daliście się porwać modzie na nordic noir, to nie ma nic lepszego niż „Most na Sundem”, aby na własne oczy przekonać się, w czym tkwi fenomen skandynawskich seriali kryminalnych.

Autorem szwedzko-duńskiej produkcji jest Hans Rosenfeldt, obecnie jeden z najbardziej wziętych pisarzy i scenarzystów. Pierwszy odcinek „Bron / Broen” został wyemitowany 21 września 2011 roku i z miejsca podbił serca skandynawskiej, a chwilę później międzynarodowej publiczności. Do tej pory „Most nad Sundem” doczekał się trzech 10-odcinkowych sezonów i dwóch adaptacji – amerykańskiego „The Bridge: Na granicy” oraz francusko-brytyjskiego „The Tunnel”, które jednak nie zdołały zbliżyć się do poziomu oryginału.

Tytułowy most to niespełna ośmiokilometrowa konstrukcja przebiegająca nad cieśniną Sund, łącząca Kopenhagę ze szwedzkim Malmö. To właśnie tam zostają znalezione przepołowione zwłoki, których ułożenie - górna połowa leży po stronie szwedzkiej, zaś dolna po duńskiej – sprawia, że w śledztwo angażują się funkcjonariusze obu państw. Szybko okazuje się, że części ciała należą do dwóch różnych osób: polityka i prostytutki. Co ich łączy? Kim jest „terrorysta prawdy” i dlaczego postawił sobie za cel obnażenie grzechów państwa opiekuńczego? Na te pytania starają się odpowiedzieć duński inspektor Martin Rohde i szwedzka policjantka Saga Norén. Muszą działać szybko, bo tajemniczy morderca nie cofnie się przed niczym w doprowadzeniu do końca swojej obłąkańczej krucjaty.

Obraz
© Materiały prasowe

Pod względem realizacyjnym „Most nad Sundem” może śmiało konkurować z tak popularnymi ostatnio produkcjami Netfliksa czy HBO. Zdjęcia, muzyka (melancholijne „Hollow” zespołu Choir of Young Believers zostanie z wami na długo) czy aktorstwo to pierwsza liga. Jednak tym, co przede wszystkim wyróżnia serial, jest para świetnie napisanych bohaterów oraz ich wzajemne relacje, na których spoczywa ciężar dramaturgiczny scenariusza. Naturalnie motyw niedobranego duetu, zwłaszcza gliniarzy, widzieliśmy tysiące razy, jednak Rosenfeldt i spółka proponują wyświechtaną formułę w zupełnie nowym ujęciu.

Obraz
© Materiały prasowe

Rohde i Norén dzieli wszystko: płeć, narodowość i temperament. Duńczyk to jowialny sybaryta, kochający ojciec piątki dzieci i niepoprawny kobieciarz poddany właśnie wazektomii. Z kolei jego szwedzka koleżanka jawi się jako perfekcyjna, lecz do reszty wyjałowiona z empatii ekscentryczka. Do tego stopnia, że w pierwszy scenach zarówno Martin jak i widzowie są całkowicie zbici z tropu jej zachowaniem. Jednak za odrzucającą powierzchownością Norén nie kryje się socjopatia czy wyrachowanie, a daleko zaawansowany zespół Aspergera. Saga ma kłopoty ze zrozumieniem konwenansów społecznych, a tym samym konsekwencji, jakie pociąga za sobą ich łamanie. Niepoddawanie się emocjom, ponadprzeciętna inteligencja i sztywne trzymanie się procedur robią z niej materiał na idealnego policjanta. Jednak z drugiej strony rozbrajająca bezpośredniość, nieumiejętność współpracy czy traktowanie seksu jako czysto fizjologicznej czynności sprawiają, że życie Norén i jej współpracowników dalekie jest od ideału.

Obraz
© Materiały prasowe

Spotkany przy okazji niecodziennej sprawy Martin Rohde (Kim Bodnia) staje się dla niej kimś w rodzaju przewodnika i nauczyciela funkcjonowania w społeczeństwie, co często prowadzi do komicznych i absurdalnych sytuacji. Oczywiście musimy zdawać sobie sprawę, że Norén została przez scenarzystów mocno przejaskrawiona, bowiem skupia w sobie wszystkie typowe dla Aspergera cechy, i to w maksymalnym wymiarze. Jakkolwiek nie zmienia to faktu, że bohaterka brawurowo zagrana przez Sofię Helin kradnie cały show i jest jedną z najciekawszych postaci, jakie w ciągu ostatnich lat pojawiły się na małym ekranie.

Obraz
© Materiały prasowe

W parze z nieobrażającą inteligencji widza intrygą, rozbudowanym wątkiem obyczajowym oraz wiarygodnymi bohaterami idzie bezkompromisowość w portretowaniu Skandynawii i niełatwych stosunków między sąsiadującymi krajami. Brutalność policji, ksenofobia, jaskrawe nierówności społeczne czy wyzysk nieletnich to składowe przygnębiającego obrazu, tak dalekiego od stereotypowych wyobrażeń na temat Szwecji czy Danii. Takie podejście jest zresztą dość symptomatyczne dla gatunku, o czym mogliśmy się przekonać oglądając „Forbrydelsen” (w wersji amerykańskiej „The Killing”) czy ekranizacje prozy Stiega Larssona.

Każdy sezon „Mostu nad Sundem” to osobna historia kryminalna. Czwarta i najprawdopodobniej ostatnia odsłona serialu ma wrócić na ekrany w 2018 roku i jak zapowiada Hans Rosenfeldt, będzie mieć osiem odcinków.

PLUSY:

- rewelacyjna Sofia Helin jako Saga Norén
- realizacja
- bezkompromisowość
- skomplikowane intrygi kryminalne
- realizm
- każdy sezon to osobna historia

MINUSY:

- nieco słabszy sezon drugi

Ocena: 9/10

Inna recenzja tego autora:

Źródło artykułu:WP Teleshow
Komentarze (100)