"Milionerzy": jedna uczestniczka szła jak burza, druga odpadła w przedbiegach. Internauci znów komentują

Kolejną uczestniczką, która postanowiła powalczyć o główną nagrodę w "Milionerach", była Ewa Rzeźniczak, ekonomistka z Ciechanowa. Zawodniczka szła jak burza. Pytania nie sprawiały jej większej trudności. Choć wykorzystała dwa koła ratunkowe, bez problemu dotarła do zagadnienia o 125 tys. złotych. Dopiero geografia stała się przeszkodą w dalszej grze. Nie pomogła ani intuicja, ani telefon do przyjaciela.

Uczestniczka nie była w stanie poradzić sobie z pytaniem: "Równoleżnik oddalony od równika o przeszło 66 stopni na północ, to: koło podbiegunowe północne, biegun północny, zwrotnik Raka czy zwrotnik Koziorożca?" (poprawna odp. to A). Po chwili namysłu pani Ewa postanowiła wycofać się z dalszej zabawy. Opuściła studio z szerokim uśmiechem, uznaniem publiczności i 75 tys. złotych w kieszeni.

Jako następna na jej miejscu naprzeciwko Huberta Urbańskiego zasiadła Dominika Marzec-Wilczyńska z Ostrowca Świętokrzyskiego. Niestety, ledwo usadowiła się w fotelu, a już musiała kierować się do wyjścia. Zbyt pochopne decyzje sprawiły, że mając do dyspozycji dwa koła ratunkowe, zawodniczka straciła swoją szansę. Co ciekawe, polega na pytaniu, które internauci określili mianem banalnego.

Oto, jak brzmiało: Król Nawarry Henryk IV powiedział: "Paryż wart jest...?". Uczestniczka miała następujące opcje: zachodu, tynfa, protestanta oraz mszy. Ostatnia odpowiedź jest tą, która gwarantowałaby przejście do kolejnego etapu. Niestety, pani Dominika, mimo że skorzystała z "pół na pół", zaznaczyła błędną. W rezultacie zakończyła grę z zaledwie tysiącem złotych na koncie. Żałujecie?