Miarka się przebrała. Racewicz bardzo wymownie skomentowała ataki na jej syna
Joanna Racewicz w swoim najnowszym wpisie na Instagramie odniosła się do hejterów. Ma to związek z komentarzami, które wymierzono w jej 15-letniego syna.
Joanna Racewicz rozpoczynała swoją karierę w TVP. Potem zaczęła kursować między stacjami. Najpierw pojawiła się w TVN, by ostatecznie wylądować w Polsacie, z którym związana jest do dziś. Wyjątkowo głośno zrobiło się o niej w 2010 r., gdy w katastrofie smoleńskiej straciła ukochanego męża. Od tej pory została sama z synem. Miała zaledwie 37 lat, kiedy stała się wdową. Życiowy dramat mocno się na niej odcisnął. Od tamtych tragicznych wydarzeń minęło 12 lat. Racewicz jest dziś pełną życia 49-latką.
Dziennikarka jest dość aktywna w mediach społecznościowych. W swoim najnowszym wpisie na Instagramie poruszyła temat działań hejterów. Ma to związek z tym, że Racewicz pokazała ostatnio na swoim profilu, jak wygląda jej syn - 15-letni Igor.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Zwykle nie czytam komentarzy. 'Jaderów' usuwam z mojego profilu jak chwasty. Tu nie rosną. Odbijają za to w innych miejscach. Mają wciąż ten sam refren: Smoleńsk i operacje. Odszkodowanie i 'twarz Michaela Jacksona'. Próbują dosięgnąć jadem. Teraz mojego syna. On was zna. Prawie od kołyski. Zanim umiał czytać słyszał syk: 'patrz, to ta, zrób fotę'. Przepychanki na cmentarzu. Komentarze, hejt. Wtedy przynajmniej mieliście twarze. Gęby. Teraz chowacie się za winklem internetu. Biedni, sfrustrowani, nieszczęśliwi, zawistni" - czytamy.
Racewicz stwierdziła, że takim osobom można tylko współczuć i pójść dalej. Jednak zostawia swój post na znak niezgody. "Znak żałości nad wami. Po to, żeby mój syn wiedział. On i inni młodzi, że jesteście ‘zbiorowym nikim’. Marginesem. Że nie ma na was zgody. Nawet nieistotnych. Nas nie dosięgniecie. Pora to zrozumieć. Odpuścić. Nie zatruwać świata nienawiścią. Już wiele bólu macie na sumieniach. Wystarczy" - zakończyła.