Joanna Racewicz motywuje ludzi. Odnalazła nową drogę
Dziennikarka po rozstaniu z TVP znalazła zajęcie dla siebie. Prowadzi wykłady motywujące.
Joanna Racewicz odeszła w TVP w cieniu skandalu. Najpierw stacja zawiesiła dziennikarkę za lokowanie produktu na swoim Instagramie, a potem pojawiło się oświadczenie gwiazdy, w którym poinformowała, że postanowiła rozstać się z Telewizją Polską. Racewicz podkreślała, że próbowała dojść do porozumienia z pracodawcą, ale niestety bez skutku.
Zawieszenie dziennikarki było kontrowersyjną decyzją, ponieważ inne gwiazdy stacji takie jak Anna Popek czy Marcelina Zawadzka nawet nie zostały upomniane za to, że promują marki w swoich mediach społecznościowych.
- W tej sytuacji mam prawo sądzić, że posłużono się pretekstem, a rzeczywiste powody rozprawy ze mną są zupełnie inne. Zwłaszcza, że stawiane mi zarzuty naruszenia zasad etyki dziennikarskiej dotyczą jedynie programu „Pytanie na śniadanie”, a nie rzutują na prowadzone przeze mnie programy na antenie TVP Polonia. Wniosek stąd taki, że albo w TVP SA obowiązują dwa różne kodeksy etyki, albo, że nie o etykę tutaj chodzi - napisała Racewicz w oświadczeniu.
Okazuje się, że Joanna Racewicz na razie chce odpocząć od kariery w telewizji. Wciąż pisze artykuły do popularnego magazynu dla kobiet. Poza tym, jak udało nam się dowiedzieć, prowadzi szkolenia motywacyjne, podczas których uczy jak radzić sobie z problemami, w trudnych życiowych sytuacjach. Dziennikarka sama przeżyła tragedię i może korzystać z osobistych doświadczeń.
Joanna Racewicz w katastrofie smoleńskiej straciła ukochanego męża i ojca jej syna. Paweł Janeczek pełnił funkcję oficera BOR przy prezydencie Polski, Lechu Kaczyńskim. Dziennikarka musiała być silna dla syna i nie poddała się. Chciała jak najszybciej wyjść na prostą. Niestety, ostatnio prezenterka znowu musiała zmierzyć się z rzeczywistością.
Prawo i Sprawiedliwość wciąż dąży do tego, aby ujawnić prawdę o katastrofie smoleńskiej. W związku z tym postanowiono o ekshumacji ciał 96 ofiar. Choć część rodzin, w tym Joanna Racewicz, mocno protestowało, to prokuratura postanowiła inaczej.
- Ja poleciałam osiem lat temu do Moskwy z przekonaniem, że muszę wszystkiego dopilnować sama. Obiecałam synowi, że znajdę tatę i dotrzymałam słowa. Ubrałam, zapięłam spinkami mankiety do koszuli. Jeśli ktokolwiek myśli, że w trumnie kapitana Pawła Janeczka jest czyjaś ręka, noga czy niedopałek papierosa, to się myli. Byłam z Pawłem do samego końca, do zalutowania metalowego wieka i zabicia gwoździami drewnianej skrzyni - mówiła w wywiadzie dla "Newsweeka".
Racewicz była obecna przy ekshumacji ciała Pawła Janeczka, do której doszło 26 kwietnia. Gwiazda bardzo to przeżyła, czemu dała wyraz w jednym z wpisów na Instagramie.
- Kończy się dzień. 26.04.2018. Najdłuższy w moim życiu. Dzień, który zaczął się o świcie pod brzozą w alei K2. Ci, co wiedzą, to wiedzą. Po ośmiu latach czas zatoczył koło. Trumna wróciła na powierzchnię. Upiorny przymus, wobec którego byłam bezsilna. Koszmar opowiedzenia o tym Dziecku tak, żeby spróbowało udźwignąć i po to, żeby nie dowiedziało się od kogoś obcego.. Strach w Jego oczach.
Z naszych informacji wynika, że osobista tragedia i wydarzenia sprzed kilku tygodni wstrząsnęły nią na tyle, że na razie chciałaby odpocząć od telewizji i szumu.
- Asia jest zmęczona tym wszystkim, co ostatnio miało miejsce. Poza tym nie otrzymała żadnej interesującej propozycji w redakcji telewizyjnej. Ona jest mocną, wyrazistą postacią, która nie będzie tańczyła tak jak jej ktoś zagra. Myślę, że najlepsze dopiero przed nią - zdradza nam kolega Joanny Racewicz.
Nie jest też tajemnicą, że liczne okładki w magazynach, wywiady i tragedia osobista sprawiły, że ma łatkę wdowy smoleńskiej. Dodatkowo jest silnie kojarzona z Telewizją Polską, a co za tym idzie, z określonymi poglądami politycznymi. Być może to również wpływa na to, że propozycje tak szybko i licznie nie spływają. Dziennikarka najprawdopodobniej też jest tego świadoma, dlatego odsunęła się w cień.