Miał być hit TVP, a powstała wydmuszka. "Osiecka" niczym szkolne wypracowanie
Bogaty życiorys Agnieszki Osieckiej wydawał się być gotowym scenariuszem na film. Jednak twórcy serialu "Osiecka" pogubili się w gąszczu zdarzeń, tracąc po drodze to, co składało się na wyjątkowość głównej bohaterki.
15.02.2021 13:36
Bo Agnieszka Osiecka wielką poetką była - co do tego nikt nie ma wątpliwości. Autorka ponad 2 tys. wierszy, piosenek, skeczy i sztuk teatralnych miała niesamowity talent i łatwość tworzenia. Wielu twierdzi, że najpiękniej pisała o gorących uczuciach, choć sama nazywała się petentką w miłości. Zawsze szła za porywem serca i płaciła za to wysoką cenę.
Uchwycenie złożonego życiorysu Osieckiej, który siłą rzeczy miał wpływ na jej twórczość, było zadaniem karkołomnym. Propozycję stworzenia serialu o wybitnej poetce otrzymało kilka telewizji komercyjnych, ale tylko Telewizja Polska była zainteresowana podjęciem się tego wyzwania. W końcu publiczna stacja powinna realizować misję, a z pewnością należy do niej kultywowanie historii polskiej piosenki.
Blisko 50 lat życia poetki postanowiono zamknąć w zaledwie 13. odcinkach. No i od tego zamysłu zaczęły się problemy. O ile w pierwszych trzech odcinkach streszczono ok. 10 lat z młodości artystki, tak trzy ostatnie części "Osieckiej" kumulują już wydarzenia z lat 1979-1997. Szybkie tempo narracji sprawiło, że w serialu zabrakło lekkości, humoru, z którego była znana poetka, jak i części jej wieloletnich przyjaciół.
Co znamienne, w produkcji TVP nie pojawiają się takie postaci jak Magda Umer, Krystyna Janda, Daniel Olbrychski i jego była żona Zuzanna Łapicka. Przypadek czy skutek krytykowania przez nich obecnej władzy? Przyjaźnili się przez wiele lat, a panie regularnie spotykały się na tzw. lamentach, podczas których zwierzały się sobie z osobistych rozterek. Tyle że prywatna strona Osieckiej została sprowadzona w serialu głównie do jej relacji z rodzicami i kolejnymi mężczyznami.
Można by uznać, że zabrakło czasu na pokazanie, jak ciepłą i uważną na drugiego człowieka - według tego, co mówią jej przyjaciele - była autorka hitu "Małgośka". Jednocześnie można przebierać w scenach, w których Agnieszka Osiecka nie rozstaje się z alkoholem. Przypomnijmy, że nie wszyscy bliscy artystki byli świadomi jej nałogu i nawet Maryla Rodowicz mówi o tym, że w serialu przesadzono z nadmiarem spożywanego przez jej przyjaciółkę alkoholu. Tymczasem w ostatnim odcinku serialu widzimy, jak bohaterka od razu po wejściu do rodzinnego domu pije wódkę prosto z butelki, którą wyrywa jej z rąk matka.
Ale produkcja TVP ma też dobre strony. Po pierwszych topornych odcinkach w reżyserii Roberta Glińskiego, przejmującemu stery Michałowi Rosie udało się znaleźć balans pomiędzy ukazaniem twórczości a perypetiami miłosnymi głównej bohaterki. Szczególnie dobrze były zrealizowane odcinki 6 i 7, w których związek Osieckiej z Jeremim Przyborą został zilustrowany ich artystycznym dorobkiem oraz słynnymi listami.
Nie można narzekać na obsadę aktorską. Jako młoda Osiecka wystąpiła Eliza Rycembel, starszą zagrała Magdalena Popławska. Trudno wyobrazić sobie lepsze aktorki w tej roli. Na drugim planie królowała Maria Pakulnis, Jan Frycz, Jędrzej Hycnar jako Marek Hłasko i Grzegorz Małecki jako Jeremi Przybora.
Trzeba też oddać, że w serialu zachowano chronologię wydarzeń i praktycznie nie pominięto żadnych istotnych zmian w życiu poetki. Oczywiście na pewno można by przedstawić znacznie więcej zdarzeń i postaci (np. pominięto drugiego męża Osieckiej Wojciecha Jesionkę i kochanka Michała Kotta), ale należy pamiętać, że to produkcja fabularna, a nie dokumentalna i nie wszystko musi być zachowane 1:1.
Zobacz także
Szkoda, że ostatecznie w "Osieckiej" jest mało Osieckiej. Co prawda przypomniano, że to ona jest autorką hitów takich jak "Małgośka", "Na całych jeziorach Ty", "W żółtych płomieniach liści" czy "Niech żyje bal", które od lat nuci cała Polska, ale nie pokazano widzom mniej znanej twórczości poetki. Wyszło poprawnie, tak jak przystało na szkolne wypracowanie. Odhaczono wszystkie punkty z obowiązkowej listy, ale nie dało to zadowalającego efektu. W końcu Agnieszka Osiecka nie była przeciętną osobą, więc nie może zadowalać przeciętna produkcja o jej życiu. Serial TVP szybko odejdzie w niepamięć.