Marta ze "Ślubu od pierwszego wejrzenia": "Cieszę się, że mam to już za sobą"
Uczestniczka ostatniej edycji "Ślubu od pierwszego wejrzenia" nie należy do osób, które robią dobrą minę do złej gry. Nie zamierza udawać, że udział w programie jej coś dał lub czegoś ją nauczył.
Marta w "Ślubie od pierwszego wejrzenia" wyszła za Macieja. Jakim kluczem posłużyli się eksperci, gdy wybierali pary w tym programie? Nie wiadomo. Kobieta jest samotną matką, a on deklarował, że chce mieć dzieci, ale nie może zostać ojcem. Trudno w to uwierzyć, ale prawdopodobnie to była jedyna przesłanka, by ich ze sobą połączyć.
Niestety Maciej miał określone wymagania co do wyglądu potencjalnej partnerki, które zostały zignorowane przez ekspertów. Gdy tylko Marta zorientowała się, że nie podoba się małżonkowi, wiedziała, że to już koniec. Finał tej historii nie jest "happy endem": on dziś jest już w kolejnym związku, a ona wciąż jest samotna.
Na swoim instagramowym koncie dziewczyna urządziła sesję pytań i odpowiedzi. Zapytana o to, czy już osiągnęła wewnętrzny spokój, odpowiedziała: "Tak, cieszę się, że mam to za sobą. Nie tęsknię za tym...".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Nie można się dziwić takiej reakcji. W końcu Marta ma prawo mieć za złe produkcji nie tylko to, jakiego męża "dostała", ale także to, jak została pokazana w programie. Widzowie nigdy nie dowiedzieli się, co dziewczyna robi zawodowo, jakie ma zainteresowania. Przez brak tych informacji widzowie skupili się na wyglądzie dziewczyny, co nie wyszło jej na dobre.
Na pytanie, czy poleciłaby komuś udział w "Ślubie od pierwszego wejrzenia", odpowiada krótko: "Lepiej szukać samemu, żeby uniknąć rozczarowań".