Trwa ładowanie...

Marianna Kowalewska była gotowa na śmierć. Opisała straszny przebieg choroby

Marianna Kowalewska miała poważne problemy z układem pokarmowym. Gwiazda pokazała swoje zdjęcia z okresu choroby. Ciężko ją rozpoznać...

Marianna Kowalewska była gotowa na śmierć. Opisała straszny przebieg chorobyŹródło: East News
d1didb2
d1didb2

O Mariannie Kowalewskiej jest obecnie głośno dzięki roli w serialu "Pułapka". 23-latka w hicie TVN wcieliła się w postać licealistki Ewy Maj. Na swoim instagramowym koncie dziewczyna chętnie dzieli się z fanami zdjęciami dokumentującymi ciężką pracę i pokazuje kulisy produkcji telewizyjnej. Ostatnio zamieściła jednak post, który naprawdę poruszył internautów. Kowalewska przyznała, że w 2015 przeszła prawdziwy koszmar i omal nie straciła życia. Wszystko przez problemy z układem pokarmowym.

"Lato, wakacje, a ja w szpitalu. Z diagnozą... Układ pokarmowy. Wszystko się sypało... Po kolei... Było dużo wstydu, dużo smutku, ciężaru. Gdzieś w tym wszystkim jeszcze szkoła, jeszcze koledzy. Ktoś nie rozumiał, ktoś próbował zrozumieć. I tak 4 lata. Leczenie; jedno po drugim. Nic jakoś cholera nie działało. Zioła, akupunktura, leczenie niekonwencjonalne, leczenie dietami, rożnego rodzaju... No nie. Ciało odmówiło. Operacja. Najszybciej jak się da, bo jesteśmy na skraju... Ja jestem na skraju... Leżę na łóżku szpitalnym i odpuszczam. Jestem gotowa, żeby odejść. Jest mi wszystko jedno. Nie potrafię już, nie wiem jak się poruszać, jak funkcjonować, jak żyć, jak się cieszyć" - napisała na Instagramie.

Zobacz też: Alżbeta Lenska wraca do zdrowia. "Jedna na trzy osoby przeżywa pęknięcie tętniaka"

Aktorka właściwie nie mogła jeść, a jej ciało wyglądało jak sama skóra i kości. Gwiazda podzieliła się kolażem zdjęć obrazującym, jak bardzo wyniszczony był jej organizm podczas choroby.

"Sala pooperacyjna. Za jasno, za zimno, ale ból odszedł. Zostały niemiłosiernie bolące szwy, rany. Ale to przecież przejdzie. Jestem TU. Dziś. Długa droga za mną, długa przede mną. I nie mogę się doczekać, co wydarzy się za moment, za chwilę. Na lewym zdjęciu umieram. Jem tyle na ile pozwalało mi ciało - zwykle 400-500 kcal... Jedzenie kojarzyło mi się z bólem całego ciała. Wolałam go unikać. A aktywność? O czym my mówimy. Nie było na nią miejsca, siły, wytrzymałości... Prawe zdjęcie to ja, dziś. Z odbudowanym metabolizmem i dziennym zapotrzebowaniem na 2300 kcal. Z największą na świecie pasją do sportu, żywienia" - dodała.

Na szczęście po zabiegu udało się jej wrócić do zdrowia w rekordowym tempie.

"Po operacji miałam nie wstać przez miesiąc. Mówili, że ćwiczyć to zacznę po 6 miesiącach. Mylili się; po lesie spacerowałam na 2 tyg. po operacji. Na sali treningowej byłam po 2 miesiącach... I nigdy więcej z niej nie wyszłam" - wyznała.

d1didb2
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d1didb2