Marek Sierocki o Eurowizji. Wskazuje, dlaczego Luna nie weszła do finału

- Polska nie ma krajów-przyjaciół, które głosowałyby na nią w każdym finale - twierdzi Marek Sierocki, uzasadniając odpadnięcie polskiej reprezentantki w półfinale konkursu Eurowizji.

Marek Sierocki o Lunie
Marek Sierocki o Lunie
Źródło zdjęć: © AKPA
Przemek Gulda

08.05.2024 | aktual.: 08.05.2024 10:23

We wtorkowy wieczór wzrok wielu osób w Europie skierowany był w jedno miejsce: na scenę w szwedzkim Malmö. To właśnie tam odbywał się pierwszy tegoroczny półfinał międzynarodowego konkursu piosenki Eurowizji. Ten półfinał był szczególnie ważny dla ogromnego grona polskich miłośniczek i miłośników Eurowizji - to właśnie w jego ramach zaprezentowała się tegoroczna polska reprezentantka. Luna niestety nie przeszła do finału.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Luna wypadła bardzo dobrze

- Nie ukrywam: jestem z tego powodu bardzo smutny - tuż przed północą, na gorąco, bardzo emocjonalnie, komentował dla Wirtualnej Polski dziennikarz muzyczny Marek Sierocki. - Tym bardziej że to był świetny, naprawdę udany występ. Sama Luna wypadła bardzo dobrze. Wrażenie robiła też choreografia.

Sierocki analizował też przyczyny słabego wyniku Polki w rywalizacji punktowej, opartej na głosowaniach jury w różnych krajach.

- Nie mamy, niestety, jak wiele innych krajów, państw "zaprzyjaźnionych", które będą nas zawsze wspierać w głosowaniach. Innym często pomagają takie sojusze - mówi.

Szwedzi mistrzami

Ekspert wskazał też swojego faworyta spośród osób występujących w pierwszym półfinale - wymienił chorwackiego artystę o pseudonimie Baby Lasagna. Sierocki okazał się być w tej kwestii bardzo zgodny z bukmacherami, którzy dają mu najwięcej, bo aż 37 proc. szans na ostateczne zwycięstwo w tegorocznym finale.

- Myślę, że warto zwrócić też uwagę na Włoszkę, Angelinę Mango - dodał. - Włoska muzyka jest ostatnio na fali, za sprawą choćby sukcesów zespołu Maneskin czy, poza Eurowizją, grupy The Kolors. To może być kolejny ważny moment dla włoskiej sceny.

Sierocki zwrócił jednak uwagę na jeszcze jednego "zwycięzcę" pierwszego tegorocznego półfinału Eurowizji.

- Szwedzi, jak zawsze, okazali się mistrzami, jeśli chodzi o przygotowanie relacji telewizyjnej - mówi dziennikarz. - W 2000 roku, kiedy gospodarzem finału był Sztokholm, transmisja telewizyjna wyznaczyła wiele nowych standardów pokazywania tego typu wydarzeń. Tym razem było podobnie: to, co można było zobaczyć na ekranie, było zachwycające pod względem telewizyjnym. Teraz pozostaje już tylko czekać na finał, szkoda, że bez Polki.

W najnowszym odcinku podcastu "Clickbait" rozkładamy na czynniki pierwsze fenomen "Reniferka", przyglądamy się skandalom z drugiej odsłony "Konfliktu" i zachwycamy się zaskakującą fabułą "Sympatyka". Znajdź nas na Spotify, Apple Podcasts, YouTube, w Audiotece czy Open FM. Możesz też posłuchać poniżej:

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (1046)