Marcin Kołodyński zginął 18 lat temu. Był u progu wielkiej kariery
Młodą gwiazdę telewizji cechował entuzjazm, charyzma i radość życia. Dorastał na oczach telewidzów i miał mnóstwo planów na przyszłość, kiedy doszło do tragicznego wypadku na stoku narciarskim.
Od niespodziewanego odejścia Marcina Kołodyńskiego minęło 18 lat. Prezenter młodzieżowych programów i aktor miał oddaną rzeszę fanów w całej Polsce. I chyba żaden z nich nie mógł uwierzyć w śmierć roześmianego, pełnego życia 20-latka, którego znali od dziecka.
Kołodyński urodził się w Warszawie 17 kwietnia 1980 r. Był absolwentem stołecznego XXXIV LO, które wykształciło także reżysera Feliksa Falka, siatkarza Karola Kłosa czy Joannę Jabłczyńską. Później studiował dziennikarstwo na Uniwersytecie Warszawskim, gdzie miał zdecydowanie łatwiejszy start niż jego rówieśnicy.
Obejrzyj: Michał Milowicz straszy: "Pora pokazać się trochę w kinie"
Zanim rozpoczął studia, Kołodyński mógł się już pochwalić 10-letnim doświadczeniem zawodowym. W 1988 r. został wypatrzony przez telewizyjnego reżysera. Sympatyczny i bystry drugoklasista z podstawówki na warszawskim Powiślu od razu wpadł mu w oko. Kołodyński dostał angaż w programie "5-10-15", w którym zadomowił się na 10 lat.
Później jako prowadzący "Roweru Błażeja" czy "Listy przebojów" w telewizyjnej Jedynce, był już ulubieńcem młodej części widowni, a zwłaszcza nastolatek.
Przed kamerą występował od 8. roku życia, ale pierwszą propozycję aktorską wykorzystał dopiero, gdy miał 15 lat. Zadebiutował rolą Czonakosza w Teatrze Telewizji "Chłopcy z placu broni". Dwa lata później zagrał główną rolę w przedstawieniu "Szara Róża" w reżyserii Tomasza Dettloffa.
Największym aktorskim sukcesem Kołodyńskiego była jednak kreacja Bartka w spektaklu "Usta Micka Jaggera" (1998), za którą otrzymał nagrodę Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego w kategorii debiut.
Później przyszły role w popularnych produkcjach fabularnych. Nastoletni Kołodyński zagrał m.in. w "Sarze", "Ajlawju" czy "Chłopaki nie płaczą", gdzie wcielił się w "Serfera", kumpla Laski, granego przez Tomasza Bajera. Widzowie serialu "Rodzina zastępcza" pamiętają go również z roli Darka Kwiecińskiego, chłopaka Majki Kwiatkowskiej (Monika Mrozowska)
.
Marcin zginął 1 lutego 2001 r. na stoku w okolicach Białki Tatrzańskiej. W góry udał się za namową kolegi z "5-10-15", Wojtka Błaszczuka. Młody dziennikarz miał mu pomóc w organizacji zawodów snowboardowych. Feralnego wieczoru Marcin postanowił przetestować nowy sprzęt do jazdy. Mimo późnej pory (ok. godz. 23), Kołodyński zdecydował się zjechać po słabo oświetlonym stoku i zapłacił za swą brawurę najwyższą cenę. Uderzył z dużą prędkością w ratrak i zmarł na miejscu.
Informacja o tragicznej śmierci 20-letniej gwiazdy telewizji wstrząsnęła opinią publiczną. Marcin opuścił rodziców oraz młodszą siostrę. Wojtek Błaszczuk zginął niespełna rok później w wypadku samochodowym.
W 2001 r. Telewizja Polska przygotowała krótkometrażowy film biograficzny "Jak orzeł", poświęcony tragicznie zmarłej gwieździe telewizji. W tym samym roku ustanowiono nagrodę "5, 10 i dalej", którą przyznawano do 2006 r. w dniu urodzin Kołodyńskiego. Jury wręczało ją młodym ludziom uznawanym za wzór do naśladowania dla ich rówieśników. Nagrodę odebrali: Maciej Stuhr, Jakub Woźniak, Tomasz Bagiński, Marcin Cecko, Jan Mela i Karol Radziszewski.