Afera w "The Voice". Uczestniczka komentuje
Nie cichną echa kontrowersji związanej z poprzednim odcinkiem programu "The Voice of Poland". Sylwia Grzeszczak zdecydowała o wyeliminowaniu Małgorzaty Chruściel z programu. Internet zapłonął gniewem wobec trenerki, zachwalając jednocześnie talent i charyzmę młodej wokalistki. Grzeszczak nie chciała odpowiedzieć na pytania Wirtualnej Polski. O swoich wrażeniach po programie opowiada za to ulubienica publiczności Małgorzata Chruściel.
Przemek Gulda: Dlaczego zdecydowałaś się wziąć udział w tym programie?
Małgorzta Chruściel: Wahałam się i chodziłam wokół tego bardzo długo. Wiele osób namawiało mnie od dawna, ale cały czas czułam, że nie jestem jeszcze gotowa.
W jakim sensie?
Bałam się, że zje mnie stres, że nie poradzę sobie przed kamerami, na oczach tylu ludzi, którzy mnie oceniają.
Więc co sprawiło, że ostatecznie wystartowałaś?
Po tylu miesiącach pandemicznej przerwy w normalnym funkcjonowaniu sceny muzycznej bałam się, że kolejna jesień też będzie marna. Uznałam więc, że to może być dobry moment: będę miała czas na to, żeby poświęcić się nagrywaniu programu. No i trochę mnie już nosiło bez śpiewania. Chyba po prostu chciałam się sprawdzić. Koniec końców poszłam na eliminacje. To był dla mnie rok robienia rzeczy, których zawsze się bałam.
Byłaś zadowolona ze swojego udziału?
Trudno oceniać samą siebie, ale miałam poczucie, że nie dałam plamy. Nie ugrzązł mi głos, nie "spaliłam" się ze stresu. Trudno mi oceniać także dlatego, że — muszę się przyznać — stres był tak wielki, a emocje tak silne, że jak schodziłam ze sceny, nie pamiętałam kompletnie nic. To było na pewno duże wyzwanie. Pomijając już same nerwy przed kamerą, sporym utrudnieniem było na pewno to, że nie wybiera się samemu utworu — musiałam więc sobie radzić z zupełnie skrajnymi propozycjami.
Czego się nauczyłaś, co może ci się przydać w dalszej karierze?
To był na pewno świetny przyspieszony kurs pracy z kamerą, nauka okiełznania emocji, czekania na swoją kolej — bo tam ciągle się na coś czekało. Zobaczyłam przy okazji, jak wygląda od kuchni przygotowanie takiego programu. No a przede wszystkim — mocno pracowałam nad umiejętnością panowania nad stresem.
Jak się poczułaś, kiedy się dowiedziałaś, że wypadasz z programu?
To był od samego początku bardzo intensywny dzień. Nagrania były zaraz po "bitwach", było wiec bardzo mało czasu, żeby przygotować się do wykonania kolejnego utworu w etapie "nokaut". Ale nie było wyjścia: zrobiłam, ile mogłam i stanęłam na scenie. Miałam wrażenie, że nie było źle. Utwierdziły mnie w nim pozytywne opinie jurorów i jurorek. Czułam też bardzo duże wsparcie ze strony innych osób z mojej drużyny. Siedziałam jak na szpilkach, czekałam, co się wydarzy. Oczywiście, miałam świadomość, że mogę wypaść z programu, ale lekko uspokajała mnie myśl, że gdyby tak się stało, nie pozostawię przynajmniej po sobie złego wrażenia.
Byłaś zaskoczona?
Co mogę powiedzieć... Wiadomo, każdy z trenerów i trenerek musi mieć wizję tego, jak jego drużyna ma się zaprezentować w finale. Widocznie nie mieściłam się w tej wizji. Powiem szczerze: nie chciałabym być w skórze trenerów i trenerek, to wielka odpowiedzialność. Nie chciałabym podejmować takich decyzji.
Małgorzata Chruściel - "Turning Tables" - Nokaut - "The Voice Of Poland" 12
Masz żal?
Powiem tylko, że zaraz po ogłoszeniu tej decyzji spłynęła na mnie prawdziwa lawina bardzo pozytywnych głosów. To były tak przemiłe komentarze, że do końca nie mogę w nie uwierzyć. Jestem wdzięczna za każde miłe słowo.
Jakie masz plany po programie?
Chcę robić to, co robiłam do tej pory: śpiewać, grać w teatrze. Bardzo zależy mi na tym, żeby pracować nad materiałem autorskim. Jestem przekonana, że nie muszę tylko, jak do tej pory, wykonywać cudzych utworów.
Wspomniałaś, że to był rok robienia rzeczy, których się wcześniej bałaś. Jakie to były rzeczy poza wzięciem udziału w programie?
Dużo z nich było związanych z muzyką: poszłam na warsztaty pisania tekstów piosenek, byłam na songwriting camp — obozie, na którym pracuje się nad autorskimi utworami. Ale robiłam też inne rzeczy: spróbowałam jazdy konnej, podczas zawieszenia spektakli i koncertów zarabiałam pieniądze rozwożąc sushi
I jak ci poszło?
Nieźle. Poradziłam sobie. Gdyby się nie udało w muzyce, nie umrę z głodu.