Maja Pankiewicz o bohaterze "Warszawianki": "Widzę w nim bezkompromisową wolność"
Maja Pankiewicz wciela się w przyjaciółkę głównego bohatera w serialu "Warszawianka". W rozmowie z WP mówi o swoich zmaganiach z tą rolą: - W jednej z pierwszych scen Ela sprząta Czułemu w mieszkaniu. Osobiście miałam wobec tej sceny wewnętrzny opór.
Karolina Stankiewicz, Wirtualna Polska: Obejrzałam połowę "Warszawianki" i mam wrażenie, że twoja postać jest mało rozbudowana. Czy później się rozwinie? Mogłabyś o niej opowiedzieć?
Maja Pankiewicz: Tak, im dalej - tym będzie ciekawiej. Ela, którą gram, jest najlepszą przyjaciółką Czułego, ale to prawda - cały scenariusz jest zbudowany wokół niego. Dla Eli relacja z Czułym jest prawdziwa i ważna, jeśli nie najważniejsza. W jej życiu przewijają się inni mężczyźni, są to raczej krótkotrwałe relacje, ale Czuły był, jest i będzie. Czuły jest trwały. Ona się nim opiekuje, wyciąga go z kłopotów, jest przy nim w najtrudniejszych momentach. Jednak to Ela jest w tej relacji bardziej oddana. Tego nie ma zapisanego w scenariuszu, to taki mój inside, ale wydawało mi się zawsze, że Ela czuje do niego coś więcej. Dlatego ta relacja nie jest równa.
Czy czytając scenariusz, znalazłaś w nim coś, co cię szczególnie urzekło?
Ela była dla mnie od początku niejednoznaczna. Pomimo że jest to kobieta spełniona zawodowo, jest w jej życiu jednocześnie jakiś rodzaj pustki, którego nie może zapełnić. To postać, która z zewnątrz wygląda na silną i niezależną, ale pod spodem jest głęboko samotna i potrzebuje ciepła. To ciepło znajduje w relacji z Czułym.
Ale wspominałaś, że to jest relacja nierówna.
W jednej z pierwszych scen Ela sprząta Czułemu w mieszkaniu. Osobiście miałam wobec tej sceny wewnętrzny opór. Ale w związku z tym, że ona ma do niego słabość, że jest emocjonalnie w niego zaangażowana, przy całej swojej sile i niezależności, jest to jej sposób dbania o niego. To nie jest u niej martyrologiczne poświęcenie, ani bycie podwładną, ona w ten sposób pokazuje mu, że jest dla niej ważny.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zastanawiają mnie te relacje Czułego z kobietami. One wszystkie zdają się mieć do niego dużą słabość.
Myślę, że są kobiety, dla których taki rodzaj osobowości jest pociągający. On przede wszystkim żyje na sto procent, dlatego też jest jednocześnie otoczony ludźmi, którym to imponuje, którzy chcą kąpać się w jego blasku. Widzę w nim też rodzaj bezkompromisowej wolności.
Czy myślisz, że byłabyś w stanie zaprzyjaźnić się z takim Czułym?
Nie wiem. Ten bohater ma w sobie jednocześnie fascynujące cechy, ale są też w nim takie, które byłoby mi ciężko zaakceptować. Ale on taki miał być. Wywoływać skrajne emocje, oburzać, irytować, ale też rozbrajać i rozczulać.
Grasz w teatrze, w filmach, teraz grasz w serialu. Która z tych form jest ci najbliższa?
Na innym etapie jestem w teatrze i na innym w filmie. W teatrze mam za sobą długą, intensywną drogę, która daje mi w końcu dużo spełnienia. Wylądowałam w Teatrze Studio, gdzie wreszcie czuję się jak w domu. Nie muszę już iść na kompromisy i wiem, że robimy rzeczy ważne. To może się podobać lub nie, ale ten teatr przedstawia pewien rodzaj jakości, który mnie interesuje.
Rola "Eastern" była moim debiutem, którym trafiłam na rynek filmowy. "Warszawianka" była kolejnym krokiem. Teraz otworzyły się dla mnie nowe drogi. Zagrałam główną rolę w serialu "Morderczynie" w reżyserii Kristoffera Rusa, którego premiera jest we wrześniu. W lipcu wchodzę na plan fabuły - też w głównej roli. Mam dobry czas. Film jako medium zaczyna mnie coraz bardziej interesować i czuję, że mam tu jeszcze wiele do odkrycia.
Karolina Stankiewicz, dziennikarka Wirtualnej Polski