Maciej Stuhr - aktor wyklęty przez TVP. Nie potrafił ugryźć się w język
Aktor poprowadzi galę Orły 2018. Czy w tym roku znów pozwoli sobie na kontrowersyjne żarty? Wszystko na to wskazuje, choć już raz po serii politycznych dowcipów stał się dla wielu wrogiem numer jeden.
Wśród nominowanych do nagrody Orły 2018 w kategorii "najlepszy filmowy serial fabularny" jest "Belfer" - produkcja, w której główną rolę gra Maciej Stuhr. Pikanterii dodaje fakt, że aktor poprowadzi też tegoroczną imprezę. Czyżby szykowała się powtórka z rozrywki, a ze sceny znów padną kąśliwe żarty i cięte riposty? Kto tym razem się obrazi? Nie jest przecież tajemnicą, że Stuhr chętnie komentuje bieżące wydarzenia i nie kryje się ze swoimi poglądami politycznymi - tym bardziej, gdy może powiedzieć to prosto do kamery, a wszystko transmitowane jest na żywo.
Przypomnijmy, że w 2016 r. o gali Orłów zrobiło się naprawdę głośno - nie tylko ze względu na wyniki i nominowanych, ale przede wszystkim z powodu jednego występu. Szczególną uwagę przykuł wówczas Maciej Stuhr, który przed wyczytaniem zwyciężczyni w kategorii "najlepsza aktorka drugoplanowa" pozwolił sobie na serię politycznych (a w opinii wielu osób niewybrednych) żartów.
- Chciałbym być dobrze zrozumiany. Aktorzy drugiego planu to nie jest jakaś armia aktorów wyklętych... przeklętych (...) - powiedział Stuhr. Kolejna "polityczna" pomyłka aktora odniosła się do sprawy agenta "Bolka". - To nie jest ktoś, kto gdzieś tam w tle się wałęsa... pałęta - kontynuował i nie odpuścił też prezydentowi. - Aktor i aktorka drugiego planu to jest ktoś, na czym stoi film, jak na oponie... opoce - dodał.
Na koniec Stuhr nawiązał do wciąż niezakończonego śledztwa w sprawie katastrofy smoleńskiej. - Przepraszam, miało być poważnie, ale państwo mają tu polew... - powiedział. Żart wywołał w internecie ogromne emocje. Niektórzy czuli się nim bardzo urażeni, a na aktora posypała się lawina negatywnych komentarzy.
To właśnie tę ostatnią wypowiedź Stuhra przywołano później w jednym z wydań "Wiadomości", ukazując ją jako jawne szyderstwo z ofiar katastrofy i kompletny brak szacunku. Na odpowiedź aktora nie trzeba było długo czekać. Na swoim oficjalnym profilu na Facebooku opublikował post, w którym tłumaczył się z żartu o Tupolewie.
Aktora zganiło też wielu kolegów po fachu i polityków, w tym np. Krystyna Pawłowicz. Stuhr tym razem również nie zamierzał milczeć.
- Pani Krysieńko kochana! Panie Krzysztofie i wszyscy oburzeni! Macie Sejm, macie Senat, macie prezydenta, macie sądy, macie telewizję, swoje wiadomości, macie radio, rozjechaliście Trybunał Konstytucyjny, dajcie wy nam się przynajmniej pośmiać. A tak przy okazji, mój żart bynajmniej nie był wymierzony w pamięć o kimkolwiek. Przeciwnie! W imię godnej pamięci, a przeciw wszystkim tym, którzy sobie od lat tupolewami i wyklętymi wycieracie gębę zbijając polityczny kapitał - napisał na Facebooku, wywołując tym samym kolejną burzę.
Stuhr doskonale wiedział, że jego występ podczas Orłów zamknie mu drzwi do Telewizji Polskiej.
- W TVP pewnie nie pojawię się prędko. Tak już jest, że sporo rzeczy mnie wkurza w życiu politycznym, ale nie potrafię ugryźć się w język. Z marszami KOD-u jest tak, że staram się być na nich jako osoba prywatna, ale nigdy nie mówię nic do mikrofonu, bo nie widzę się w roli przywódcy walczącego. Nie popieram oficjalnie żadnej partii politycznej, bo aktorzy nie są od tego - powiedział jakiś czas temu na antenie Radia Zet.
Tak jak można było przewidzieć, zachowanie aktora najwyraźniej przelało czarę goryczy i sprawiło, że TVP zakończyła współpracę z Polską Akademią Filmową. Zresztą "niebezpieczeństwo" transmisji na żywo potwierdziło też rozdanie Telekamer, podczas których Maciej Orłoś skomentował sytuację w mediach.
- Orły to instytucja niezależna, która nie jest kochana przez władze. Pracowaliśmy z Telewizją Polską, publicznym nadawcą, przez 18 lat i budowaliśmy razem Orły. Ich decyzją było to, że Orły w tym roku nie będą pokazywane na tej antenie. Ja się z tym średnio zgadzam, bo uważam, że publiczny nadawca te nagrody powinien pokazywać. Mamy nowego partnera, który jest polskim filmowcom znany od bardzo dawna. Ten znak, CANAL+, jest w czołówkach wielu wybitnych polskich filmów. Tak się składa, że Orły mają 19 lat, a CANAL+ ma 22 lata, więc jesteśmy prawie równolatkami. Metaforycznie mogę powiedzieć, że łapiemy się za ręce i idziemy razem w przyszłość – powiedział wówczas w rozmowie z Wirtualną Polską Dariusz Jabłoński, Prezydent Polskiej Akademii Filmowej.
Na rezygnacji TVP skorzystała stacja CANAL+, która bardzo entuzjastycznie przyjęła propozycję Prezydenta Akademii.
- Jeżeli zwraca się do nas Dariusz Jabłoński z propozycją transmitowania Orłów, to my oczywiście jesteśmy bardzo zainteresowani. To bardzo prestiżowa nagroda, gromadzi całe środowisko i cieszymy się, że możemy ze wszystkimi tutaj być i nasi abonenci będą mogli na antenie obejrzeć tę transmisję - zdradziła nam Paulina Smaszcz-Kurzajewska.
Czekacie na występ Stuhra?
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.